niedziela, 6 stycznia 2013

40.

Siedzę sama, w zamkniętym, ciemnym i śmierdzącym pokoju, który kiedyś był dla mnie miejscem naszych wspólnych imprez. Nie mogę uwierzyć, że odnalazł mnie właśnie teraz. może to prawda, że przeszłość zawsze cię dopadnie? Chyba jest to idealny przykład. Po raz kolejny od kilku godzin zaczęłam ruszać palcami, które ścierpły po raz kolejny. Dłonie miałam ciasno przywiązane szorstkim sznurem z tyłu krzesła.
-Jak się czuje moje słoneczko?-otworzył drzwi wchodząc do środka. Pozostawił je uchylone, a przez szparę do środka wpadły promienie słońca całkowicie mnie oślepiając. Zamknęłam powieki i odwróciłam głowę w drugą stronę. Moje oczy po chwili ponownie przyzwyczaiły się do naturalnego światła. Mitchel uklęknął przede mną. Wziął moją twarz w dłonie, ucałował mnie delikatnie w usta.
-Rozwiąż mnie.-poprosiłam już raczej nie po to, aby się wyrwać, a raczej po to by moje ciało nie dawało mi sygnałów zmęczenia i bólu. Posłusznie rozplątał mi dłonie. Wstałam z krzesła i położyłam się na łóżku w kącie. On usiadł obok. Wyczułam jak materac ugiął się pod ciężarem jego ciała.
-Nie bądź na mnie zła...
-Mitch, jak mogę nie być zła?-usiadłam patrząc w jego błękitne tęczówki.-Zerwałam z przeszłością. Kończę studia, mam pracę i rodzinę. Nie chcę tego tracić, a ty mi to zabrałeś.-rozpłakałam się. Objął mnie i przytulił do swojego torsu. Zmoczyłam mu koszulkę, ale on nadal siedział i dzielnie próbował mnie pocieszać.
-Nie chcę, abyś była przez mnie smutna...
-Proszę, odwieź mnie do domu. Jutro przyjeżdża mój synek. Tęsknię za nim...
-Ale ja nie mogę znów zostać sam. Lola, ja nie zapomniałem moich uczuć.
-Musisz zapomnieć.
-Ale jak?
-Zacznij żyć na nowo. Ja tak zrobiłam, ty też musisz.
-Lolaa....-głos mu się załamał i z jego oczu popłynęło kilka łez.
-Nie płacz. Zawsze możemy pozostać przyjaciółmi, ale musimy zacząć żyć na nowo. Ja mam teraz swoje życie i ty też powinieneś mieć. Stanąć na nogi, poszukać pracy lub skończyć szkołę. Cokolwiek, byleby zapomnieć o tym co było, a żyć tym co jest teraz.
-Zawsze cię będę pamiętał.-ucałował mnie delikatnie w policzek i przytulił jakbym miała na zawsze zniknąć z jego życia.
-Lola!-usłyszałam głos mulata z dołu. Nie! To omamy.! Brunet odwrócił się na łóżku, otworzył szerzej drzwi od pokoju, przed którymi stali już Lou i Zayn.
-Lola...-ukochany podbiegł do mnie, przytulił do siebie i pocałował w usta, a ja bez chwili zastanowienia zrobiłam to samo. Wpiłam się w jego różowe wargi tak mocno, że gdy zakończyliśmy tę czynność kilka razy musiałam głęboko zaczerpnąć powietrza.
-Policja już tu jedzie, zaraz go przymkną.!-zdenerwowany Lou spojrzał na bruneta, który spojrzał w moją stronę.
-Ale... On nie może iść za kratki.!-odezwałam się w końcu.
-Lola, skarbie, on cię porwał. To nie może ujść mu płazem.
-Ale my wszystko sobie wytłumaczyliśmy. On...
-Nie. Lola, muszę zapłacić za to co zrobiłem. Mogłem normalnie przyjść i porozmawiać. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
-Jasne.-podeszłam do niego i przytuliłam go z całych sił, a on mnie.

-Już tu są.-Lou wstał i wyszedł przed domek. Po chwili do środka weszło za nim kilkoro policjantów i siwawy śledczy.
-Pan Mitchel Ross?-spojrzał na bruneta.
-Tak.
-Jest pan aresztowany poz zarzutem porwania Loli Malik. Możesz zachować milczenie, każde użyte słowo może być wykorzystane przeciwko tobie w sądzie.-dwóch młodych policjantów podeszło do niego i skuło mu nadgarstki. Przed wyjściem spojrzał jeszcze w moją stronę i wymówił bezgłośne 'Kocham cię'.
-Dobrze się pani czuje, czy trzeba wezwać karetkę?
-Nie, wszystko dobrze.
-Do widzenia.-zamknął drzwi i wyszedł z domu.
-Wracajmy do domu.-zwróciłam się do chłopaków.
Wsiadłam do auta na tylnych siedzeniach. Całą drogę nie odezwałam się ani na chwilę. W domu zamknęłam się w sypialni. Weszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic. Gdy wyszłam w telefonie wybrałam numer Paula.
-Na próbie będziemy za godzinę.-nie czekałam na odpowiedź, tylko od razu się wyłączyłam.
Założyłam ubrania i zeszłam na dół. Spojrzałam na komórkę. Dochodziła trzynasta po popołudniu. Napisałam do chłopaków, oprócz Zayna, że za godzinę mamy próbę. W kuchni czekała na mnie sterta naleśników. Nie zjadłam wszystkich, ale była to zapewne największa porcja, którą zjadłam w moim życiu.
-Na pewno chcesz kontynuować pracę nad trasą?
-Zayn, chwilę przed waszym przyjściem w domku wytłumaczyliśmy sobie wszystko. On po prostu nie umiał zacząć żyć na nowo, jak zrobiłam to ja.
-Na pewno?
-Tak, musimy się zbierać...

___
No więc GIRLS.! Jest 40 rozdział.
Wiem, że może trochę późno, ale wcześniej nie miałam jak wejść na komputer, aby was zaszczycić rozdziałem.
Do końca bloga pozostało mi kilka rozdziałów. Dwa, góra trzy.
Liczę, że teraz na tych ostatnich notkach skomentują mi osoby, które czytają tego blooga. Chciałabym wiedzieć, ile osób razem ze mną i innymi przeżywało historię Loli.

+ Chcecie moje kolejne bloogi, czy nie mam ich już w ogóle pisać??

Kocham was smerfyy.

Natalie Malik.<3

3 komentarze:

  1. Tak szybko chcesz kończyć bloga?... :(
    To dopiero 40 rozdziałów ;)
    Ale szanuję decyzję, rzecz jasna...
    Genialny rozdział, to świetnie, że wszystko się pokojowo wyjaśniło. :D
    I bardzo proszę, żebyś nie rezygnowała z pisania blogów tylko dlatego, że jest tak mało nas- komentujących. Bo dla nas ten blog jest naprawdę ważny, szczególnie jeśli nasze komentaze możesz znaleźć pod każdym rozdziałem.
    Czekam na wieści o kolejnym opowiadaniu i rozdziale <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie możesz jakoś zwolnić akcji? :3 Świetny jest ten blog! Kiedy następny rozdział?

    Zapraszam do mnie i liczę na komentarz: http://opowiadania-paulikka.blogspot.com/

    @PaulaOffic

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja byłam z Lolą chyba od początku :)
    Może nie skomentowałam każdego postu ale wiedz, że zawsze czytałam to co napisałaś.
    Jakoś dziwnie zżyłam się z tym blogiem i smutno mi, że już niedługo koniec tej cudownej historii.
    Rozdział jest przecudny :D
    czekam na kolejny :)
    <3

    OdpowiedzUsuń