wtorek, 27 listopada 2012

29.

Tak na początku strasznie dziękuję za już prawie 3,500 wyświetleń.
Ostatnio pobiliście swój rekord i moja storna została wyświetlona ponad 100 razy w ciągu jednego dnia, więc wielkie brawa i podziękowania, bo to dzięki wam mam motywację do pisania bloga.
Dzięki również za komentarze pod notkami. <3
Dodawajcie je nadal, a rozdziały będą się częściej pojawiać.
_____

-Jak się czujesz???-wpadli na mnie Liam, Niall, Harry, Danielle, Taylor i Em, gdzy tylko przekroczyłam próg mieszkania. Nadal pozostaliśmy u Trish. Według starych planów reszta miała dzisiaj wyjeżdżać, a ja z Zaynem mieliśmy planować wesele.... Muszę z nim poważnie porozmawiać, bo nie jestem pewna, czy dobrze robię będąc z nim.
-Zaraz mnie udusicie...-spojrzałam na marchewkę, która stała koło mulata i Trish z Nathankiem.-A ty nie żyjesz. Miałeś nikomu nie mówić...
-Moja wina, że oni mają wszędzie uszy.-przewrócił oczyma.
-Dobra, dobra. Hey skarbie...-uśmiechnęłam się i podeszłam do mojego małego chłopczyka. Wzięłam go na ręce i zaczęłam się uśmiechać i go całować...-Byłeś grzeczny?
-Gromada, idziemy się pakować.!-zarządził Liam i poszedł z resztą na górę.
-Jadę na zakupy, dziewczyny pojechały na koncert, a Safaa jest u koleżanki. Wrócę późno....-Trish złapała kluczyki z komody i wyszła za drzwi. Ja stałam tam jak wryta z Nathanem na rękach i patrzyłam prosto w oczy bruneta.
Jednak to prawda. Z czyiś oczu można wyczytać wszystko... Uczucia, emocje. Oczy są odzwierciedleniem naszych dusz. W tych czekoladowych tęczówkach widać dokładnie te uczucia, które ja czułam, gdy mówiłam mu o Tomie.
-Kocham Cię, wiesz... Nie zmienię decyzji, przez nasze głupoty. Podeszłam bliżej niego, otarłam łzę, która spływała po jego lekkim zaroście. Pocałowałam go namiętnie, odwzajemnił go. Czuć było jak się uśmiecha.
-UUUuuuuu!-zaczęli krzyczeć i klaszczeć.
-Ja ciebie mocniej. Obiecuję, że od teraz zmądrzeję i wydorośleję.
-To nasza ostatnia szansa....
-Wiem.
-Wracamy do Londynu bitches!-wykrzyczałam na cały dom, a nasi przyjaciele zaczęli się śmiać. Po chwili poszliśmy do salonu, gdzie w kojcu zostawiliśmy Nathana, a Silver spała w nosidełku.
-Alle słodka...
-Jesczez kilka miesięcy i będziemy mięli też taką ślicznotkę.
-Wiem... Co? Dziewczynka??-pokiwałam głową, a on zaczął skakać. Po jakiś 15 minutach jego radości na dole zagościła nasza 'Ekipa'.
-Co temu debilowi dolega?-zapytał lokowaty obejmując Tay.
-Będę miał córeczkę debile..!-zaczął skakać w okół nich... Oczywiście reszta 1D skakała z nim w kółku, a dziewczyny dosiadły się do mnie.
-Dziewczynka?-pokiwałam głową. Jedyna Danielle pomyślała i wyciągnęła i'Phona i nakręciła dziki taniec naszych tygrysów...
-To teraz Twitter.-zapowiedziała brunetka.- Napiszę tak: " Radość naszych chłopców jest nieograniczona na wiadomość o jeszcez jednej panience w zespołowych dzieciakach... Kochamy was @1DOfficial / @DaniellePeazer , @TaylorJackie01, @EmStonesxx @NaataliexN and @Lola_Cowell "
-Bosko złotko...-Payne puścił do niej oczu, a na jej polikach zawitał rumieniec.-Mówimy im?
-No dobra.
-A więc w skrócie...
-Chcemy się pobrać.
-Serio?-poprawił grzywkę Lou wcinając kolejną marchew.
-Na niby...- odburnął blondyn. Reszta wpadła w nieopanowany napad śmiechu.
-Może zrobimy podwójną ceremonię?-zaproponował mój narzeczony...
-To wcale nie jest taki głupi pomysł...-dodał Liam.
-Party Hard..!-wydarł się loczek z marchewą i zaczęli tańczyć swoimi tyłeczkami kręcąc przy tym grzywą. Cała zgraja zaczęła się z nich śmiać...

#dwa dni później#
Louis, Harry, Niall, Taylor i Emily wrócili do Londynu, a ja z mulatem oraz przyszłe małżeństwo Payne zostaliśmy i razem z Trish planujemy ślub. Oczywiście trzeba było powiększyć wszystko dwukrotnie. Właśnie razem z Dan szukamy suknię ślubną dla mnie, bo jak się okazało przytyłam o wiele więcej niż się spodziewałam....
W końcu znalazłam idealną sukienkę.
Dan wybrała coś bardziej eleganckiego, długą prostą białą kreację, dzięki czemu można było spokojnie powiedzieć że ma metr dziewięćdziesiąt.

#półtora tygodnia później#
*Perspektywa Zayna*
-Gotowy?-zacząłem pomagać Liamowi z jego krawatem, choć mnie samemu ręce chodziły jakbym był alkoholikiem.
-Przestań poprawiać, bo go rozwalisz...-pomógł mi Lou, który stał tuż obok mnie. Na początku ma się odbyć ceremonia Paynów a później nasza... Lola nie może tutaj być, ponieważ jak to według przesądów 'nie mogę widzieć panny młodej w sukni przed ślubem'... Wiem, wiem-pierdoły. Ale zależy mi na niej jak na nikim innym, więc to musi być najlepsza i najbardziej szczęśliwa chwila w naszym życiu.
Ich zaślubiny trwały około dwudziestu minut, następnie ja stanąłem obok księdza, a obok mnie chłopacy ( Louis, Niall, Harry ), po drugiej stronie stały druhny, czyli ( Natalie, Emily, Taylor ). Z głośników ustawionych w okół gości popłynął marsz weselny. Zza szklanych drzwi, które otworzyli kelnerzy wyszła Lola w pięknej długiej białej sukni. Prowadził ją Simon ( jej biologiczny ojciec ). Jerry siedział na miejscu dla rodzin, czyli w pierwszym rzędzie. Na około to wszystkich gości na naszej wspólnej ceremonii jest jakieś osiemdziesiąt osób, czyli według mnie skromnie, bo tylko znajomi i rodzina. Z Polski przyleciała nawet rodzina Loli, więc chodziła uradowana jak nigdy. Nim się obejrzałem stała tuż przede mną.
-Zgromadziliśmy się tutaj, aby połączyć tych dwoje węzłem małżeńskim na całe życie. Najpierw wysłuchajmy krótkich wypowiedzi obu stron. Damy mają pierwszeństwo.
-Znamy się niedługo, bo około dwóch lat. Mogę powiedzieć, że nasza droga do związku była jedną z trudniejszy tras. Moglibyśmy odpuścić już na pierwszym życiowym zakręcie, jednak Bóg chce, abyśmy byli razem. Zawsze, gdy patrzę w twoje oczy wiem, że wyczytam z nich uczucie, którym mnie darzysz. Wpadliśmy. Wpadliśmy w niejedną pułapkę i problem, jednak nie zamieniłabym się z nikim.-po jej prawym policzku spłynęła łza, a ręka z mikrofonem zaczęła się trząść.-Wiedz, że dzięki tym przeszkodom Kocham cię każdego dnia coraz to mocniej.-teraz to ja poczułam na mojej twarzy cieknącą łzę. Łzę szczęścia.
-Gdy się poznaliśmy mieliśmy prawie dziewiętnaście lat. Wielu dorosłych powiedziałoby, że w  tym wieku powinnyśmy się zachowywać jak szalone nastolatki. Jednak dwa lata temu poznałem ciebie. Wiedziałem, że to z tobą chcę już być na zawsze. Gdy jestem smutny, bądź jestem gdzieś bez ciebie wystarczy, że pomyślę o tobie, a w moim sercu znów jest szczęście.
Każda sprzeczka, nawet o najmniejszą błachostkę, zbliża nas do siebie jeszcze bardziej. A tylko trzy słowa potrafią opisać moje uczucia. Kocham Cię Lola.-oddałem mikrofon kapłanowi.
-A więc rozumiem, że możemy pójść dalej.-otarłem łzę.-Podajcie sobie ręce.-przewiązał je stułą.- A teraz będzie powtarzać moje słowa. Zacznijmy od damy. Powtarzaj. Ja Lola Cowell.
-Ja Lola Cowell.
-biorę sobie ciebie Zayanie Maliku za męża...
-Biorę sobie ciebie Zaynie Maliku za męża.
-i ślubuję ci...
-I ślubuję Ci.
-wierność...
-Wierność.
-miłość...
-Miłość.
-i uczciwość małżeńską...
-I uczciwość małżeńską.
-oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci...
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci.
-Teraz ty. Ja Zayn Malik...
-Ja Zayn Malik.
-biorę sobie ciebie Lolu Cowell za żonę...
-Biorę sobie Ciebie Lolu Cowell za żonę.
-i ślubuję ci...
-I ślubuję Ci.
-wierność...
-Wierność.
-miłość...
-Miłość.
-i uczciwość małżeńską...
-I uczciwość małżeńską.
-oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci.
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci.
-Jeżeli jest ktoś, kto chce się sprzeciwić woli tych młodych ludzi, niech powie to teraz, lub zamilknie na wieki wieków.-spojrzał wśród gości. Rozwiązał nasze dłonie.-Wymieńcie się obrączkami, które będą znakiem waszej miłości.-podszedł Louis i otworzył pudełeczko z obrączkami z białego złota.-Teraz powtarzaj za mną.-złapałem jej kruchą dłoń, przyłożyłam obrączkę do palca serdecznego.
-Lolu, proszę, przyjmij tę obrączkę...
-Lolu, Proszę, przyjmij tę obrączkę.
-jako znak mojej miłości...
-Jako znak mojej miłości.-wsunąłem ją na palec, a ona wzięła większy pierścień.
-Zayanie, proszę, przyjmij tę obrączkę...
-Zayanie, Proszę, przyjmij tę obrączkę.
-jako znak mojej miłości.
-Jako znak mojej miłości.
-Tak więc, ogłaszam was mężem i żoną. Oto przed wami Lola i Zayn Malik. Możesz pocałować pannę młodą.-nie wachałem się ani chwili... Podszedłem do niej, moją dłoń położyłem na jej poliku, a na ustach złożyłem namiętny pocałunek, który ona odwzajemniła. Po chwili jej ręka powędrowała w moje włosy. Teraz liczyliśmy się tylko my. Odwróciliśmy się ku gościom i powędrowaliśmy wyznaczoną ścieżką do środka sali, gdzie obok nas stali Liam i Danielle. Złożyliśmy sobie nawzajem życzenia, a po chwili nadeszli goście.

______

+KONKURS.! Zasady są proste.
Każdy, kto chce wziąć udział musi mi wysłać takie mini streszczenie i zachętę do czytania blooga. Musi on być również obserwatorem mojego blooga.
Historia, która będzie dla mnie najbardziej ciekawa i będzie fajnie opisana wygraa.!
Nagrodą będzie dodanie w każdej notce linku i krótkiej zachęty ode mnie do czytania tego blooga, oraz moje odwiedziny i komentarze....
Swoje streszczenia i  link blooga przysyłajcie na mój adres e-mail: carmelek@op.pl
Czas do 28 grudnia!!


Natalie Malik.<3

piątek, 23 listopada 2012

28.

-Jak się pani czuje?-dostałam lapką po oczach i czułam czyjąć dłoń na mojej prawej skroni a potem na lewej.
-Głowa mnie boli.
-Już podaliśmy leki. Pamięta coś pani z wczorajszej nocy?
-Byłam na sylwestrze, potem jechałam....
-I miała pani wypadek. Czuje pani jakiś dyskomfort lub mrowienie w którejś kończynie?
-Nie.
-To dobrze. Pielęgniarki pobiorą pani krew do badania i będzie mogła pani wyjść dzisiaj po południu do domu. Tutaj są pańskie rzeczy, które znaleziono.
-Dziękuję.  A co z dzieckiem?
-Na razie wszystko jest dobrze. Gdyby coś było nie tak, proszę wołać albo krzyczeć.
-Dobrze.
Lekarz wyszedł z sali a ja trzymałam mój telefon. Włączyłam go. Miałam 99 nieodebranych połączeń i około 50 wiadomości. Większość połączeń była od Trish, Zayna, Liama i Louisa.
W skrzynce zastałam pełno wiadomości od Zayna, w których pisze, że przeprasza. Louis, Liam i Trish pytają się gdzie jestem. Wybrałam numer, który tak dobrze zna mój palec.
-Hej.
-Co się z tobą do cholery działo przez cały wczorajszy dzień i dlaczego dopiero teraz dajesz znak życia?
-Jestem w szpitalu. Przyjedziesz po mnie?
-Gdzie? Co się stało?
-Nic nikomu nie mów. Proszę cię Louis.... Szpital st.Cloud
-Będę za niecałe trzydzieści minut.
Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź. Po chwili do pokoju weszła pielęgniarka, pobrała mi krew i zostawiła zwolnienie od lekarza. Ubrałam się sama, choć było to ciężkie. Cała jestem obolała. Ciało odmawia posłuszeństwa. Gdy skończyłam zakładać spodnie do pokoju wparował Lou.
-Co się stało?
-Miałam wypadek jak wracałam do Trish z imprezy.
-Opowiedz mi dokładnie co się stało? Gdy szukałem cię przed dwunastą już cię nie było.
-Wiem, bo wtedy miałam wypadek.
-Co zrobił Zayn?
-Olał mnie. Nie chcę go widzieć. Ma fochy za nic. To koniec. Nie zamierzam być z nim po to, by on mnie cały czas kontrolował i ograniczał.
-Nawet nie wiesz jak on żałuje tego co zrobił. Siedzi w pokoju i nigdzie nie wychodzi, z nikim nie gada.
-Mówił ci coś Harry?
-Nie, a powinien?
-Gdy wychodziłam z domu powiedział, że nie mam prawa usprawiedliwiać się alkocholem w sprawie z Tomem.
-No i właśnie. Bo widzisz na imprezie Zayn pobił się z nim. Pewnie dlatego był wściekły.
-Czemu ja o tym nie wiedziałam?
-Nie chcieliśmy, żebyś się denerwowała...
-Faktycznie, świetny sposób. Wracajmy do domu.
Posłusznie wziął moje walizki i poszedł je zanieść do auta a ja poszłam po wypis do lekarza.
-O, dobrze, że panią widzę. Dostaliśmy właśnie wyniki krwi.-podał mi kartkę i zdjęcie rentgenowskie mojego mózgu.
-A o co chodzi z tym zdjęciem??
-No właśnie.... Widzi pani. Gdy dotarła już pani do nas stwierdziliśmy wstrząs mózgu i zrobiliśmy zdjęcie. Jednak na zdjęciu ukazała nam się tutaj taka szara plama z małym uwypukleniem.
-Co to jest?-serce podskoczyło mi do gardła, a tętno było trzy razy szybsze.
-W pańskiej kartotece widnieje wpis, że pani matka umarła na nowotwór mózgu.
-Czy ja też to mam?
-Guz jest na razie mały, ale powiększa się. Wyniki krwi potwierdziły moje przypuszczenia. Musi się pani jak najszybciej zacząć leczyć. Najbardziej zalecane jest wycięcie chirurgiczne. Jednak musimy czekać z leczeniem do końca ciąży.
-Ile zostało mi czasu?
-Jeżeli nie weźmie się pani za  leczenie, zostanie około dwóch lat maksymalnie trzech.
-Czyli mogę z tym żyć?
-Na razie tak, ale proszę aby pani pomyślała o leczeniu po urodzeniu dziecka.
-To wszystko?
-Tak....
Wyszłam z jego gabinet trzymając zdjęcie, badanie i wypis. Louis stanął przede mną.
-Coś się stało?
-Nie nie.... Jedźmy już.
Nie mogę im zepsuć najlepszych lat życia. Zostawię to dla siebie.
Najpierw muszę dokończyć jedną rzecz, którą zawsze odwlekam....


___
Rozdział ponownie dosyć krótki.

W poniedziałek i wtorek mam testy.
NN postaram się dodać we wtorek, gdy wrócę do domu.

Takie trzy pytanka do was:
1. Jak podoba wam się historia Loli?
2. Jak myślicie, jaka to sprawa, którą wciąż odwleka?
3. Umrze?

To do 29.
Natalie Malik.<3

Libster Award II

Czytelnicy, właśnie wróciłam ze szkoły strasznie zmęczona, a tu druga nominacja do Libster Award. Strasznie się cieszę, że aż tylu bloogerów uważa moje opowiadanie za ciekawe i wgl.
Bardzo wam dziękuję i mam nadzieję, że was nie zawiodę przy NN.

Wcześniej już nominowałam 11 blogów i szczerze, więcej nie czytam, a nie chcę ich nominować ponownie, więc pozwolę sobie nagiąć zasady i tylko odpowiedzieć na zadane mi pytania.

Dziękuję http://you-were-my-summer-love.blogspot.com/ za nominację.

ODPOWIEDZI:
1.Co zainspirowało cię do pisania blooga?
Inne blogi. Zaczęłam je czytać i uznałam, że dzięki mojej bujnej wyobraźni mogę sama spróbować pisać.
2.Ulubiona piosenka z THM i UAN?
THM- Little Things i Kiss You
UAN- Moments, Up All Night i More Than This
3.Jaki masz dzwonek w telefonie?
Niestety nie mam 1D, mam Pauly D-House music for summer 2010
4.Co sądzisz o Eleanor i Perrie?
Nie nawidzę plastiku Perrie, jest brzydka i nie ładnie śpiewa.
Eleanor nie znam zbyt dobrze i nie mogę nic o niej powiedzieć.
5.Czy shippujesz jakiś Bromance?
Hmm... nie.
6.Kto jest twoim ulubionym członkiem 1D, dlaczego?
Zayn. Ma słodki uśmiech, boskie paczadła, lubi tatuaże, pali i jest przystojny.
7.Jak to się stało, że zostałaś Directionerką?
Nie mam pojęcia, po protu spodobały mi się ich piosenki, mam na ich punkcie obsesję i piszę bloga. Tyle.
8.Ile czasu już ich słuchasz?
Około 6 miesięcy.
9.Czy poznałaś kogoś ciekawego, interesującego przez tego bloga?
Nie.
10.Byłaś kiedyś w Londynie/UK?
Tak, byłam u cioci na dwa tygodnie niedaleko Londynu.
11.Chciałabyś mieszkać w Londynie, aby spotkać chłopców?
Jasne, nawet mam takie plany z koleżanką, żeby tam zamieszkać po szkole.

No więc to tyle.
Jeszcze raz dzięki.
NN pojawi się w sobotę.:)

czwartek, 22 listopada 2012

27.

-Jak się bawicie??-DJ wykrzyczał na salę, a wszyscy ruszyli do kolejnych tańców. Razem Danielle wkroczyłyśmy na parkiet, ponieważ nasi faceci nie lubią tańczyć. Przy piosence Justina 'As long as you love me' śpiewałyśmy jak zawzięte i tańczyłyśmy. W pewnym czasie dołączył do nas autor singla. Bawiliśmy się znakomicie. Gdy poszłam po napój, przy barze zaczepił mnie jakiś czarnoskóry. Na oko dałabym mu jakieś 24 lata. Nie powiem, bo był nawet ładny. Gdy ściągnął czapkę i zobaczyłam jego pofarbowane na blond, krótkie włosy skapowałam, że to Chris Brown.
-Co taka ślicznotka jak ty robi tutaj sama?
-Nie jestem sama. Jestem z przyjaciółmi i chłopakiem.
-Aaa, to inna sprawa. A gdzie Romeo? Bo jakoś go nie widzę.
-No niestety on nie lubi tańczyć.
-Wielka szkoda. Za to ja uwielbiam. Dasz się porwać?
-Ale, że niby gdzie?
-No jak to gdzie? Na parkiet. Mam nadzieję, że nie będę miał przesrane u niego.
-Nie masz się o co bać.
-To chodźmy.-złapał mnie za rękę i szliśmy na parkiet. Na szczęście Zayn siedział w drugim pokoju, zapewne przy stoliku popijając kolejne kieliszki wódki. Z głośników poleciała piosenka Bruna Marsa-Locked Out Of Heaven. Zaczęliśmy tańczyć jak debile. Myślałam, że będzie jakimś snobem, ale okazało się, że jest bardzo miły i zabawny. W kącie pokoju zauważyłam jak Zayn stoi oparty o ścianę i bacznie się nam przygląda.
-Co on tak się na ciebie patrzy? Zazdrosny? Hahhah.-zaśmiał się, chyba nie pokapował kim on dla mnie jest.
-To mój narzeczony.
-Masz narzeczonego?
-Tak, i chyba muszę już iść.
-Nie, poczekaj. Nie pozwolę, byś miała przeze mnie kłopoty.-chwycił moją rękę i podeszliśmy do bruneta.
-Siema. Jestem Chris, my się chyba jeszcze nie znamy.
-Hey. Zayn.-odpowiedział oschle patrząc w moje tęczówki. Momentalnie poczułam jak po moim ciele przepływa fala ciepła.
-Stary, nie bądź zły, ale nudziłem się i nie miałem nikogo do tańca, a twoja narzeczona pozwoliła, abym dotrzymał jej towarzystwa.
-Ona pomaga każdemu. Zamiast spędzać czas z przyjaciółmi, to wyrywa chłopaków.
-Zayn.. Proszę. Nie dzisiaj.
-Mnie o coś prosisz? Co za odmiana?
-A kogo mam prosić? Jestem dorosła i mogę decydować o tym z kim będę tańczyć, więc nie mów mi co mam robić.
-Ale przecież ja nic nie robię...-czułam, jak 'blondyn' przypatruje się naszej wymianie zdań.
-Rób co chcesz, jak zmieni ci się humor to możemy pogadać.-złapałam Chrisa za rękę i poszliśmy w stronę baru.
-On tak zawsze?
-Nie zawsze. Po prost.... prawie go zdradziłam i nadal nie może o tym zapomnieć. Tyle.
-Chyba trochę przesadza.
-Mi to mówisz?
-No cóż....-wzięłam zamówiony wcześniej napój i wyszłam na taras.
-Hey, macie fajki?-zapytałam grupki osób po prawej. Poczęstowali mnie jednym, zapaliłam i zaczęłam zaciągać się nikotyną. Spojrzałam w dół. Równie dobrze mogłabym teraz skoczyć i skończyć z tym wszystkim. Dlaczego życie jest takie porąbane? Po około ośmiu buchach wyrzuciłam papierosa. Byłam już zmęczona całą tą imprezą. Usiadłam na kanapie, która stała niedaleko basenu. Nogi położyłam na stoliku przed sofą. Po chwili dosiadł się do mnie Louis.
-Co tam mała?
-Dobrze.
-Na pewno?
-Musi być dobrze.
-Czyli nie. Co znowu odwalił?
-Tańczyłam z Chrisem, a on się mnie czepiał.
-Serio? Czepiał się jego?
-Tak.
-To dziwne...
-Co?
-No bo teraz piją razem i w ogóle.
-Pierdzielisz.-spojrzałam w jego zielone tęczówki.
-Nie, siedzą przy barze i drinkują.
-Muszę to zobaczyć.-wstałam i poczułam ból. Jego centrum były moje stopy. Ściągnęłam szpilki i powędrowałam do środka. To, co tam zastałam, nie było tym samym, co zostawiłam wychodząc. wszyscy zjarani, pijani. Podeszłam do mulata, przy którym tańczyła jakaś panienka wypinając na niego pupę.
-Co robisz?
-Jak, to co? Baaaaawię się.!!
-Jesteś pojebany. Jadę stąd.!
-Narka.-pokiwał mi i zaczął palić zioło, które ktoś mu podał.
Pobiegłam na górę, wrzuciłam moje ubrania do torebki, zabrałam klucze z komody i pobiegłam do drzwi. Poczułam czyiś ucisk na moim nadgarstku. To był Harry.
-Gdzie jedziesz?
-Do domu. Nie chcę go więcej widzieć.
-On jest pijany i zjarany. Dobrze o tym wiesz.
-To go nie usprawiedliwia...-poczułam słony smak łez, które bardzo często smakuję.
-Ciebie też nie. Myślisz, że on już nie pamięta o Tomie?
-Wal się!.-wykrzyczałam i wybiegłam z domu w kierunku auta.
Wsiadłam do środka i szybko odjechałam. Jechałam ocierając łzy, które płynęły strumieniami. Jeszcze żaden z chłopaków, nie wytknął mi wprost mojego błędu. Faktycznie, to nie usprawiedliwia ani mnie, a ni jego od takich zachowań. Wcisnęłam pedał gazu najmocniej jak mogłam. W tej chwili usłyszałam fajerwerki, a ich kolory rozświetlały mi lusterka. Otworzyłam lusterko nad kierownicą i zaczęłam zmazywać plamy od maskary na polikach. Gdy udało mi się, schowałam je i zauważyłam światła pędzącej na mnie ciężarówki. Zaczęłam hamować tak gwałtownie, że na oblodzonej drodze wpadłam w poślizg i jechałam wprost bariery oddzielającej lad od jezdni.

___

Rozdział krótki, ale postanowiłam go dodać specjalnie dla dwóch wiernych czytelniczek, którym jestem bardzo wdzięczna, za ich odwiedziny i komentarze pod notkami.

Dziękuję Klaudii i milly. <3 <3

+pytajcie. www.ask.fm/xnataliemalik

Natalie Malik.<3

środa, 21 listopada 2012

26.

-Jak to o czym.... O waszym ślubie. Przecież to już za niecałe dwa tygodnie.
-No tak. Radzisz sobie, czy chcesz kogoś do pomocy w przygotowaniach?
-Nie, wszystko pod kontrolą. Pomóż mi to zanieść...-wskazała na dwie duże zapiekanki makaronowe.-Wiesz, prawie wszyscy goście potwierdzili swoje przybycie. A co do ochrony o którą wypytywali, to załatwiłam agencję, która zajmie się tym.
-Czyli wszystko idzie wspaniale?-postawiłyśmy jedzenie na stole prawie w tym samym czasie.
-Jak najbardziej.
-Ale co idzie wspaniale?
-Kochany Liamku, ty się nie wtrącaj, to nie twój interes.
-Smacznego wszystkim!-wykrzyczała Trish, a potem było tylko słychać dźwięki sztućców. Zjadałam jak na moją osobą, naprawdę ogromny kawałek. Będę musiała trochę spuścić.
Po obiedzie wszyscy rozsiedli się w salonie, ja, Tay, Em, Dan, Don i Trish nalałyśmy sobie po lampce wina, a chłopacy grali w monopoly. Taty Zayna nie było, ponieważ jesczez dzisiaj musiał iść do pracy.
-To o której zamierzacie wrócić w sylwestra? Bo ja nie będę za wami czekała do rana.
-Mamo.... Załatwiliśmy sobie nocleg u Justina. Ma ogromny dom i powiedział, że chcętnie nas przenocuje.
-Ah tak... Czyli kiedy się pojawicie w domu?
-Pewnie pierwszego popołudniu.
-No dobrze.
-A jak tam u ciebie i Eleanor?-skierowała się do Louisa, którego natychmiast mina zmieniła się w roześmianą na smutną.-Nie mogła przyjechać?
-Trish niestety, ale my już nie jesteśmy razem. Okazało się, że była ze mną jedynie dla sławy. Teraz jestem z Natalie.
-Mhm... A nie mogła nas odwiedzić? Chętnie bym ją poznała.
-Niestety, ale jechała do przyjaciółki do Crewe.
-Ale następnym razem ją tutaj zobaczę?-spojrzała na bruneta.-O ile będziecie razem.-dodała po cichu do siebie,a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Słyszałem.-udał obrażonego.
-Niestety Trish, ale ktoś się nam tutaj chyba zakochał....-zachichotałyśmy ponownie.
-A pokażesz mi chociaż jej zdjęcie rycerzu?-zapytała go mama Zayna.
-Tak.-momentalnie pokazał nam tapetę w swoim i'Phonie.
-Śliczna. Skąd jest?
-Z okolic Poznania w Polsce.
-Aaaa.... A co ona robi w Londynie?
-Studiuje.
-No paczcie, będzie mądrzejsza od niego...-dodała Trish a wszyscy, łącznie z chłopakami zaczęli się śmiać.-No już dobrze dobrze....-potargała jego grzywkę i wyszła na taras.
-A co ona się tak mną interesuje?
-Bo jesteś słodziaczek...-zaśmiała się Danielle a reszta za nią.
Postanowiliśmy pograć w Scrable na drużyny. Ja i Zayn, Liam i Dan, Tay z Harrym, Emily z Niallem a Louis z Donyiah. Oczywiście najmądrzejsi muszą zacząć, czyli ja z brunetem.
-Co powiesz na to?-wskazał palcami na słowo, które ułożył.
-Dajesz.-wziął literki i złożył na tablicy słowo:"dream".
-Liam i Dan teraz wy.-wskazał na nich mulat.
-No to my mamy takie.-ułożył słowo "true" z naszym "r". Po kolei każdy z nas układał wyrazy. Siedzieliśmy, graliśmy i wygłupialiśmy się, aż tata Zayna wrócił z pracy i szedł spać. Odbyliśmy wszyscy szybką toaletę i poszliśmy do pokoi. Ja i mulat na szczęście mamy osobny, ale taki Liam i Danielle dzielą go z Harrym i Taylor. Za to Niall z Emily dzielą pokój z Louisem. Moglibyśmy wynająć pokoje w hotelu, ale byłoby też pełno paparazzi i fanów, a chcemy alby ten czas był w miłej i przyjaznej atmosferze.
Wskoczyłam do łóżka obok bruneta. Obróciłam się do niego plecami, a on przyciągnął mnie do siebie.
-Dobranoc skarbie...-złożył kilka pocałunków na mojej szyi, po czym odsunął się i położył na plecach. Szybko obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni, pocałowałam go delikatnie i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.

Rano obudzili nas Niall z Harrym, którzy wbiegli do pokoju i skakali po naszym łóżku. Efektem tego wyczynu był płacz Nathana z łóżeczka w kącie pokoju.
-Wypad stąd.!-wygonił ich mulat, a ja podeszłam do łóżeczka i wzięłam małego na ręce.
- Ciii..
-Jakie to są debile... Uszykuj sobie torbę z ubraniami na zmianę, bo około 16 będziemy jechać do niego.
-Dobra. Wyjmij mi te bordowe spodnie i białą bluzę, co ostatnio kupiłam. O, i jeszcze conversy.-małego położyłam w łóżeczku i dałam mu zabawki, a sama wzięłam ciuchy i poszłam szybko do łazienki się ubrać i umyć. Wzięłam szybki prysznic. Mokre włosy spięłam w wysokiego koka. Idealnie było widać rozjaśnione końcówki, które ostatnio sobie zrobiłam. Założyłam wybrane ubrania. Twarz posmarowałam tylko podkładem, a rzęsy lekko zatuszowałam. Zeszłam na dół, gdzie byli już wszyscy. Lou robił 'samolocika' Nathanowi. Mulat rozmawiał z siostrami, Niall, Tay, Harry i Em jedli śniadanie, a Liam z Dan siedzieli na kanapie i obserwowali 'marchewkowego'. Rodzice Zayna zapewne pojechali jeszcze po zakupy, bo nigdzie ich nie widziałam. Patrząc tak na tą zabawną gromadkę uznałam, że w życiu nie spotkało mnie nic lepszego od nich. Po chwili z zamyśleń wyrwała mnie Trish, która lekko mnie trąciła wchodząc do kuchni z reklamówkami.
-Przepraszam...
-Nic się nie stało.
-Zrobisz dzisiaj obiad? Ja muszę jechać odwieźć Waliayh i Safę do koleżanek na noc.
-Jasne, z wielką chęcią.
-A wy o której jedziecie?-zabrała się za rozpakowywanie. Wzięłam inną torbę i robiłam to samo.
-Około 16 chcemy wyjechać. A Doniyah gdzie jest?
-Rano przyjechał po nią Rayan i jechali do jego rodziców.
-Mhm... Czyli dzisiaj zostajecie sami z Nathanem. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że ci go zostawiamy.
-No coś ty.! Przecież to sama przyjemność. To jest nasz wnuk i nie ma nic lepszego od spędzania z nim czasu. Dobra, słuchaj, jak coś ci zbraknie, to niech ktoś pojedzie do sklepu i kupi potrzebne rzeczy, a ja idę na górę do młodych. Poradzisz sobie?
-Jasne.-zgarnęłam kosmyk włosów, który opadł mi na twarz i zabrałam się do roboty. W lodówce znalazłam pieczarki, piersi z kurczaka i pełno warzyw, więc postanowiłam zrobić sos chiński z ryżem. wyjęłam produkty na małą wysepkę, włożyłam słuchawki do uszu i zabrałam się do roboty.Zanim się obejrzałam skończyłam obiad. Była już 13:30, więc zaczęłam nakładać każdemu. Danielle i Taylor zgłosiły się, że posprzątają po obiedzie. Poszłam na górę, spakowałam moje ubrania do małej torby z rzeczami narzeczonego, a sukienkę zostawiłam na wieszaku. Z kosmetyczki wyjęłam czarny, matowy lakier do paznokci. Zeszłam na dół, gdzie paznokcie malowały również Emily i Danielle. Usiadłam obok nich i zaczęłam czynność. Na szczęście małym zajmowali się chłopacy. Oglądali oni wszyscy 'Toy Story 3'. Około 15:40 moje paznokcie całkowicie wyschnęły, ale dla pewności użyłam jeszcze suszarki do paznokci Trish i poszłam na górę zmienić ubranie. Odłożyłam lakier do kosmetyczki, a do pokoju wszedł Zayn.
-Zaraz jedziemy.
-Wiem, właśnie chcę zmienić ciuchy.
-Ja założę tylko inną koszulkę.-ściągnął bluzkę, którą założył rano i  wyszukał w walizce żółtą z czarną plamą i napisem "ZAP!". Gdy on się przebierał ja również zrzuciłam odzież. Po chwili wybrałam komplet i założyłam go.
-Biorę ciuchy i zaniosę je do samochodu.
-Ok. Ja już schodzę.
Na dole obiad jedli rodzice mulata i było cicho, więc pewnie wszyscy wyszli już do aut.
-Jak wrócisz dasz mi przepis na to cudo.-skierowałam się do salonu, a tam oni jedli mój obiad.
-Dobrze. Ja już lecę, bo się na mnie zezłoszczą.-ucałowałam jeszcze Nathanka, założyłam płaszczyk. Szyję owinęłam szalem.
-Miłej zabawy.!
-Pa!

-Siemka, wchodźcie.-otworzył nam szerzej drzwi do jego domu.
-Tutaj jest główna imprezownia, tam są kanapy i bar. po prawej jest łazienka, koło baru jest druga i u góry jest jedna duża, a reszta łazienek jest w pokojach. Chodźcie do waszych pokoi.-zaczął iść na górę po szklanych schodach. na dole kręciło się kilkoro kelnerów, a nad parkietem był stół mikserski. Po jego lewej ogromne drzwi na taras, skąd był widok na całe miasto. Już robiło się ciemno, więc idealnie widać było oświetlone miasteczko.
-Tutaj pierwsza, druga, trzecia, czwarta i piąta.-zaczął wskazywać na drzwi.-Kolejne drzwi po prawej to moja sypialnia, a po lewej śpi Chris. Rozgośćcie się. Imprezę zaczynamy około 21.
-Dobra. Dzięki.
-Nie ma za co. Super, że wy jesteście.
Weszliśmy z Zaynem do pierwszej sypialni po prawej. Była ona w odcieniach szarości i intensywnego błękitu. Na środku duże dwuosobowe łóżko, po dwóch stronach małe brązowe szafki nocne z lampkami. Zasłony długo w ciemnym kolorze, za to dywan był bardzo jasny. Na przeciwko łóżka wysoka szafa. Otworzyłam ją i zaczęłam układać nasze ubrania. Nie zajęło to długo. Razem z resztą postanowiliśmy spotkać się po przygotowaniach. Wszystkie dziewczyny przyszły do naszego pokoju, a chłopacy poszli do Nialla. Przygotowania trwały długo, musiałam każdej robić makijaż i fryzurę, więc samą sobą zajęłam się na końcu. Zrobiłam sobie grube kreski, przykleiłam rzęsy. Nie robiłam tego często, ale raz na jakiś czas, czemu nie. Gdy wszystkie byłyśmy gotowe zadzwoniłam do chłopaków. Przybiegli po kilku minutach i wszyscy stali jak wryci w wejściu pokoju.
-Wyglądacie super...!-wykrzyczałyśmy wszystkie razem.
-Wy lepiej.!!
No to tak.
Danielle ubrana była w krótką bordową i obcisłą sukienkę, dzięki czemu była strasznie szczupła. Włosy miała rozpuszczone.
Taylor ma na sobie krótką, beżową sukienkę z falbankami, bez ramiączek. Włosy spięła w nieograniętego koka.
Emily wybrała na dzisiaj małą czarną ze złotymi "cekinami, do tego krótką, czarną ramoneskę i ciemne obcasy.
Ja natomiast założyłam krótką, białą sukienkę z dużym wycięciem na plecach oraz beżowe wysokie szpilki na platformie. Włosy miałam falowane i zgarnęłam je na prawe ramię.
Około dziewiątej zeszliśmy na dół. Było już całkiem sporo ludzi.

____
No więc mamy już sylwestra.
Wiem, że mało się dzieje, ale obiecuję, że w następnych będzie bardziej hardcorowo.
No to chyba tyle.
NN za trzy komentarze, bo chyba coś ostatnio się zapominacie i z nudów nic nie piszecie....

+Dzięki za 2.900 wejść.<3
Zaraz dobijemy do 3.000 Kocham was i dziękuję.<3

Natalie Malik.<3

wtorek, 20 listopada 2012

Libster Award

Siemka, właśnie zauważyłam, że zostałam nominowana do nagrody "Libster Award", co mnie bardzo cieszy.
 Dziękuję za nominację.<3
_____

Oto krótki opis tej zabawy:
Nominacja ta jest otrzymana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

_____



Szczególne podziękowania do http://mylifeismineok.blogspot.com

Oto pytania:
1. Co zainspirowało Cię do pisania tego blooga?
No cóż, już od jakiegoś czasu, chyba od około 6 miesięcy interesuję się bloogami z opowiadaniami, aż w końcu przez moją bujną wyobraźnię i fascynację 1D, postanowiłam stworzyć to opowiadanie.
2. Masz swoich idoli? Jeżeli tak wymień ich i napisz dlaczego właśnie oni?
Jest ich dużo... Trudno wymienić, ale wiedzcie, że są.

3. Czy miałaś w dzieciństwie ulubioną maskotkę?
Jasne, miałam Pana Uszatka. Mimo, że teraz mam 15 lat, to nadal mam pluszaka Pana Zdzisia.

4. Twój ulubiony piłkarz?
Szczerze, nie interesuję się zbytnio sportem, ale chyba Robert Lewandowski.
5. Ulubiona książka?
Oczywiście trylogia Suzanne Collins "Igrzyska śmierci" oraz Curtis Sittenfeld "Szkoła uczuć".
6. Która piosenka z TMH podoba Ci się najbardziej?
Bez chwili namysłu "Little Things".
7.Ulubiony film?
Kocham "Sagę Zmierzch" ale jeszcze bardziej uwielbiam oglądać "Pamiętniki Wampirów", choć jest to serial.
8.Czy masz rodzeństwo?
Tak, mam młodszego brata.
9.Czy masz ulubionego członka z zespołu 1D?
Jasne, jest to Zayn i Louis. Nie umiem pomiędzy nimi wybrać... Inni również są seksowni.<3
10.Twój dzwonek w telefonie?
Jamal-Defto

11.Od jak dawna jesteś Directioner?
Nie mam pojęcia. Po prostu zaczęłam się tym zajmować i interesować i tyle.



No więc, to są moje nominacje:
1. http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/

2. http://makethislifeeasier.blogspot.com/
3. http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com/
4. http://ilovecarrotsandboys.blogspot.com/
5. http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
6. http://youonlyliveonce2509.blogspot.com/
7. http://shining-from-the-stars-above.blogspot.com/
8. http://i-wish-one-directionn.blogspot.com/
9. http://i-am-falling-in-love.blogspot.com/
10. http://twinkle-in-eye.blogspot.com/
11. http://zyj-swoim-zyciem.blogspot.com/

A to moje pytania:
1. Masz przyjaciółki, które również są Directionerkami?
2. Ulubiona piosenka z albumu 'Up All Night'?
3.Ulubiona piosenka z albumu 'Take Me Home'?
4. Jaki był powód, aby zacząć pisać blooga?
5. Co najbardziej lubisz w pisaniu opowiadań?
6. Kogo wolisz? Zayn czy Louis? Dlaczego??
7. Co myślisz o piosence 'Little Things'?

8. Czekasz na przyjazd 1D do Polski?
9. Obserwujesz ich działania, wywiady i występy?
10. Chciałabyś zamieszkać w Londynie i poznać ich osobiście?

11. Gdybyś mogła sobie wybrać któregoś z członków 1D, który to by był??

Wszystkie w większości dotyczą 1D.<3
 

To tyle.
Do rozdziału 26.<3

Natalie Malik.<3

poniedziałek, 19 listopada 2012

25.

-Siemka mała...!-wpadł do pokoju Zayn, Louis, Natalie i Danielle.
-Hey.-odpowiedziałam niechętnie i wróciłam do pakowania moich leków, które niestety muszę brać. Poczułam jak w moim żołądku flaki wywracają się na drugą stronę. Od jakiś trzech dni kompletnie nic nie jadłam, tylko piłam wodę. Mulat podszedł do mnie i pocałował z policzek.
-Możemy jechać?-spytała brunetka cały czas gapiąc się na telefon.
-Tak, jasne. Mam ochotę na święta....-postarałam się udawać entuzjazm i chyba udało mi się ich przekonać.

#5 dni później#
W końcu w domu... Jak dobrze. Na szczęście powróciła mi pamięć z tamtejszego miesiąca. Ja i Zayn oddaliliśmy się od siebie. Nie jest już tak jak było, ale chcemy to naprawić i to jest najważniejsze.
-A więc, powiedzcie mi co jest waszym problemem?-zadała pytanie nasza pani psycholog. Postanowiliśmy iść do niej, bo sami zapewne sobie z tym nie pomożemy... On nie ma do mnie zaufania, a ja się go lęka po tym jak mnie popchnął.
Opowiedziałam naszej lekarce a ona postanowiła abyśmy poszli na jogę dla par. Wiem, to jest pojebane i mi nie podoba się to tak samo jak jemu, ale według jej opinii to nam pomoże. Jeżeli przychodzi w życiu taki moment, że chcesz zrobić wszystko dla dobra naszego i ukochanej osoby zrobimy nawet najgłupszą rzecz na świecie. Powiedziałam dosadnie Louisowi, że wolę go jako przyjaciela na całe życie niż jako ukochanego.
-Ona jest chyba walnięta.-skomentował to mulat, gdy już wracaliśmy do domu.
-A mnie się podoba, spędzimy więcej czasu razem i ....
-I?
-I zależy mi na nas, na tobie, więc zrobię każdą głupotę, którą ona nam poleca.
-Kocham cię, wiesz??
-Ja ciebie też.-złapał moją dłoń.
-Co robimy wieczorem?
-Nie wiem, co ty na to, gdybyśmy zaprosili wszystkich i pobawili się jak male dzieci?
-To nie jest wcale taki głupi pomysł.
-No i trzeba obgadać z nimi plany na sylwestra.
-My już wszystko obgadaliśmy. Jedziemy do Bradford, będzie tam impreza Justina Biebera i mamy zaproszenia, a przenocujemy u moich rodziców.
-Jak wy....??
-Normalnie.
-A Louis.?
-Jedzie. Wiesz, postanowiłem, że nie będę się z nim kłócił. Rozumiem dlaczego się w tobie zakochał.
-Bo jesteś niesamowita.-dodał po jakimś czasie.
-Ty też.
-Dobrze, że rozumiesz jak bardzo jest dla mnie ważny... Jest moim przyjacielem na zawsze.
-A jak wy się ogólnie poznaliście?
-Bo miałam przyszywaną ciocię w Doncoaster i tam się właśnie poznaliśmy, gdy byłam na wakacjach. Miałam zaledwie 14 lat, ale od razu się polubiliśmy i odwiedzaliśmy się bardzo często.
-Czyli znacie się już jakieś... jakieś 6 lat.
-No.
-Ja nie mam takich przyjaciół.
-Masz mnie.-spojrzałam na niego słodko, a po chwili byliśmy już na podjeździe naszego domu.
W salonie na kanapie siedział Lou z Natalie i Nathanem na kolanach bruneta.
-Jak było?-spytała blondynka.
-Mocno walnięta?
-Louis, ty jesteś walnięty.-schrzanił go mulat.
-Ja też.
-A więc powiedziałem Loli o sylwestrze.
-I jak mała?
-Dobrze, Natalie, mówili ci o planie?
-Tak, chciałabym jechać, ale nie mogę.
-Czemu?-spojrzeliśmy na nią wszyscy łącznie z jej partnerem.
-Bo jadę do Crewe.
-Do kogo?
-Przepraszam Louis, ale umówiłam się już na ten sylwester z przyjaciółką, która mieszka tam od kilku lat.
-Musisz?
-Obiecałam. Chciałabym być z wami, ale ona jest chora i nie wiem kiedy się z  nią zobaczę po raz kolejny.
-No dobrze...-posmutniał brunet.
-Wynagrodzę ci to.-pocałowała go w czubek nosa, a on zachichotał.
-Wyjeżdżamy już jutro po obiedzie.-dodał mulat. Lou objął blondynkę, a ja zabrałam Nathanka z kolan bruneta.
-Chciałabym z wami posiedzieć, ale idę ubrać małego i spakować jego ubranka.
-To my obejdziemy domy reszty i wrócę za chwilę.-usłyszałam głos Zayna, który wychodził na ogród, przez który możemy przejść do domów naszych przyjaciół.

Siedzę na górze i pakuję ubranka małego do jego niebieskiej walizeczki. Nathanka przebrałam i teraz śpi spokojnie w kojcu na dole. Poczułam wibracje mojego telefonu. Dostałam wiadomość od Max'a."Siemka, będziemy z zespołem u Justina. Do zobaczenia. xoxo Max."
Co on ode mnie? I w jakim celu pisze mi, że będą u Justina po jutrze na imprezie??
-Coś się stało?-spytał Zayn wchodząc do pokoju.
-Max napisał mi, że będzie z zespołem u Justina.
-Po co?
-Nie wiem. Jedynie co z nim gadałam, to w szpitalu po śmierci Nathana.
-Nie martw się. Dowiemy się wszystkiego jak tam pojedziemy.
Tym razem usłyszałam piosenkę 'Sumertime Sadness'.
-Kto to?
-Taylor.
-Gadajcie a ja idę pakować moje ubrania.
-Hejka.
-Siemka. Mówili ci o imprezie?
-Tak, właśnie pakuję małego.
-Super, co nie?
-Może być, ważnę, że będę z wami.
-Jedziemy na jakieś zakupy, bo ja nie mam żadnych fajnych sukienek na tą imprezę.
-No dobra, wjadę po ciebie tak za godzinkę. Okey?
-Dobra, będę czekać.
-A jedzie ktoś jeszcze?
-Zadzwonię do dziewczyn i ci napiszę.
-Dobra.-wyszłam od małego i poszłam do naszej garderoby.-Zayn, wychodzisz gdzieś dzisiaj?
-Nie, leci mecz i wpada do nas Lou z Harrym.
-To super, bo ja chcę jechać z Tay na zakupy.
-Kiedy?
-Za godzinkę.
-Dobra, to uszykuj tylko swoje ubrania, które weźmiesz a ja je spakuję.
-Jesteś kochany.-podeszłam do niego od tyłu. Klęczał i szukał koszulek w szufladzie, a ja go objęłam od tyłu i pocałowałam w szyję.
-Mmm...-zamruczał, na co wybuchłam śmiechem.
Uklęknęłam obok i zaczęłam wyciągać ubrania.
-Gdzie mam te białe koszulki, co ostatnio kupiłem w Polsce?
-Tutaj.-sięgnęłam ręką po bluzki, a razem z nimi wypadło małe, kwadratowe i czerwone pudełeczko.-Co to?
-No bo... Miałem ci to dać w sylwestra, ale dam ci to już teraz.
-C-c-co?
-Otwórz.-zrobiłam to co kazał.  W środku jest mały srebrny pierścionek z niebieskim kamieniem a w okół wysadzany mniejszymi brylancikami.
-Kochanie, ale piękny... Ale z jakiej to okazji?
-Chciałem dać ci go od tak. Zobaczyłem go w Polsce i od razu wiedziałem, że ci się spodoba.
-Jesteś niesamowity.-położyłam ręce na jego barki i obdarzyłam go namiętnym pocałunkiem.

Po około trzygodzinnych zakupach z Danielle, Taylor i Emily wróciłam z sukienką. Cieszę się z tego wypadu, ponieważ dziewczyny również znalazły sobie kreacje na sylwestra.

#Następny dzień#
-Jedziemy, reszta do nas dojedzie.-zadecydował mulat włączając silnik samochodu. Po jakiejś godzinnej jeździe byliśmy na miejscu. Na resztę, nie musieliśmy długo czekać, bo zajechali do nas mniej więcej w czterdzieści minut.
-Skarbie zaniesiesz to do jadalni?
-Jasne Trish.-wzięłam stos talerzy i sztućców i zaniosłam na stół. Zaczęłam wszystko układać, gdy skończyłam wróciłam do kuchni.
-Pomóc w czymś jeszcze?
-Nie, już wszystko gotowe. Mam szansę na krótką rozmowę z tobą dzisiaj?
-Jasne.
-To super, a teraz zawołaj wszystkich na kolację.
-A o czym chcesz pogadać.
-Jak to o czym... O waszym ślubie. Przecież to już za niecałe dwa tygodnie....

___
No to, tak.
1.Dziękuję wam za ponad 2,800 wejść.
2.Dziękuję za dotychczasowe komentarze.
3.Zawieszam na razie blooga 2, ponieważ chcę się teraz skupić na tym.
4.Kolejne to chyba dobra wiadomość, bo po wielu namowach mego murzyna postanowiłam przedłużyć tego blooga do około 50 rozdziałów, a następnie będę pisała tamten.
5.Jeżeli chcecie kolejne rozdziały komentujcie dodawane przeze mnie notki.
6.Możecie zadawać wszelkie pytania na www.ask.fm/xnataliemalik

To tyle...
Kolejna notka przewidywana na środę lub czwartek.

Natalie Malik.<3

poniedziałek, 12 listopada 2012

24.

-No bo widzisz....
-Mów w końcu.
-Bo ja się w tobie kochałem.
-Co?
-No bo pamiętasz jak kiedyś się poznaliśmy przed twoim stażem?
-I co?
-No bo wtedy zabujałem się w tobie, ale ty wyraźnie powiedziałaś, że chcesz mnie mieć jako przyjaciela.
-Bo myślałam, że ty też tego chcesz....
-Mogłem powiedzieć ci co czuję.
-Mogłeś, ale tego nie zrobiłeś. Teraz jestem szczęśliwa i na prawdę cieszę się, że mam ciebie. Jesteś dla mnie jak brat. Nie psujmy tego...
-Ja ciebie też kocham siostrzyczko.-przytulił mnie swoim ciepłym ramieniem i pocałował w czoło.
-Mój Louisek...-wtuliłam się w jego tors, co okazało się błędem.
-Co wy tuu...? Louis? Jak możesz? Ty, mój przyjaciel??
-Zayn, co ty tu robisz?
-Ja? Ja właśnie widzę jak znowu mnie zdradzasz. Jaki ja głupi zaufałem tobie. Uwierzyłem, że to był błąd, że mnie kochasz.!-gdy krzyczał te słowa, pod miną twardziela widziałam małego bezsilnego chłopca, którego po raz kolejny skrzywdziłam. Nie dało się nie zauważyć jego łez, które powoli spływały po jego lekkim zaroście. Oczywiście za mulatem wyszli nasi przyjaciele, którzy zapewne słyszeli krzyki.
-To nie tak.! Nie wiesz nawet o czym mówiliśmy, a już wysuwasz wnioski.! Wiesz, że nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił.!-naskoczył na niego brunet.
-Tak? Taki mądry?
-A co?
-Ey, przestańcie.-próbowałam się wydostać z pomiędzy ich ciał. Na zimnym powietrzu, które było wszędzie doskonale czułam ich oddechy blisko mojej głowy. Skakali do siebie już nie jako przyjaciele. Ja to popsułam. Popsułam więź, która ich łączyła. Nie zdążyłam odepchnąć ich od siebie, a już poczułam jak Zayn wali z pięści w twarz bruneta, przy tym pchając moje ciało na zaspę śniegu. Niestety trafiłam źle, ponieważ była tam rzeźba gipsowa o którą uderzyłam głową. Sami zaczęli się bić. To było okropne. Nigdy sobie nie wybaczę tego co popsułam. Momentalnie podbiegły do mnie dziewczyny, pomogły mi wstać. Gdy moje ciało przyzwyczaiło się znów do pozycji pionowej widziałam zakrwawioną twarz Louisa oraz cieknącą z nosa mulata, których przytrzymywali ich przyjaciele.
-O co chodzi?-jako pierwszy się odezwał się Liam, który spojrzał na mnie.-Jezu, co ci jest?
-Co?-zaczęły spoglądać na mnie twarze wszystkich.
-Leci ci krew.-Taylor szybko otarła mi strużkę, która ciekła zapewne z czoła, które strasznie mnie bolało. Widziałam już tylko jak moi przyjaciele o coś się kłócą, potem pamiętam jak Niall niósł mnie do auta i jego ostatnie słowa: "Wszystko będzie dobrze.".

*Perspektywa Liama*
-Ja pierdolę, co wy jej zrobiliście? Dosyć, że sami jesteście nieźle poturbowani, to jeszcze ona... Za trzy dni mamy święta, to nie jest najlepszy czas na jakieś sprzeczki.
-Witam, jesteście jej rodziną?-zapytał nas lekarz po polsku, lecz my nic z tego nie zrozumieliśmy.
-Jestem kuzynką Loli.-podeszła do siwiejącego lekarza Natalia.- Co z nią?
-A kim oni są?
-To są moi i jej przyjaciele, są jak rodzina.
-No dobrze. Na razie nic nie mogę państwu zagwarantować. Jedyne co wiemy to, że ma wstrząśnienie mózgu i śpi, nie wiemy jak długo to może potrwać i jakie są urazy tego wypadku.
-Możemy do niej wejść?
-Tak, ale tylko na kilka minut. Jutro odwiedziny są od ósmej rana do 16.
-Dobrze, dziękujemy.-odwróciła się do nas.
-I co jest?-zapytali równo Malik i Tomlinson.
-Chodźcie.-kiwnęła głową i weszliśmy wszyscy do sali. Usiedliśmy wszyscy wokół Loli, która najwidoczniej spała.
-Powiesz coś w końcu?-zapytał ją Zayn.
-No więc. Lola doznała wstrząsu mózgu bo upadła uderzając głową o rzeźbę. I na razie nic lekarze nie wiedzą, bo śpi i mu musimy czekać. Nie wiadomo kiedy się obudzi.
-A święta?-zapytał Niall.
-Przez tych debili,-wskazała na chłopaków.-będą takie, jakie będą.
Siedzieliśmy tam z Lolą dość długo, jednak w końcu zrezygnowaliśmy i wróciliśmy do domu. Następnego dnia ponownie pojechaliśmy do niej około czternastej po obiedzie.
-O co wam poszło?-zapytałem na Malika, który cały czas siedział przy Loli a po przeciwnej stronie na krześle siedział Lou.
-Nie moja wina, że cały czas kręci się wokół Loli.
-Co?-wtrąciła Nat.
-Nic, takiego skarbie. On ma paranoję.
-Tak? No to pochwal się nam wszystkim co jej powiedziałeś.
Zapadła dziwna cisza, Louis zbierał się na to, żeby to w końcu wypowiedzieć.
-Louis powiedział, że kochał się kiedyś we mnie.
-Louis?-zapytała go jego dziewczyna.
-To nie ja powiedziałem.
-A kto?-spytała blondynka.
-Ja.-przeleciałem wzrokiem salę i zauważyłem moją przyjaciółkę która próbuje się uśmiechnąć.
-Lolaaa...
-Siemka wszystkim.
-Ale nam stracha napędziłaś...-oznajmił Niall wcinając bułkę.
-Też się cieszę, że was widzę. Co się w ogóle stało, bo niezbyt pamiętam. W ogóle gdzie my jesteśmy..? Bo chyba nie w Londynie....
-No nie, przyjechaliśmy do Polski na święta.
-Już święta?
-A co ostatniego pamiętasz?
-Jak... jak wróciliśmy do siebie i Danielle urodziła.
-No to ominął cię jakiś miesiąc.
-Nieźle..

___
No to tutaj macie rozdział 24.
Nawet nie wiecie jak bardzo się ucieszyłam, gdy zauważyłam aż 3 komentarze pod notką, oby było tak przy tym.
Im więcej komentarzy, tym szybciej kolejne rozdziały...

Pytajcie o wszystko:
www.ask.fm/xnataliemalik

+zapraszam na nowego blooga. Czyta go ktoś..?
www.1d-help-me.blogspot.com

Natalie Malik.<3

sobota, 10 listopada 2012

23.

#20 grudnia#
Obudził mnie budzik w telefonie. Nie powiem, bo jest na prawdę wnerwiający. Brzmi:"Otwórz oczka, pora wstawać. No otwórz oczka...." oczywiście takim słodkim głosem, że jak go słyszę to momentalnie wyparowywuję z łóżka. Wzięłam powód mojej pobudki i rzuciłam go w kąt pokoju.
-Nie tak ostroo bo ścianę rozwalisz....-powiedział, jednak to nie był głos Zayna, lekko się zdenerwowałam bo byłam w lekko prześwitującej piżamce...
-Co ty... Lou! Co ty tu robisz?
-Anna kazała mi ciebie obudzić. Ja z Nat jedziemy na zakupy, a dla ciebie jest inne zadanie.
-Jakie?
-Zobaczysz jak zejdziesz.
"Dobra, dobra. Daj mi pospać."-pomyślałam, ale zaraz na łóżko wskoczył Nathan i skakał po łóżku. Jemu nie mogłam się oprzeć. Mały pobiegł na dół, a ja umyłam zęby, twarz i założyłam ciuchy. Zeszłam, a może raczej człapałam? Tak, nie wątpliwie człapałam się po schodach na dół.
-Dzień dobry kochanie.-podszedł do mnie i pocałował, gdy weszłam do kuchni.
-Pasują do siebie...-powiedziała babcia po cichu lepiąc pierogi.
-Noo, tylko muszą nas wszyscy częściej odwiedzać.-odpowiedziała jej ciocia, która robiła jakiś placek.
-Słyszę was i rozumiem...-skierowałam wzrok na ciocię.
-Jesteśmy.!!-wykrzyczał, zapewne Harry, bo po chwili stał w salonie z moim wujem trzymając ogromne pudło.
-Co to?
-Jak to co, kupiliśmy bąbki, i inne duperele.
-Super. Ja jadę na zakupy.-wzięłam moją torbę i kluczyki, które leżały na komodzie.
-Kochanie, Louis zostawił do ciebie jakąś kartkę.-powiedział mulat, gdy podawał mi kartkę zgiętą kilka razy na pół. Otworzyłam, a w niej krótka notka: "Odbierzesz prezent dla Natalii? Tutaj masz adres." i strzałka na dane. "Tylko to?"-pomyślałam niezadowolona.
-Jedzie ktoś ze mną?-spytałam, gdy Zayn siedział i przyglądał się Nathanowi, gdy bawi się z Silver. Koło niego siedział Liam i Danielle.
-Gdzie?-spytała brunetka.
-Na zakupy. Zakupowe szaleństwoo.!
-Jasne. Daj mi minutkę.-zerwała się z kanapy i pobiegła na górę.
-My też możemy?-zapytali chłopcy równo.
-Ok.-weszłam do kuchni, a tam bez zmian.-Ciociu.... Popilnujesz Silver i Nathanka.? My jedziemy kupić prezenty i inne rzeczy. Potrzebujecie coś..?
-Nie. Wszystko jest.
-Jedźcie ostrożnie.-na koniec wypowiedziała moja babunia.
Wgramoliliśmy się po kolei do wozu.
-Jak daleko są tutaj sklepy?-zapytała brunetka zapinając pas.
-Zależy gdzie chcecie jechać. W miasteczku są jakieś piętnaście minut drogi, a do miasta to jakieś niecałe trzydzieści. O ile dobrze pamiętam....
-To do miasta...!-wykrzyczeli chłopacy i włączyli radio. Trochę się zawiedli bo wszystko mówili po polsku.
-Tey, a co ten język taki trudny.-spytał Liam.
-Ciesz się, że chociaż większość piosenek jest po angielsku.
-No fakt.
Na początku leciała "DNA" Little Mix, ale szybko przełączył ją mulat, bo zauważył moją minę. Na kolejnej stacji posłuchaliśmy "Live While We're Young". Razem z Danielle pariodiowałyśmy chłopaków, a oni sikali ze śmiechu. W skrócie przesłuchaliśmy wiele piosenek. Najlepsze było, gdy chłopacy próbowali powtórzyć coś po spikerze. Po prostu bomba.!
-Nagrałam.!-wykrzyczała Dan, gdy ja wyłączyłam silnik na podziemnym parkingu.
-Co?
-Was, jak się wygłupialiście. Będzie to dzisiaj na tt.
-Spoko... Będzie ubaw po pachy.-wszyscy spojrzeli na mnie wzrokiem "Co ty kurwa mówisz?".
-Tak się mówi w języku polskim.
-Ja cię proszę, ty mów normalnie...-złapał mnie za rękę brunet i szliśmy w kierunku sklepów.
My plus sklepy, to na prawdę złe połączenie.... Tony zakupów, jeszcze więcej odwiedzonych sklepów. Jakieś dwie godziny na to, żeby chłopacy mogli wybrać nam prezenty i oczywiście fani, którzy cały czas za nami chodzili. Jednym słowem masakra..! Zayn obiecał fankom, że będziemy wszyscy dzisiaj na twitcamie. Krótko mówiąc do centrum weszliśmy około 11, a wyszliśmy o 19:32. Zayn uparł się, że chce prowadzić.
-Co to kurwa jest? Nie ogarniam jak można mieć kierownicę po tej stronie.
-No widzisz... Przynajmniej się nauczysz.
-Ta jasne..
Szczerze, nie poszło mu aż tak źle. Za piętnaście dziewiąta byliśmy w domu. Dziadki już spali, wuja  i maluchy też. Ciocia z resztą siedzieli i czekali na nas.
-W końcu.! Już się zaczynałam o was martwić.
-Ten głupek uparł się, że chce prowadzić...-wskazałam na mulata, który wnosił torby do korytarza.
-Zanieście je do pokoi.
-Dobrze proszę pani.-powiedzieli obaj z Liamem.
-Mówcie do mnie Anna. "Pani" mnie postarza...
-Ok. Anna.
-Ide się przebrać.-powiedziałam i wczłapywałam się po schodach. Na nieszczęście mieliśmy z zespołem pokoje na drugim pietrze (jakby strychu). Weszłam do pokoju. Zayn chował paczki za szafę,a ja otworzyłam ją i wyciągnęłam ubrania. Ściągnęłam przepocone ciuchy.
-Gdzieś się wybierasz?
-Nie wiem jeszcze.. a co?
-A nic... -podszedł i przyciągnął mnie do siebie obejmując mnie w tali... Zaczął całować po szyi.-Mmm.... Tęsknięę za tyym....
-Tak, ale mój drogi ja jestem w ciąży.-pogłaskałam brzuch, który już był widoczny.
-Wiem...Kocham cię...-przygryzł moje ucho. Od zawsze wiedział, że uwielbiam to.
-Ja ciebie mocniej, ale fani czekają na tt.
-Czekam na ciebie na dole.-wyszedł z pokoju. Ja szybko się ubrałam, wzięłam 'zespołowego' laptopa i zeszłam z nim na dół.
-Zaczynamy?-spytałam wchodząc do salonu, gdzie wszyscy się rozsiedli.
-Noo.
Włączyłam sprzęt, zalogowaliśmy się na koncie całego zespołu, do którego ja mam dostęp i chłopacy. Włączyliśmy ttcama. Na początku było około dziesięć tysięcy wyświetleń,a w końcu dobiło do dwustu tysięcy i cały czas rosło.
Nie powiem, bo robiliśmy sobie totalne jaja. Poszłam do kuchni nalać sobie pepsi, a zaraz za mną poszedł Lou.
-Odebrałaś?
-Jasne. Mam u siebie w torbie.
-Widział to ktoś?
-Nie. Nie masz się o co martwić.
-Chodź się przejść....
-Nooo
-Proszeę.
-Ok. Ale tylko na chwilę.
Wyszliśmy na tył domu, gdzie jest mały "park". Usiedliśmy na jakiejś ławce.
-Ładny księżyc, co?
-Może być. Po co chciałeś się przejść?
-No bo....
-Gadaj, jesteśmy przyjaciółmi.
-Kiedyś, nie byłem z tobą szczery.
-Jak to? O co ci chodzi?
-No bo widzisz.....

__
To tyle.
Wiem, że długo nic nie dodawałam, ale to przez brak weny i malo czasu wolnego.
Postaram się wbijać przynajmniej trzy razy w tygodniu, ale tylko jeżeli będą komentarze pod notkami.
No to pytajcie mnie o wszystko, notki, moje plany i na co macie tylko ochotę.
www.ask.fm/xnataliemalik

Natalie Malik.<3

poniedziałek, 5 listopada 2012

22.

-To mojeee.! Ja chcę koło oknaa.!-zacząc się wydzierać Niall na Louisa, który właśnie siadał przy oknie.
-Daj spokój...
-Nooo. -usiadł wygodnie blondyn na fotelu, a obok niego Harry.
Po drugiej stronie miejsce zajął Lou z Natalią, za nimi Liam i Danielle, którzy siedzieli z małą Silver. Ja z Zaynem i małym Nathankiem zajęliśmy miejsce na przeciwko nich.
-Lecimy do Polskii kochanee.!-wykrzyczał marchewkowy, gdy wyświetlił się napis z prośbą o zapięcie pasów.
-Zamknij się debilu... Idę spać.-odpowiedział mu mulat, który układał się do snu.
-No własnie.-dodał blondyn przed nami.
-"Prosimy zapiąć pasy, zaraz startujemy. Powiadomię państwa, gdy będziecie mogli rozpiąć pasy bezpieczeństwa."
-Ja pierdole, że im to się nie nudzi...
-Co Harry?
-No bo za każdym razem przed startem mówią to samo. Jakby człowiek był jakiś głupi czy coś w tym stylu... Jeszcze ten migający napis.-wskazał ręką na tablicę z prośbą o zapięcie pasów.
-Bądźmy wyrozumiali....
-Łatwo mówić.

#jakiś czas później#
-Tutaaaj.!-zaczęła krzyczeć niska brunetka pod trzydziestkę, a obok niej stał jakiś starszy mężczyzna. Kobietę łatwo było poznać, bo jest bardzo podobna do mojej mamy...
-Mamoo.!-wykrzyczała moja kuzyneczka i pobiegła przywitać się z rodzicielką. Nathana wziął Zayn, dzięki czemu mogłam przywitać się z ciocią.
-Mamo, to jest Lola.-pokazała na mnie Nat.
-Lolaaa, skarbiee... Ale wyrosłaś...-podeszła i przytuliła mnie.
-Cześć ciociu.
-Jejku, to jest chyba twoja pierwsza wizyta od....-zamyśliła się.- odkąd wyjechałaś mając zaledwie 7 lat.
-No... To już 13 lat. Dużo się tutaj zmieniło.
-Wiem. Ty również. A co to za przystojniaki.?
Ja z Natalią i jej mamą rozumiałyśmy wszystko jednak to było lekko zabawne, ponieważ chłopacy patrzyli na nas jak na idiotki.
-Ciociu oni nie umieją polskiego...
-Ah tak... To dobrze, że umiem angielski.
-Mamo, to mój chłopak Louis.-wskazała Natalia na chłopaka, a ciocia przywitała się z nim po angielsku. Nie wiem, czy wspominałam, ale ciocia Anna jest anglistką.
-To Harry, Niall, Liam, jego narzeczona Danielle i ich córeczka Silver.
-A to?-zapytała po polsku spoglądając na mnie i swoją córkę.
-To jest mój narzeczony Zayn i nasz synek.-wskazałam na mulata i dziecko, które trzymał na rękach.
-Na prawdę? Ojjj, jaki słodki bobas. Jak go nazwaliście?
-Natahan.
-Ooo. Ładnie.-zwróciła się do niego.-Witaj Zayn w rodzinie.
-Dzień dobry. Miło panią poznać.-pocałował ją w dłoń tak jak każdy z zespołu.
-Dobra dzieciaki, chodźcie do samochodów. Czeka nas kawałek drogi.
-Jak daleko?-zapytał Niall znużony już czekaniem na nasze jedzenie.
-Około godziny....-odpowiedziała mu ciocia prowadząc nas korytarzami do auta.
Ja, Zayn, Nathan, Louis, Natalia, Harry i Ciocia jechaliśmy jednym samochodem, a drugim jechali Liam, Danielle, Silver, Niall i wuja. Wuja również płynnie mówi po angielski, dzięki czemu nie mają problemu, żeby się z nami porozumieć. Całą drogę gadaliśmy z Anną o tym co w rodzinie, co u nas....
Po czterdzieściu pięciu minutach byliśmy pod domem, który kiedyś należał do mojej mamy i taty, ale oni przepisali go na mnie. Gdy skończyłam osiemnaście lat zostawiłam go, bo była to jedna z niewielu pamiątek po mojej rodzicielce. Nie był on wielki, ale wystarczający, aby pomieścić nas wszystkich. Ma trzy piętra, na każdym po cztery pokoje. Czyli łącznie 12 pokoi. Mama zazwyczaj robiła tutaj nasze rodzinne święta. Wszyscy się zjeżdżali i mieliśmy miłą atmosferę. Wysiedliśmy z aut, całe One Direction było zaangażowane i wnosili do środka walizki,a  my tylko stałyśmy i podziwiałyśmy...
-Co im się stało?-zapytała Danielle patrząc na chłopaków, którzy tak chętnie ingerowali do pomocy.
-Nie wiem.
-Chyba coś brali...-podsumowała Natalia. Zaczęłyśmy się śmiać i weszłyśmy do środka. Silver i Nathan siedzieli w salonie na kanapie i oglądali telewizje. Wujek Adam pokazał chłopakom, gdzie mają zanosić torby, więc korytarz nie był zagracony.
-Pierwszy raz widzę taką zimę...-zaczął Zayn, który był zmachany.
-Taka prawdziwa...-dodał Lou tuląc się do Nat.
-Dawajcie jedzenie.-wparował blondyn.
-Rozbierajcie się, jedzenie już na stole.-weszła nam w śmiech ciocia Anna.
Weszliśmy wszyscy do jadalni, tam zauważyłam siedzących przy stole dziadków, czyli rodziców mojej mamy.
-Babciu...-podeszłam do niej a ona zaczęła się uśmiechać.
-Moja mała Laluniaaa.-przytuliła mnie i nie dało się nie zauważyć jej łez.
-Tęskniłam.
-Ja też.
-Dziadziuuu...-podeszłam do drugiego, który również płakał.
-Tęskniliśmy za tobą mała.
-Ja za wami bardziej. Babciu, dziadziu, to są przyjaciele moi i Natalii. Oni są z anglii i nie umieją polskiego.
-Nic nie szkodzi. Ważne żebyśmy w święta byli z ludźmi których kochamy...-kiwnął ręką dziadek.
-To Harry, Niall, Louis - chłopak Natalii, Liam i Danielle oraz Zayn - mój narzeczony.
-Co?
-No narzeczony babciu. Wychodzę za mąż.
-Na prawdę? Kiedy?
-Za dwa miesiące. Miałam wam wysłać zaproszenie, ale woleliśmy dać je wam osobiście.
-Jasne, że przyjedziemy.-wtrącił Zdzisiu (tak ma na imię dziadek).
-Zobaczymy...-zgromiła mnie wzrokiem babcia.
-To jeszcze nie koniec....
-Kogo tu jeszcze przywiało.
-Dziadziu...
-No co?
-To jest Silver, córeczka Liama i Danielle.
-Ale słodka dziewuszkaaa.-zaczęła ją podziwiać Maria (babcia).
-A ten tam dżentelmen?-zapytał dziadek.
-No a to jest Nathan.-wzięłam go na ręce.
-Strasznie podobny do ciebie...
-Wiem dziadku, bo to jest mój synek. Mój i Zayna.
-Co?-wtrąciła Maria.
-To jest mój syn.
-Widać, że twój bo jest bardzo do ciebie podobny...-dodał dziadek.-Siadajmy, do stołu, bo jedzenie wystygnie.
Cały obiad i później czas w salonie czułam na sobie i Zaynie wzrok babci. Wiem jakie ona ma zdanie na temat mojego życia, ale to moje życie i go nie zmienię. Siedzieliśmy właśnie w salonie i weszła do niego babcia.
-Lola, możesz mi pomóc?-spytała, gdy ja bawiłam się klockami z małym.
-Jasne.-Harry zaczął układać klocki zamiast mnie a ja poszłam do kuchni. Jest tam mały stoliczek w kącie na dwie osoby. Babcia siedziała tam i piła herbatę.-Coś się stało?
-Nie udawaj moja droga, że wszystko jest w porządku.
-Wiem co powiesz...
-Na prawdę?
-Ale co ja mogłam zrobić?
-Nie wiem, bo o niczym nie wiedziałam. Skarbie, wiem, że go kochasz. Widać to na kilometr, ale wiesz, że ludzie się zmieniają.
-Wiem, ale ja go kocham. Przeżyliśmy ze sobą bardzo wiele i jesteśmy gotowi na małżeństwo. Mamy synka i jesteśmy razem szczęśliwi...
-No dobrze... Wiem, że czasy się zmieniają, więc nie opowiem ci historii "Kiedy ja byłam w twoim wieku..."-obie się zaśmiałyśmy.
-Będziesz miała jeszcze jednego prawnuka lub prawnuczkę.
-Ojejku... Ile już?
-Już dwa i pół miesiąca.
-Tylko jak będzie dziewczynka daj jej chociaż jedno imię polskie.
-Dobrze....

___
Rozdział niezbyt ciekawy, ale musiałam taki dodać ponieważ jest to potrzebne do rozwinięcia końca....
Widzę, że są tutaj osoby, które nie chcą abym usuwała bloogi.
Mojej decyzji nadal nie zmieniłam.
Jeżeli nikt nie będzie komentował wpisów, to przestanę je dodawać....
Dotyczy to głównie nowego blooga.
www.1d-help-me.blogspot.com

Dziękuję wam za te ponad 2 100 wejść.<3 <3

+ZADAWAJCIE PYTANIA..!
www.ask.fm/xnataliemalik

Natalie Malik.<3

sobota, 3 listopada 2012

ask.fm

Hey.
Specjalnie dla was założyłam konto na ask.fm
oto link:
http://ask.fm/xnataliemalik
Zapraszam do zadawania mi pytań na wszystkie tematy.
Chętnie odpowiem.

Natalie Malik.<3

piątek, 2 listopada 2012

21.


Minęły już dwa tygodnie odkąd wróciliśmy do siebie. na ślub jest wszystko organizowane przez pewną firmę. Zaproszenia rozesłane. Jednak pozostaje jedne koszmar.... Nie mogę znaleźć idealnej sukienki ślubnej.
Jestem już z Wal i Don na zakupach około pięciu godzin. pomimo stert ciuchów szukamy sukienki, jednak żadna nie jest dla mnie perfekcyjna.
Weszłyśmy do domu mody Chanel i w końcu znalazłam prostą sukienkę, której szukałam...
-No w końcu. Już mnie nogi bolą....-narzekała Wal.
-Daj spokój...-weszłam do przebieralni i założyłam suknię. Wyszłam z kabiny i obróciłam się wokół własnej osi.-I jak?
-Cudoo...
-Nie dziwię się, że jest właśnie z tobą.-przytuliła mnie Don.-Jesteś idealna jak ta suknia.
-Jasneee... Nawet ja popełniam błędy.
-Kidy chcecie powiedzieć światu o ślubie i dziecku.?-przerwała nam starsza siostra.
-Nie wiem, ale jakoś w przyszłym tygodniu.
-Będzie dobrze.
-Wiesz.... czasem chciałabym, żeby on nie był sławny, ale właśnie dzięki temu się poznaliśmy...
-Ludzie sławni płacą wielką cenę życiem prywatnym...
-Niestety.
Zakupiłam wybraną sukienkę i wróciliśmy do domu. Obecnie w Londynie mieszka u nas Trish. Chłopacy mają pełno wywiadów, a ja muszę z nimi jeździć. W tym czasie ona zajmuje się przyjęciem weselnym i małym. Jechałyśmy właśnie przez centrum a z radia poleciała najnowsza piosenka chłopaków "Little Things", gdy usłyszałam w niej głos Zayna popłakałam się. Na szczęście nie widział tego nikt oprócz mnie.
-Jesteśmy..!-krzyknęłam wchodząc do mieszkania. Zakupy postawiłam na komodzie w korytarzu.
-Mały śpi. Dzwonił Zayn i mówił, że masz przyjechać do studia.-zaczęła schodząc z piętra.
-Ok. Poradzicie sobie?
-Jasne. Leć.
Wsiadłam z powrotem do mojego audi i pojechałam w stronę dobrze znanego mi wieżowca.

Zapukałam lekko w wielkie drzwi od sali konferencyjnej. Otworzył mi je Louis.
-Siemka. Gotowa?-zapytał wpuszczając mnie do środka. Na początku sali był podest, na którym siedzieli chłopacy, obok Zayna jedno krzesło puste, a obok Nialla Simon. Usiadłam obok narzeczonego, a przed nimi siedziało pełno reporterów z gazet, telewizji i radia.
-Dzisiaj jesteś gwiazdą tak jak my.....-powiedział Liam do mnie na ucho.
-Super.-odpowiedziałam przewracjąc oczyma.
-No dobrze, to zaczynajmy...-zaczął Simon.-Mamy już cały zespół oraz ich agentkę i menagerkę Lolę Cowell.
-Czy to jest pańska córka?-odezwał się ktoś z tyłu.
-Tak, Lola jest moją córką.-odpowiedział uradowany.
-A drugi ojciec?
-Simon jest moim biologicznym ojcem a drugi jest ojczymem...-dodałam widząc zakłopotanie taty.-Ale jesteśmy tutaj chyba ze względu na One direction, a nie na nas.
-Chłopacy, co powiecie na temat waszego nowego albumu?
-To co zawsze... Pracowaliśmy i oto efekty.-zaśmiał się marchewkowy, a za nim cała sala.
-Ale tak na poważnie, to tą płytą chcieliśmy pokazać, że nic się nie zmieniliśmy od czasów udziału w X factor. Nadal jesteśmy tymi samymi chłopakami co wcześniej. Niestety dorastamy, mamy dziewczyny, żony i dzieci....
-Zayn i Lola, jak radzicie sobie łączyć pracę z rodzicielstwem....?
-Jest ciężko, ale wspieramy się i chcemy jak najlepiej dla malucha.
-Oczywiście nie moglibyśmy normalnie żyć gdyby nie pomoc naszych znajomych i rodziny.
-Louis, krążą plotki, że związałeś się z polką, która jest czyjąś rodziną...
-Mhm....
-A coś więcej?
-No więc jesteśmy razem już pięć miesięcy, ona jest niesamowita i na razie chcemy żyć bez gazet.
-Liam, jesteś świeżo upieczonym tatusiem... Jak czujesz się w roli ojca?
-A jak mogę się czuć.... Niesamowicie. Już wiem, dlaczego Zayn chodził taki zadowolony...
-Niall i Harry, podobno jesteście z kimś od trasy koncertowej. Zdradzicie nam chociaż ich imiona?
-Taylor.-powiedział Harry
-I Emily.-dodał blondyn.
-No tak, czyli cały nasz boysband układa sobie życie prywatne...
-Mhm..-pokiwali wszyscy głowami.
Poza pytaniami na temat życia prywatnego było też dużo pytań na temat trasy, płyty i fanów.... Zmęczeni wróciliśmy do domu o siódmej wieczorem. Gdy położyliśmy się w łóżku momentalnie zasnęliśmy.

-Pojedźmy do Polski.-rzucił Louis zajadając kanapkę.
-Zgłupiałeś?-zapytała go Natalia.
-Ale, to jest fajny pomysł...-dodał mulat.
-Jesteście głupi....-odpowiedziałam zanosząc swój talerz do zmywarki.
-No proszę....-Louis zrobił słodką minkę, a Zayn zapapugował.
-Po co?
-Tak sobie, chcę poznać twoje korzenie i odwiedzić tamtejszych fanów.-odrzekł Lou gapiąc się  to na mnie i na Natalię.
-W sumie... to nie jest aż taki zły pomysł.
-Natalia.... Czy ty wiesz co zsyłasz na siebie ściągając ich tam?-zapytałam.
-Daj spokój... Za tydzień są święta, więc możemy je spędzić tam...
-Prosimy...-zapiszczeli równo wszyscy chłopcy.
-Dobra, dobra...
Moja kuzynka wyjęła telefon i wybrała numer swojej mamy...
-Weź na glosnik...-dodał Lou.
-Dobra, cicho siedź...
-Halo?
-Hey mamuś.-zaczęła po polsku. Ja jako jedyna  z obecnych rozumiałam ich rozmowę.
-Witaj córeczko...
-Mamusiu, co byś powiedziała, gdybym na święta zabrała do Polski Lolę i naszych znajomych?
-Wiesz, że nasze mieszkanie jest małe...
-No tak, ale przecież dom Loli jest duży i pomieścimy się tam...
-No dobrze, porozmawiam o tym z babcią, na pewno się ucieszy, że twoja kuzynka nas odwiedzi. Pozdrów ją, ja muszę kończyć. Papa...
-I co powiedziała?-zapytał Lou, a reszta nadstawiła uszu.
-Powiedziała, że możemy....
-Jedziemy do Polskii.!-wykrzyczeli wszyscy razem.
Ja z Nat odeszłyśmy na bok.
-Wiesz, że oni nie wiedzą o dziecku i o tym, że wychodzisz za mąż?
-Wiem, chcę im to powiedzieć...
-Ale zdajesz sobie sprawę co powie babcia na dziecko z facetem z innej religii i jeszcze mimo tego nieślubne....
-Wiem, ale są moją rodziną i chcę, żeby o tym wiedzieli....





____
Jest już 21.
Może i te rozdziały są krótkie, ale podejrzewam, że do końca blooga już takie będą.
Ze względu na czytelniczki przedłużam i Epilog nastąpi bliżej nieokreślonym czasie.
Zapraszam na nowe opowiadanie:
www.1d-help-me.blogspot.com

Liczę na wasze odwiedziny i liczne komentarze. 
Jeżeli nie, usunę obydwa bloogi bez zakończeń...