poniedziałek, 29 października 2012

20.

-Zayn, jestem w ciąży. To drugi miesiąc.
-Co?
-To samo. Jestem w ciąży i to twoje dziecko.
-Wpadłaś i teraz mi wkręcasz, że to moje.
-Pojebało cię? O ciąży dowiedziałam się jak zerwaliśmy. A z Dannym jestem od około trzech tygodni, więc nie ma szans, że to jego. a po drugie nie kochaliśmy się a on jest bezpłodny. Potrzebujesz jeszcze więcej argumentów?
-Czemu mówisz mi to teraz?
-A kiedy miałam ci powiedzieć? Jak się do siebie nie odzywaliśmy? Czy może jak urodzę?
-Ale... ale... co teraz?
-Nie wiem. Kocham cię i chciałabym, żeby wszystko było jak wcześniej.
-Ja też...-dotknął mnie swoją ręką po policzku, na co ja dostałam miłe ciepło jego ciała... Przysunął swoją twarz do mojej i połączyliśmy się w pocałunku. Gdy oderwaliśmy się od siebie, zauważyłam łezkę w jego oku, która teraz pływała po jego policzku.
-Możemy spróbować jeszcze raz?
Pokiwałam tylko głową, a on pokazał wszystkie swoje białe zęby.

*jakiś czas później*
Siedzimy w pokoju dziennym złapani za ręce i czekamy. Usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Hey, już jestem.-przytulił mnie Dan wchodząc do mieszkania.
Przywitałam go chłodno i poszłam do pokoju. On wszedł za mną.
-Ymm... Lola, o co chodzi?
-No bo widzisz....
-Ey, nie. stop. Rozumiem. Chcecie do siebie wrócić. Tak? Jeżeli o to chodzi, to jakoś to przejdę. Wiedziałem, że nadal jego kochasz. Ciesze się, że poznałem kogoś takiego jak ty. Mam nadzieję, że nie zakończymy naszej znajomości. Pamiętaj, że jesteś dla mnie przyjaciółką.-pocałował mnie w policzek i wyszedł z mieszkania.
Podszedł do mnie mnie Zayn sprawdzając coś w swoim i'Phonie.
-Eeem... Lola..?
-Hmm..?-zapytałam ocierając łzę, która spływała mi po policzku. Nie kochałam Danna tak jak Zayna, ale na prawdę, go lubiłam...
-Danielle rodzi....
-Co?
-No tak, są już w szpitalu. Dalej, jedziemy.
-Ok.
zabrałam torbę i wybiegliśmy z mieszkania. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do kliniki.
-Witam, gdzie mogę znaleźć panią Danielle Peazer?
-Przyjaciele?
-Tak.
-Tym korytarzem i dział porodowy po prawej.
-Dziękuję.-podziękowałam zsiwiałej pielęgniarce.
Pobiegliśmy wyznaczonym korytarzem. Zauważyliśmy dział. Zaraz po prawej na krzesłach siedział Liam, koło niego Natalia i Taylor, które go wspierały.
-Nie, nie mogę.
-Poradzisz sobie. Ona cię potrzebuje. Idź.
-Jak mi nie wyjdzie, to pójdziesz ty Lola.
-Dobrze, ale ciesz się tym. To twoje dziecko.
Zniknął za drzwiami zza których dochodziły krzyki Dan. Wiem, co przechodzi, bo ja miałam to samo. Jakby nie patrzeć za następne siedem miesięcy czeka mnie to jeszcze raz.
-A wy razem?-zapytał Niall, gdy zauważył, że razem z Zaynem stoimy za rękę.
-No, bo. Mieliśmy wam powiedzieć...
-No, ale Danielle rodzi.
-No, ale jesteście w końcu razem, czy nie?-dopytywał lokowaty trzymając na nogach Taylor.
-Tak.
-Chcemy spróbować jeszcze raz.
-No to dobrze.-dodała Tay.
-Dzięki.
-I jeżeli chcecie wiedzieć. To będziecie mięli jeszcze jedno dziecko do pilnowania.
-Co? Danielle i Liama plus wasze.-odpowiedział Louis pisząc coś na i'Phonie.
-Plus nasze dwa.-dodał mulat.
-Co? Znowu.!?-zapytała moja kuzyneczka.
-Mhm...-pokiwałam głową, na co czekało mnie tysiące uścisków.
Ciesze się, że mam ich przy sobie. Znamy się już półtora roku, a ja często zastanawiam się jak umiałam bez nich żyć...

Siedzieliśmy już na korytarzu około czterech godzin, w końcu wyszedł z pokoju Daddy.
-Możecie do nas wejść.-zaprosił nas do środka.
Na łóżku leżała Danielle i trzymała na rękach małą dziewuszkę.
-Alle śliczna, jakie cudooo...-gadaliśmy jeden za drugim.
-Pozostaje sprawa rodziców chrzestnych.-powiedziała Dan.
-No i chcielibyśmy, żebyście to byli wy.-wskazał na mnie i Zayna Liam.
-Jejkuu... Na prawdę?
-Mhm...
-Super, jasne że tak.-przybił piąteczkę mulat z nowym ojcem.
-A wy jesteście znowu razem?-zapytała nasza mama.
-Mhm...
-I będziesz znowu ciocią.
-Nie gadaj. Jesteś w ciąży?-zapytał mnie Liam.
-No, już drugi miesiąc.
-Co tak późno o tym mówisz....
-A nie wiem, jakoś tak wyszło.
Siedzieliśmy u nich dobre dwie godziny. W końcu ja i mulat pojechaliśmy do naszego stałego domu. Miło było widzieć mieszkanie takim jakie je zostawiłam. Usiadłam w salonie i patrzyłam na zdjęcia. Zaraz koło mnie zasiadł Zayn.
-W sprawie ślubu.... Chciałbym, żeby odbył się jak najszybciej. Jestem pewny swoich i twoich uczuć. Pozwól, że będę z tobą do końca.
-Kocham cię misiek...-wtuliłam się w jego ramię.
-Ja ciebie też.
Następnego rana pojechaliśmy do Trish odebrać małego i powiedzieć im o wszystkim.
-A więc mówicie, że jesteście razem....-powtórzył ojciec mojego narzeczonego.
-Tak, i jesteśmy zaręczeni.-dodał mulat.
-Wiedziałam, że wam się ułoży.-odparła Trish.
-A kiedy ślub?-zapytała mała Safaa, która bawiła się  z Nathanem.
-No i właśnie przyjechaliśmy do was, a szczególnie do ciebie mamo... Prosić cie o pomoc.
-Byłabym ci bardzo wdzięczna, gdybyś mogła pomóc mi w przygotowaniach.
-Kiedy?-zapytała uradowana.
-Za dwa miesiące
-Pomożesz?
-Oczywiście, że tak.

___
Niestety, chyba skrócę tego blooga.
Podejrzewam, że epilog nastąpi po 25 rozdziale.
Ten rozdział, pisany na szybko. Troszkę się wydarzyło.

Założyłam nowego blooga i proszę was, moich czytelników na niego.
www.1d-help-me.blogspot.com

Natalie Malik.<3

czwartek, 25 października 2012

19.

Widzę jakiś postęp. Nie myślę już cały czas o tym, że wszystko schrzaniłam, tylko spędzam dużo czasu na tańcu, zajmowaniu się Nathanem i spotkaniami z Dannym. Mały bardzo polubił mojego chłopaka. Tak, mogę go tak nazwać. Na jednej z "randek" powiedział, że się we mnie zakochał i rozumie, że moje uczucia nie znikną szybko, ale chce być ze mną. A ja nic nie poradzę, że też go lubię... Być może czas już zapomnieć o Zaynie... On jest z Perrie, przynajmniej z tego ca ja wiem... Jest już 18 listopada. Za półtora miesiąca święta, a potem sylwester... Być może przyszły rok będzie o wiele lepszy...
-Jak się spało?-zapytał Dan wchodząc do pokoju z małym na rękach.
-Dobrze...  A tobie?
-Wyśmienicie, bo obok ciebie..-pocałował mnie delikatnie w usta.
-No niestety, jutro już będziesz spał sam...
-A kiedy wracacie?
-Za dwa tygodnie.
-Jakoś wytrzymam....
-Idę zrobić śniadanie.
Skierowałam się do kuchni. Tam na lodówce zauważyłam zdjęcie Zayna z małym w szpitalu... Momentalnie poczułam spływające łzy pop moich policzkach. Ogarnęłam się i zrobiłam posiłek. Danny musiał uciekać do pracy. Dzisiaj ma pełne ręce roboty, więc zostanę sama. Przynajmniej mam pretekst, żeby jechać do moich przyjaciół...
Mały bawił się ciężarówką, którą ostatnio mu kupiłam. Ja usiadłam przed notebookiem i sprawdzałam szczegóły wywiadów chłopaków w USA. Zadzwonił mój i'Phone.
-Słucham?
-Siema Lola...
-Hey Louiś.
-Co dzisiaj robisz?
-Nie mam planów, jestem sama z małym...
-O, to super. Bo widzisz, robię małą imprezkę z racji tego, że Natalia zamieszkała ze mną. Wpadniesz?
-Jasne, chciałabym, ale mam małego.
-Wiem, wiem.... Co powiesz na to, jak popilnowałaby go mama Zayna?
-Chyba oszalałeś... Przecież ona mnie nienawidzi.
-Przesadzasz, ona wie, że chcecie do siebie wrócić z Zaynem, a poza tym jest babcią.
-Pogadam z nią i ci oddzwonie.
-Ok, czekam. I jakby co masz nockę u mnie, żebyś nie musiała wracać.
-Dobra.
Zakończyłam gadaninę z Lou i wybrałam numer Trish. Słuchając sygnały czułam, że moje serce podchodzi do gardła.
-Hey Lola. Co tam u was?
-Dobrze, a u ciebie?
-Jakoś leci.
-Trish, mam taką prośbę, bo widzisz... Louis robi małe przyjęcie z racji tego, że moja kuzynka z nim zamieszkała. Idę tam ja i Zayn, i chciałam zapytać, czy zaopiekowałabyś się młodym...
-Jasne, chętnie. Wiesz, że nie ma żadnego problemu. Zawsze możesz na mnie liczyć. Z resztą miałam do ciebie dzwonić, żebyście nas odwiedzili.
-Super, i na pewno kiedyś przyjedziemy razem...
-No ja myślę. Słuchaj, to spakuj Nathanka, bo akurat jestem niedaleko Londynu, to mogę go wziąć.
-Dobra, ja jestem w domu.
-Ok. Do zobaczenia...
-Pa.
Napisałam wiadomość do Lou i odlożyłam telefon. Spojrzałam na Nathanka, który tak bardzo przypominał Zayna, że miałam ochotę go udusić, a zarazem ucałować....
-No cio... Jedziesz do babci na kilka dni... Pochwalisz się nowym samochodzikiem, a mamusia cię odbierze pojutrze....
Niecałą godzinę później Trish zabrała małego, a ja mogłam się przebrać. Założyłam ubrania wcześniej wybrane, spakowałam litrowego Jack'a Daniels'a do ozdobnej paczki i byłam gotowa do wyjścia. Zajechałam pod dom. Zamknęłam auto i postanowiłam, że powiem mu dzisiaj o wszystkim. To już 2 miesiąc. Drzwi otworzyła mi Natalia. Wręczyłam jej alkohol i weszłam do środka. Najpierw udałam się do kuchni, gdzie miałam włożyć do lodówki butelkę ode mnie i nalać sobie drinka. Wokół wysepki, jaką ma w kuchni Lou stał on z resztą 1D.
-Lola..!-wykrzyczał blondyn i momentalnie mnie uściskał.
Po chwili podbiegła reszta oprócz pana Z.

*Perspektywa Zayna*

-Lola.!-wykrzyczał z zadowoleniem blondyn, które przy tym zaskutkowało zalgnieniem mojego prawego ucha. Po niecałej minucie reszta zespołu przytulała się do niej. Gdy ją sobie wyobrażałem, myślałem, że będzie wyglądała inaczej. Gorzej, ale teraz widać, że ona pogodziła się z rozstaniem i żyje na nowo. A ja? Ja zamiast o nią walczyć, to chciałem, żeby ona o mnie walczyła. Najwidoczniej przekreśliłem wszystko, gdy przyszedłem do domu z Perrie. Zapewne ją to zabolało. Liczyłem się z tym, że przeżyje mocno śmierć Nathana. Jej zdrada nie bolała mnie aż tak mocno, jak teraz widok jej szczęśliwej z innym... Spieprzyłem.!
-Żyjesz?-zapytał Louis, a ja ocknąłem się z moich rozmyślań.
-Nic, nic. Zamyśliłem się.-odpowiedziałem oschle.-Ładnie wyglądasz.-skomplementowałem ją, gdy nalewała sobie soku do kubeczka.
-Dzięki.-odpowiedziała nie zwracając się do mnie.
-Możemy pogadać?-zapytałem podchodząc blisko niej.
-Zayn, teraz chce się bawić. Nie mam ochoty, na nasze kłótnie.
-Ja nie chce się kłócić...
-No dobrze. Idź na taras, zaraz przyjdę.
-Ok.

**
Brunet wyszedł z kuchni, a reszta przyglądała mi się z zaciekawieniem.
-Naprawdę go kochasz.-podsumował Liaś.
-Już nie.
-jasne, jasne. Takie kity, to mojej babci wpuszczaj.-oznajmił blondyn, który w tej samej chwili szedł do salonu z Liamem, a Harry migdalił się z Taylor.
-Jak coś będzie nie tak, to pamiętaj, że możesz na nas liczyć. Na nas wszystkich. jesteśmy rodziną.
-Dobrze... I gratulacje z wspólnego mieszkania, oby wam się układało lepiej niż nam.-podeszłam i przytuliłam go z całych sił.
-Dzięki. I pamiętaj, że w każdym związku są kłótnie. Nie ma idealnej pary...
-Of course.-odpowiedziałam z zabawnym akcentem i powędrowałam przez salon na ogródek, gdzie znajdował się taras. Byłam tam mała kanapa, na której siedział Zayn i palił papierosa.
-Miałeś skończyć.-powiedziałam siadając na kanapie i przyglądając się księżycowi.
-Co?
-Palić... Miałeś skończyć palić.
-Próbuję. Ograniczyłem już i coraz mniej mnie do tego ciągnie, ale w sytuacjach stresowych nie  wytrzymuję.
Zlałam jego odpowiedź i po chwili zaczęłam....
-Musimy pogadać. I to bardzo poważnie.
-Wiem. No bo jaa.... Lola, ja cię Kocham. Dopiero teraz, po tym jak cię straciłem wiem ile jesteś dla mnie ważna. Nie mogę żyć bez ciebie. W domu jest pusto i smutno. Proszę cię, wróć do mnie. Wróćmy do tego, co było wcześniej.-nie wiedziałam, co mam zrobić... Powiedzieć mu to, co muszę zrobić, czy odpowiedzieć na jego prośbę.
-Zayn, -to ten moment, właśnie teraz muszę....- jestem w ciąży. To drugi miesiąc.

____
Oto Danny.












___

Rozdział dość krótki, ale myślę, że się spodoba.

Po pierwsze planuję akcję do 30 rozdziału i postaram się ją zakończyć po sylwestrze (w opowiadaniu). Głosujcie na zakończenie, dzięki temu będę wiedziała jak mam rozwijać akcję...

Po drugi, zapraszam moje stałe czytelniczki, oraz inne osoby, które głosowały w poprzedniej ankiecie do czytania mojego nowego blooga.
www.1d-help-me.blogspot.com

Natalie Malik.<3

wtorek, 23 października 2012

NOWY BLOG.!

Witam,
Chciałabym zaprosić was na mojego nowego blooga.
Wstawiłam już bohaterów. Myślę, że się spodobają.

Potrzebuję 3 komentarze i wasze odwiedziny.
www.1d-help-me.blogspot.com

Z góry dzięki.;***

Natalie Malik.<3

18.

-Halo?-odebrałam telefon. Dzisiaj mijają już cztery dni odkąd Zayna nie ma w domu. Szczerze mówiąc na razie nie pracuję z nimi, bo dostałam od Adama dwa tygodnie wolnego. To dobrze, bo może w końcu przemyśli sobie wszystko i będzie chciał do mnie wrócić...
-Hey Lola, dasz mi Zayna?-zapytała Trish.
-Wiesz co, jego nie ma w domu. Jest w studiu. Jak chcesz to przekażę mu, że dzwoniłaś i oddzwoni do ciebie.
-Nie ma sprawy, chciałam po prostu zapytać jak idą przygotowania do ślubu. Bo jeżeli chcesz, to ja ci chętnie pomogę.
-Dobrze, porozmawiamy i jeżeli coś to zadzwonię do ciebie.
-No to papa i uściskaj i ucałuj małego ode mnie.
-Jasne. Pa.
Wzięłam się przebrałam, małego ubrałam w sweterek i pojechaliśmy do centrum.
-Hey Simon, wiesz może gdzie dzisiaj chłopaki pracują?
-Tak, mają za dwie godziny podpisywanie płyt w MusicWord w centrum.
-Ok. Dzięki.
Skierowałam się w kierunku wyznaczonego miejsca. W środku zastałam chłopaków na kanapie i Adama, który gadał o czymś z reporterami.
-Lola, jak ja za tobą tęskniłem....-przytulił się do mnie Niall.
-Zrób coś z Adamem, bo nie daje nam żyć.-dodał Liam z Louisem.
-Pogadam z nim.
-Siema malutkii...-przywitał się z Nathanem Harry, a zaraz po tym wziął go na ręce Zayn i zaczął się z nim bawić.
-Możemy chwilę pogadać?-zapytałam go spoglądając w jego oczy.
-No dobra....
Usiedliśmy na małej ławce, która stała w drugim kącie sklepu. Jako pierwszy on się odezwał...
-Chciałaś rozmawiać. O co chodzi?
-No więc po pierwsze, dzwoniła do nas do domu twoja mama, druga sprawa wiąże się z tym, co ona powiedziała.
-Co chciała?
-Pytała o przygotowania do ślubu, z czego wynika, że nie wie, że nie mieszkasz z nami. No i po trzecie chciałam porozmawiać o nas...
-Nas? Nas już nie ma. Ten rozdział jest dla mnie zamknięty. Dzisiaj porozmawiam z mamą i wszystko jej powiem. W sprawie ślubu... On się nie odbędzie. Nie zamierzam myśleć, czy ty faktycznie mnie kochasz, czy może po prostu lecisz na kasę. To wszystko?-zapytał.
-Nie. Z małym będziesz się widywał jedynie z własnej inicjatywy i w wcześniej ustalonym przeze mnie terminem, a to -ściągnęłam pierścionek, który dał mi na zaręczyny- możesz wziąć albo dać komuś innemu.
Złapałam małego Nathana za rękę i pędęm szłam w stronę wyjścia ocierając przy tym łzy.
-Lola, co jest?-złapał mnie Lou tuz przy wyjściu.
-Nie ważne....
-Ważne, jesteś naszą przyjaciółką. O co chodzi?
-o koniec... Rozumiesz? Mam zapomnieć o najważniejszej osobie w moim życiu. O ojcu mojego dziecka.
-Ahh... Zapomniałem, wyprowadź się z mojego domu. Masz czas do końca dnia.!-wykrzyczał Zayn.
-Widzisz?-zapytałam retorycznie Louisa.-Chodź skarbie....-wzięłam małego na ręce.
Wróciliśmy do "domu". Mały bawił się w kojcu, a ja zaczęłam pakować ciuchy. Wzięłam telefon i wykręciłam dobrze znany mi numer.
-Co jest myszata?-zapytała Ann.
-Hey, dzwonię pogadać....-zaczęłam z płaczem.-No więc życie mi się pierdoli....
Opowiedziałam jej całą historię, a ona poradziła mi, żebym na razie poczekała, bo on jest teraz wkurzony. Zadzwoniłam do taty, który miał wiele apartamentowców. Oczywiście pomógł mi i załatwił małe mieszkanko. Jeszcze tego samego dnia przewiozłam wszystkie rzeczy do nowego domu. Ja siedziałam teraz w salonie, czekałam na mojego niedoszłego męża. Chciałam osobiście oddać mu klucze. Jednak to był zły pomysł.
-Co tu robisz?-wparował do środka z Perrie. Tak dokładnie, z jego byłą.
-Czekałam na ciebie, bo chciałam oddać tobie klucze od domu.
-Cóż za gest, a teraz możesz iść.-powiedział, a blondynka się zaśmiała.
-Zamknij ryj różowa pizdo, a ty pamiętaj, że masz syna.
-Dobra dobra. Spadaj dziwko...-dodał i przewrócił oczyma.
-Kobieta cię urodziła, więc nie masz prawa jej poniżać.!-wykrzyczałam w jego kierunku a potem wyszłam na ulicę.
Gdy czekałam na taksówkę zauważyłam, że Louis wjeżdża właśnie do domu. Zakryłam się kapturem, jednak nie udało mi się go oszukać.
-Co się stało?-zapytał.
-Nic..-powiedziałam oszukując samą siebie.
-Widzę, że coś jest nie tak.
-O, jest taksówka. Jadę do domu...
-Powiedz, gdzie mieszkasz to przyjadę i pogadamy.
-Wyślę ci sms'em.
-Ok...-uśmiechnął się i zamknął za mną drzwi do pojazdu.
Wyjęłam telefon i wysłałam mu wiadomość.
Siedziałam właśnie na kanapie z mojego starego mieszkania i oglądałam telewizję. Leciała jakaś denna i wcale nie śmieszna komedia. Zdążyłam zrobić popcorn a do drzwi zadzwonił dzwonek. Szybko otworzyłam, bo nie chciałam, aby znowu obudził się mały. Utworzyłam Louisowi... Siedzieliśmy, gadaliśmy, oglądaliśmy "I, że cię nie opuszczę". Można powiedzieć, że poprawił mi humor.... Odjechał do domu przed trzecią nad ranem.

*Dwa tygodnie później*
Zayn zabrał Nathana do Trish na tydzień. Ma urlop, więc chciał go spędzić z małym. Umówiłam się, że Lou podjedzie po mnie, pojedziemy na kawę do Starbucksa a potem do kina. Dzisiaj przyjeżdża do niego Natalie, więc idziemy we trójkę. Chciałabym wziąć kogoś ze sobą, ale nie mam kogo... Lou chciał mnie z kimś sfatać, ale coś mu to nie wychodzi. Danielle z Liamem pojechali do jej rodziców na obiad. Ma ona termin porodu już za dwa dni. Mimo tego poznałam bardzo fajnego chłopaka na zajęciach tanecznych, na które się zapisałam. W końcu muszę jakoś spalić tłuszczyk z ciąży... Ma na imię Danny, ma 20 lat. Jest kucharzem w pewnej francuskiej restauracji a pomimo tego od dziecka tańczy taniec nowoczesny. Spotkaliśmy się kilka razy, ale on pewnie niezbyt mnie lubi... Bo kto by chciał wiązać się z 20-latką, która jest sama z dzieckiem. A o tak... Za dwa tygodnie będzie już 15 lipca, czyli moje urodziny... Nareszcie zacznę inne życie bez Zayna.... Jednak trudno jest zapomnieć o kimś kogo się kocha...
-O czym tak myślisz?-przerwał mi Lou, który podjechał właśnie pod blok Nat.
-Tak sobie....
-Może o Zaynie?
-Proszę cię.... On ma tą swoją laleczkę Barbie co jej tynk odpada.
-Hhahaha, też jej nie lubię... Jest jakaś powalona. Ostatnio przyszła do mnie z Zaynem i powiedziała, że musi zrobić przemeblowanie u was w domu, bo jej się kolory i meble nie podobają.
-I dobrze, bo ja już tam nie wrócę.
-Co ty gadasz... Jemu przejdzie i wróci do ciebie.
-Wątpię w to co mówisz..
-To nie wątp. Słuchaj, może nie myślę jak on, ale jestem facetem. Więc pokaż mu co traci, a zdobędziesz go....
-Mhm... Dzięki za radę panie moja rodzinka...
-No nie wiem nie wiem... Może tak będzie.
-Taa, ja wam życzę powodzenia.
-Nie dziękuję..-obdarował mnie tym swoim uśmiechem.
Po niecałych dwudziestu minutach drogi byliśmy już w Starbucksie.
-Poproszę late.-zamówiłam mój ulubiony napój kawowy. Zapłaciłam i już po chwili miałam go w ręce. Odwróciłam się i patrząc cały czas w kubek zaczęłam iść w kierunku stolika. Nagle kto mnie trącił barkiem i wylałam trochę kawy na podłogę.
-Uważaj jak chodzisz.!-powiedziałam głośno, wyraźnie i dość złowrogo.
-Sorki, przepraszam nie chcia.... Lola?
-Dan.. Sorki, nie chciałam tak na ciebie naskoczyć.
-Nie nie, to ja przepraszam bez sensu tak szedłem nieumyślnie. A wiesz co, właśnie o tobie myślałem. Chciałem zadzwonić i zapytać, czy nie chcesz iść do kina. Co ty na to?
-Wiesz, jestem ze znajomymi i właśnie idziemy do kina. Może dołączysz do nas?
-Nie, nie. Będę wam przeszkadzał...
-Przestań i siadaj z nami.
-Dobrze, zaraz przyjdę, tylko odkupię ci kawę. Late?
-Mhm...-pokiwałam głową i poszłam do Lou i Nat, którzy dociekliwie mi się przyglądali.
-Co jest? Oblałam ubrania?
-Kim jest ta niezdara?
-Kto?-zapytałam wycierając ręce.
-No ten tam brunecik....-pokazał głową mojego kolegę.
-Zaraz go poznacie.-po chwili był już obok mnie.
-Proszę.-powiedział podając mi kawę.
-Dzięki...-skierowałam się do moich przyjaciół.-Danny, to jest Louis a to Natalia moja kuzynka.-przedstawiłam ich sobie pokazując rękoma.
-Cześć, milo mi.-przywitała się Nat.
-Siemka.-powiedział Lou.
-Danny pójdzie z nami do kina. Co wy na to?-zapytałam się ich siadając koło bruneta.
-Jasne, super.
-Czym się zajmujesz?-wparował Louis.
-No, yym. Jestem kucharzem w restauracji.
-Ooo, a jak się poznaliście?-spytała blondynka.
-No więc chodzimy razem na zajęcia taneczne.
-Tańczysz?
-Mhm, a ty Louis? Czym się zajmujesz?
-Nie wiem, czy widziałeś, ale ja jestem w zespole One Direction.
-Aaa, to wy jesteście z tego X factora?-zapytał ciemnowłosy.
-Tak, to my.
-Super chyba, co nie?
-Zależy jak dla kogo...
-Idziemy?-wtrąciła Nat widząc, że Lou nie jest zbyt zadowolony z poznania mojego przyjaciela.
-Tak, chodź Dan.wstałam i poszliśmy wszyscy w kierunku Cinema City. Staliśmy przed nowościami wpatrując się w repertuar.
-To co teraz leci?-zapytał marchewkowy potwór.
-No więc mamy: "Jak urodzić i nie zwariować?", "LOL" i "Uwodziciel".
-Na co idziemy?-zapytałam patrząc na wszystkich...
-Może LOL?-zapytał Danny.
-Tak, okey.-zgodzili się moi przyjaciele.
-Idę  kupić bilety.-powiedziałam idąc do kas.
-Pójdę z tobą.-dodał Lou.
-A my idziemy coś kupić do jedzenia...-powiedziała Nat ciągnąć za sobą Dannego.
-Czemu jesteś taki niemiły dla niego?
-Bo nie, widzę jak on na ciebie patrzy. tak samo patrzy na ciebie Zayn. Nawet teraz, gdy nie jesteście razem.
-Daj spokój.... Dzień dobry, poproszę cztery bilety na "LOL", na teraz.
-Dobrze....
-Co daj spokój, jeszcze się w nim zakochasz i co?
-I nic. Jeszcze się z pierwszego nie odkochałam, a ty już o drugim mówisz...
-Wolę dmuchać na zimne.
-To będzie 18 pensów.-przerwała nam kobieta.
-Proszę.-podałam jej odliczone pieniądze.
-Dziękuję i zapraszam do sali kinowej numer 5.-odpowiedziała podając bilety.
-Louisie ty mój kochany, zapamiętaj sobie, że ja jeszcze kocham Zayna i chcę do niego wrócić, ale najwyraźniej on tego nie chce, a żyć trzeba dalej.-powiedziałam, gdy szliśmy do naszych "randek".

_
No więc mamy kolejny rozdział.
O Mój Boże. To już osiemnasty...
Jeszcze ponad dziesięć mnie czeka...
NO nic, ale warto, bo, gdy widzę wasze komentarze, to wiem, że mam do kogo pisać....
Dziękuję wam za to..<3

+Mam pytanka... Liczę na szczere odpowiedzi.
1. Jak myślicie, Zayn wybaczy Loli?
2. Czy pomiędzy Louisem, a Lolą zrodzi się uczucie?
3. Jaki chcielibyście Epilog?

Oraz mam dla was wiadomość, że pracuję nad moim nowym bloogiem. Będzie on o Zaynie, Harrym i Louisie. Będę go pisała z dwóch perspektyw i myślę, że się spodoba.... Wstęp planuję dodać jutro. Gdy coś się zdarzy powiadomię was o tym...<333

Natalie Malik.<3

poniedziałek, 22 października 2012

WYNIKI ANKIETY.

Zayn 7 głosów....
Harry 6 głosów....
Louis 5 głosów...
Niall 4 głosy....
Liam 0 głosów....

Wiem już co chcielibyście czytać i postaram się was zadowolić.
Powiadomię was w notce o bloogu którego w najbliższym czasie założę.:)

Natalie Malik.<3

niedziela, 21 października 2012

17.

Długo nie trwało, gdy znaleźliśmy się w jego pokoju. Gdy byłam już w samej bieliźnie zadzwonił mój telefon. Zostawiłam go na łóżku i poszukałam mojego i'Phona.
-Co jest?
-Siema Lola, mam nadzieję że cię nie obudziłem.
-Nie, nie. Coś się stało?
-Nic, tak chciałem spytać czy wszystko okey, bo ostatnio się nie odzywałaś.
-Wszystko dobrze Simon.
-Na pewno?
-Mhm...
-A jak maluch?
-Wiesz co, pogadamy jutro jak do ciebie zadzwonię z chłopakami. Okey? Teraz idę spać.
-Dobrze, papa córciu.
Złapałam moje ciuchy i szybko się w nie ubrałam.
-Co jest mała?
-Nie mów do mnie mała. A to nie miało się prawa zdarzyć.!-walnęłam mu porządnego liścia.
-Gdybyś nie chciała, to byś mnie nie całowała.
Wyszłam trzaskając drzwiami, szybko wzięłam papierosy i wróciłam do naszego apartamentu. Położyłam się spać koło niego, jakby nic się nie stało. On jednak się przebudził.
-Lola??
-Tak, chodźmy spać.
-Mmmm.. Kocham cię.-pocałował mnie w  szyję delikatnie się do mnie przytulając.
-Ja ciebie też.
-Wiem.
Rano obudziłam się jako ostatnia. Wszyscy już siedzieli w "salonie" i zajadali śniadanie przyniesione przez obsługę.
-Dzień dobry skarbie.-pocałował mnie mulat.
-Dzień dobry.
-Jakie planu na dziś?
-Nie mam pojęcia Liaś.
-Ty jesteś teraz managerem, więc decyduj.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, gdzie dostałam powiadomienie, że o 15 mamy samolot do Francji.
-15, Kurs PARIS BITCHES.!!-wykrzyczałam podnosząc rękę do góry, a wszyscy zaczęli skakać i się śmiać.
-Moja....-złapał mnie Zayn od tyłu i przytulił do swojej klaty.
-Włączyłam jakieś radio, gdzie właśnie leciała nasza ulubiona piosenka Swedish House Mafia-"Don't You Worry Child". Podgłośniłam na maxa i zaczęłam tańczyć razem z nimi.
-Mam dla was niespodziankę.!-powiedziałam, gdy wszyscy już padliśmy na kanapy.
-Jaką?-zapytał blondyn.
-A więc ja dostałam propozycję.
-Możesz powiedzieć?-zapytał Lou tuląc Natalie.
-No więc, mogę poprowadzić galę MTV EMA.
-Z kim?-dopytywał Zayn.
-Z Max'em Georg'em.
-Nie gadajj...
-Niestety Emily nie żartuję.
-I co zrobisz?
-Nie wiem... Chciałam was zapytać. Co wy na to zgodzić się?-zapytałam patrząc na wszystkich.
-Najlepiej będzie jak zrobimy głosowanie na karteczkach anonimowo.-zaproponowała Natalie.
-To jest dobre.-dodał lokowaty.
Każdy wyrwał sobie małą karteczkę i wrzucił ją do czapki, która leżała na stoliku.
-Odczytać?-zapytała się mnie moja kuzyneczka.
-Mhm....
-Policze i wam powiem...-poszła do kuchni, aby policzyć, po kilku minutach wróciła.
-A więc, jest nas dziewięcioro, na pewno nie ma remisu... Jest 6 głosów na tak.!-zapiszczała, po czym mnie przytuliła.
-Gratulacje...-przyczepili się do mnie wszyscy.
-Nie mogę... od...dy..chać.!-wydusiłam z siebie.
-Sorki...!-odpowiedzieli, po czym zostawili mnie samą, kątem oka zauważyłam, że Zayn wrócił do sypialni.
-Sorki, ale muszę iść.-przeprosiłam ich i poszłam do naszego pokoju.
-Mała, będziemy mogli pogadać?-zapytał Lou.-Musimy coś uzgodnić...-powiedział bardzo poważnie.
-Jasne, za godzinkę?
-Ok.
Weszłam do naszej sypialni i zauważyłam jak mój narzeczony bawi się z małym na łóżku.
-Hey kocie, co się stało?-podeszłam do niego i usiadłam przed nimi.
-Nic.
-Jak to nic? Przecież widzę, że coś jest nie tak.
-Na prawdę nic.
-Skarbie, mamy być ze sobą szczerzy, więc proszę powiedz mi jeżeli nie chcesz, żebym prowadziła galę.
-Nie oto chodzi, że nie chcę. Po prostu cię kocham. Na początku było bajecznie, a teraz.... Wszystko się pochrzaniło. Czuję, że już zawsze będę tym drugim. A ja chcę być zawsze dla ciebie na pierwszym miejscu, tak jak ty dla mnie.-zauważyłam, że w jego czekoladowym oku kręci się łza. Przychyliłam głowę do jej i pocałował go najbardziej delikatnie jak umiałam. momentalnie pojawił się na nich uśmiech.
-Kocham cię.-powiedziałam patrząc w jego zajebiste paczadła.
-Ja ciebie mocniej....
-Uwierz mi, nie masz się o co martwić. Zawsze wybiorę was.
Siedzieliśmy, gadaliśmy. W końcu postanowiłam się ogarnąć. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic, po czym wyciągnęłam jakieś ubrania z walizki i ubrałam się w nie. Gdy wyszłam do naszego saloniku ktoś pociągnął mnie za nadgarstek do pokoju chłopaków. Zauważyłam tylko ciemne włosy. Odwrócił się i zamknął drzwi.
-Louis, co ty robisz?
-Mieliśmy pogadać.
-A no tak... Więc o co chodzi?-zapytałam patrząc na paznokcie.
-Powiedz mi, co ty do cholery wyprawiasz....
-Ja?
-Tak ty.
-O co ci chodzi Lou?
-Jak to kurwa o co? O to jak ty się zachowujesz?
-Ej no możesz mi to łaskawie wyjaśnić, bo jakoś nie rozumiem co do mnie mówisz...
-No więc dzisiaj rano poszedłem do recepcji i zgadnij, z kim tak rozmawiałem...
-Z kim?
-Z Tomem...
-O nie... Powiedział
-Tak, powiedział.... I wiesz co najlepsze, myślałem, że jesteś inna. Jak ja mam się teraz zachowywać? Co robić? To jest mój przyjaciel... Mam go okłamywać?
-Nie, nie....
-Więc co zamierzasz?
-Sama nie wiemmm....-usiadłam pod ścianą i zaczęłam płakać. Wiem, że to może głupie. To wszytko moja wina, a ja tylko płaczę.
-Heyyy. Wiem, że on cię Kocha i wiem, że ty to odwzajemnisz. Czemu to zrobiłaś?
-Nie wiem, sama nie wiem Louis co we mnie wstąpiło. Nigdy nie chciałam, ani nie miałam na myśli, żeby go zdradzić.
-Zrobiliście to?-zapytał patrząc na mnie z wyrzutem.
-Nie... Szczęście, że zadzwonił Simon, bo inaczej nie wiem jak to by się potoczyło.
-Daj spokój... Musisz z nim szczerze pogadać. Lubię cię i nie chcę, żebyście się rozeszli...-przytulił mnie.
-Dobrze, porozmawiam z nim jak wrócimy z trasy. Dobrze?
-Jak chcesz, ja na razie nic nie powiem... Myślę, że ty to zrobisz...
-Mhm...
-Chodź się szykować do Paryża.
Wyszliśmy z pokoju, poszłam po walizki, gdzie w pokoju był Zayn i Nathan.
-Dalej, zbieramy się moi drodzy...
-Płakałaś?
-Nie, po prostu wpadło mi coś do oka...


*Trzy miesiące później*

-Nareszcie w domu...-westchnął mulat wchodząc do środka obładowany walizkami.
-Jak dobrzee... Postawiłam małego na podłodze. Na szczęście umiał już chodzić, więc nie musieliśmy go cały czas nosić.-Jest już późno, położę małego i usiądziemy sobie w salonie. Umyłam naszego szkraba, który dzisiaj skończył już  8 miesięcy... Ułożyłam go w łóżeczku i zeszłam na dół. Nalałam sobie kieliszek wina i usiadłam koło Zayna, który siedział na kanapie i pił piwo.
-Idziemy na taras? Chciałabym pogadać...-zapytałam.
-Ok.-wstał, po czym wyszliśmy za dom.
Usiadłam na przeciwko niego.
-Coś się stało?
-No bo... Pamiętasz jak byliśmy w klubie w Berlinie?-zapytałam,i już czułam łzy, które tylko czekały aby wypłynąć...-No więc, jak wy.. poszliście wszyscy spać... poszłam zapalić i .... i na tarasie był Tom.... i... i on mnie pocałował.... a ja je odwzajemniłam....-rozbeczałam się, czułam jak w tym momencie wszystko tracę, ale nie umiem go okłamywać... Musiałam...
-Co do KURWY??!!-wściekł się... No tak, tego mogłam się spodziewać. Po trzech miesiącach mówię mu o tym, że pocałowałam innego.-Dlaczego dowiaduje się o tym teraz??
-No bo, nie chciałam psuć trasy, wiedziałam jakie to dla ciebie ważne....
-Ja pierdole.....-również u niego pojawiły się łzy.-Nie, nie. Wiesz co dajmy sobie przerwę.-powiedział, po czym wszedł do domu. Poszłam za nim. Na górze w sypialni zauważyłam, że bierze swoją walizkę.
-Co ty robisz??-zapytałam szlochając.
-Wyprowadzam się. Ne mogę mieszkać z tobą, ani na ciebie patrzeć... Wiedziałem, że jestem drugi, ale myślałem, że po jego śmierci będę miał ciebie d;a siebie. Teraz Tom, a za pół roku może Harry, albo Louis?? Wiesz co... Muszę to sobie przemyśleć.-wziął walizkę i wyszedł.
-Gdzie teraz będziesz mieszkał?
-Nie wiem, ale na pewno u któryś z moich przyjaciół...-założył kurtkę i wyszedł. Siedziałam na schodach  płakałam. Czułam się jakbym po raz drugi przeżywała śmierć mamy... Dlaczego jej przy mnie nie ma?! Ona pomogłaby mi wyjść z tej sytuacji. Kolejny raz w życiu straciłam kogoś ważnego.... Nie masz szansy, aby ją odzyskać.

____
No więc mamy kolejny rozdział....
Jesteśmy już w połowie blooga, a ja mam świetny epilog...<3
Dziękuję wam za to, że czytacie, za to, że komentujecie.
Po jutrze dodam kolejny rozdział i ogłoszę wyniki ankiety. Jak na razie prowadzi Zayn, ale również jest blisko Louis i Harry.
Dziękuję wam za ponad 13000 wejść.<3 <3 <3 <3

Natalie Malik.<3

piątek, 19 października 2012

16.

Chłopacy popisali się na konferencji. Są oni głównym tematem dzisiejszych gazet w Berlinie. Dzisiaj mamy jeszcze dzień wolny, więc jedziemy trochę pozwiedzać. Wsiedliśmy do auta, na szczęście prowadził Lou, więc ja, Zayn i mały Nathan siedzieliśmy po środku naszego mini Vana. Z przodu koło bruneta siedział lokowaty, który wiernie patrzył na urządzenie GPS. A na samym tyle jak zawsze Niall i Li. Wszyscy ubrani byliśmy zwyczajnie, nawet ja.  Gdy zajechaliśmy pod Mur Berliński wysiedliśmy na plac.
-Łoo, ale to duże.-podziwiał blondyn.-Szkoda, że nie ma tutaj Emily.
-Niestety, nie wszyscy mają dzisiaj wolne.-dodałam.
-Wiesz stary, pociesze cię, że Taylor też musi pracować.-odparł Harold.
-No a skoro tam sobie gadamy, to chcę wam jutro kogoś przedstawić.
-Naprawdę? Przyjeżdża?
-Mhm... Załatwiłem jej pracę z Emily i Taylor.
-Super...-dodał mulat, który trzymał nosidełko.
-Trzymaj i nie marudź. Idziemy sobie zrobić fotkę, a potem lecimy do muzeum
-I coś zjeść.-pomasował swój brzuch Niall.
-Dobra, dobra.
Podeszliśmy grupą pod mur, a nasz ochroniarz, którego załatwiłam dzisiaj, aby fanki nas nie zabiły na mieście wziął mój aparat i cyknął nam kilka fotek. Następnie sprzęt wziął Niall i robił wszystkim głupie zdjęcia. Na zwiedzaniu muzeum i placu głównego zeszły nam prawie cztery godziny. Po skończonym obchodzie poszliśmy do niedalekiej knajpki, którą poleciła nam kobieta w muzeum.
-Można już złożyć zamówienie?-zapytała kelnerka
-Hmmm... Ja to bym sobie zjadł steka.-zaproponował Louis.
-Ja też. I ja. No ja też.-dodali po kolei pan Payne, Styles oraz Horan.
-Dobra, dobra. A ty murzynie?? (dedykacja dla Klaudii, mego murzyna)
-A ja wezmę sobie devolaja z ziemniakami.
-To ja biorę to samo. I czy można zgrzać mleko dla małego?-spytałam wyciągając butelkę z posiłkiem niemowlaka.
-Oczywiście. To wszystko? Coś do picia? Wino? Herbatę?
-Wino?-zapytałam patrząc na wszystkich. A oni pokiwali głowami.-No to wino, i to wszystko.
-Zamówienie będzie gotowe maksymalnie za 30 minut.
-Dobrze.
Siedzieliśmy i gadaliśmy, aż dostaliśmy nasz posiłek. Po skończonym i baardzo tuczącym obiadku pojechaliśmy do hotelu. Była już 6 wieczorem, więc położyłam małego spać, a sama wylegiwałam się na kanapie w salonie naszego apartamentu.
-Zmęczona?-podszedł do mnie Liaś.
-Nawet nie wiesz jak. Nogi to mi chyba odpadną od tego chodzenia.
-No, jutro pierwszy koncert.
-Mhm. Gotowy?
-No bardzo....-spuścił głowę na dół i zaczął bawić się palcami. Co oznaczało tylko jedno, że czymś się denerwuje albo coś go męczy.
-Gadaj, co jest. Chłopacy siedzą u Louisa i grają, więc możemy pogadać...
-No bo... Ja i Danielle....
-Co?
-Pokłóciliśmy się.
-O co poszło?
-No bo ona myśli, że ją zdradzam i się wkurzyłem. Powiedziałem, że jak mnie nie chce to może kogoś innego sobie wybrać.
-Liam, wiesz jakie są dziewczyny, a do tego ona jest w ciąży. Martwi się o ciebie i o dziecko, a jej hormony szleją, więc będzie taka opryskliwa... Lepiej idź ją przeprosić i zaproś ją na koncert w Mediolanie.-wypchnęłam go z kanapy i sama położyłam się na niej. Dukałam jeszcze coś w laptopie, ale nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Rano obudził mnie huk i płacz dziecka. Wstałam jak poparzona i popędziłam do sypialni. W niej nie było małego, więc spanikowana zaczęłam wbiegać po apartamencie. Gdy wbiegłam do pomieszczenia, w którym na nasze życzenie był aneks kuchenny zaczęłam się śmiać.
-Przestaniesz? Może byś mi pomogła? Chciałem zrobić dziecku mleko, ale spadł mi garnek.!-wypowiedział głośno i wyraźnie Zayn.-Uspokój go.
Wzięłam małego na ręce.
-Nic się nie stało. Tylko twój tatuś ma dziurawe łapki....
-Co tu się dzieje?-wparował zaspany Louis.
-Nic, idź lepiej obudzić Liama i Harrego. Za godzinę jesteśmy w sali koncertowej.
-Dobra, ale ciszej bądźcie.
Ja z Zaynem zdążyliśmy się ubrać. Minęło pół godziny a nikt z nich pokoju jeszcze nie wyszedł oprócz Nialla, która pakował już do buzi jedenastą kanapkę. Weszłam po cichu do ich pokoju. Zauważyłam na komodzie puste butelki po alkocholu, więc wiedziałam, że będą dzisiaj umierać, ale niestety nie pomyśleli, że dzisiaj mają koncert. Włączyłam na maxa płytę Linkin Park i wyszłam szybko z pokoju. Długo nie trwało, a wyszli wszyscy.
-Kto jest za to kurwa odpowiedzialny??-zapytał Harry drapiąc się w głowę płytą CD.
-Lola, nie mogłaś inaczej??-zapytał Liam, który zauważył, że pękam ze śmiechu.
-Inaczej nie chcieliście wstać, więc postanowiłam użyć drastycznych metod. Za pół godziny próba koncertu więc streszczać swoje tyłki moje panie.!
Pojechaliśmy na salę koncertową z lekkim opóźnieniem. Chłopacy mimo kaca poradzili sobie świetnie. Teraz czekała ich przymiarka ubrań. Gdy rozdzieliłam prace i wszystko bylo zapięte na ostatni guzik Louis poprosił mnie abym odebrała z lotniska Natalie. Około godziny 7 wieczorem pojechałam po nią. Następnie wróciłyśmy do hotelu, w którym przypilnować małego miała moja asystentka przydzielona przez Adama. Położyłam jego spać a Amy, bo tak miała na imię, musiała wykombinować stroje na rozdanie nagród MTV EMA, na które dostali chłopacy zaproszenie. Przed 21 byłyśmy z powrotem, chłopacy zaczynali już grać.
Otwarcie było nieziemskie. Lou gdy tylko zszedł przykleił się do Natalie. Ona trochę się zarumieniła, ale na pewno była szczęśliwa.
-Hey, słuchajcie moje One Direction. To jest moja dziewczyna Natalie.!-powiedział po czym ją pocałował.
-Uuuuu.!!-zaczęli wszyscy krzyczeć i się cieszyć.
-Co robimy?-zapytał Harold obejmując Taylor.
-No to może klub?-zapytał blondyn.
-Za godzinę przy wyjściu.!-zakrzyknęłam.
Poszłam razem z Natalie pomóc segregować ubrania, a chłopacy poszli się umyć i przebrać. O ustalonej godzinie spotkaliśmy się przy wyjściu. Mój samochód wzięła Natalie, która nie chciała dzisiaj pić, więc tylko ona będzie trzeźwa. Reszta wpakowała się w taksówki. Było ciasno, ale już o wpół do pierwszej byliśmy w klubie. Było dużo tańca i wygłupów. A także niespodzianek. Niall oznajmił Emily, że strasznie się jemu podoba i można powiedzieć, że są parą oraz Harold oznajmili z Taylor, że ona zamieszkała u niego przed wyjazdem. Byłam już trochę wstawiona, gdy wróciliśmy do domu. Chłopacy padli jak much, dziewczyny również. Em położyła się spać, a Amy poszła do siebie. Wzięłam papierosy. Wyszłam na korytarz hotelowy, z którego można było wejść na taras. Złapałam się chłodnej barierki i zapaliłam papierosa. Spojrzałam na miasto, po chwili na lewo. Zobaczyłam Toma... Tego Toma, przyjaciela Nathana.
-Co ty tu robisz?
-Odreagowywuje. Wspominam mojego przyjaciela....-podszedł po czym wpił się w moje usta.
Nie byłam mu dłużna i odwzajemniłam każdy jego całus....

_
No to mamy kolejną akcję.
Podoba się?
Mam nadzieję, że tak.
+Końcówka ankiety...!!!!

Natalie Malik.<3

środa, 17 października 2012

15.

* trzy tygodnie później *
-Skarbie, pora wstawać...
-Już, już. Daj mi kilka minut.
-Za godzinę mamy samolot, więc się zbieraj.
-Okey, już idę.
Wstałam z łóżka i podążyłam do łazienki, odbyłam poranną toaletę, po czym poszłam do garderoby. Założyłam wybrane wczoraj ubrania i zeszłam na dół. Koło drzwi stały już nasze walizki. Zayn siedział z małym w salonie, bawili się pluszakami malucha. Oparłam się o framugę wejścia do pokoju i spoglądałam na nich. Nagle mój wzrok utkwił w zjęciu moim, Nathana i Zayna. Muszę przyznać, że przeczytałam list od niego, nie było mi łatwo pogodzić się z jego odejściem. Nigdy nie będzie, ale radzę sobie z tym. Żyję nadal, bo mam dla kogo. On sam napisał, że chce, abym była szczęśliwa. I właśnie to robię.
-Dalej, chodźcie maluchy.
On grzecznie wstał z małym. Wzięłam go na ręce, a mulat zabrał walizki. Przed domem stał już van chłopaków. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy na lotnisko. Po drodze zjadłam bułkę, którą kupił sobie Liam, ale dął mi ją bo sam nie był głodny. Oprawa minęła szybko. Bardzo się zdziwiliśmy, gdy na lotnisku pomimo wczesnej godziny było pełno fanek i paparazzich. Przy wejściu na pokład pomachaliśmy im. Gdy startowaliśmy zrobiliśmy sobie grupową słit focię, po czym wstawił ją na tt Zayn.

"Zaczynamy nasze podróże... Pierwszy przystanek-Berlin. <3  z @1DOfficial  xxx Zayn "

Ja i Nathan spaliśmy całą drogę. Obudziła mnie dopiero prośba pilota o zapięcie pasów. Po wylądowaniu zajechaliśmy bezpiecznie do hotelu o 14. Nie mieliśmy dużo czasu dla siebie, ponieważ za godzinę miała się odbyć konferencja prasowa w związku z rozpoczęciem trasy. Na szczęście miałam przy sobie Emily i Taylor, które powiedziały, że chętnie zajmą się małym, bo niestety ja byłam odpowiedzialna za całą trasę, ponieważ Adam dostał zapalenia płuc i nie może na razie pracować. Zdążyłam się przebrać, bo zapewne będą fotoreporterzy będą robić zdjęcia. Ubrałam wybrane ciuchy. Gdy wyszłam ubrana i umalowana z łazienki zauważyłam, że mulat nadal stoi i nie wie co założyć.
-Ślicznie wyglądasz... Pomożesz??-zapytał z minką szczeniaczka.
-Hmmm...-podeszłam do jego walizki, wybrałam kremowe rurki z niskim krokiem, białą koszulkę czarno białą bejsbolówkę i tego samego koloru Vansy.
-Zakładaj, a ja idę zobaczyć co u chłopaków.
Wyszłam z naszego pokoju i poszłam do Lou i Harrego.
-Siema jesteściee....-momentalnie zakryłam oczy i odwróciłam się o 180 stopni.-Hary w tej chwili idź się ubierz.!
-Dobra, już idę.
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i lekko otworzyłam oczy, zauważyłam tylko Louisa, który śmiał się bezgłośnie i tarzał po kanapie.
-Przestań i zaraz macie być na dole.!-rzuciłam w niego poduszką i wyszłam z pokoju.
Na holu obok naszego pokoju stał już Zayn, Liam, Niall. Doszłam do nich i razem zeszliśmy na dół. Poczekaliśmy jeszcze kilka minut i doszli do nas Lou i Harold.
-To do auta.!-zakrzyknęłam.
Usiadłam na miejscu kierowcy. Gdy wszyscy byli na miejscach włączyłam silnik i pojechaliśmy w kierunku restauracji w której miała się odbyć konferencja. Obok mnie siedział Zayn za nami Harry i Lou a na samym końcu Liam i Niall. Po około 15 minutach w korku byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka. Niestety tam dowiedziałam się, że moim zadaniem było prowadzenie konferencji. W końcu nadszedł mój czas.
-Witam wszystkich serdecznie. Jest to konferencja prasowa w związku z trasą koncertową do najnowszej płyty chłopców "Take me home".-pokazałam wszystkim album.-Ja nazywam się Lola Cowell i występuję tutaj zamiast managera, który niestety nie mógł przyjechać. A więc teraz przywitajmy naszych artystów. Jako pierwszy rozśpiewany Irlandczyk Niall Horan... Zaraz za nim marchewkowy potwór Louis Tomlinson... Następnie nasz "Daddy", czyli Liam Payne... Kolejny jest to bad boy Zayn Malik... A jako ostatni najmłodszy lokowaty Harry Styles...-weszli wszyscy po koli jak ich wywoływałam, i usiedli przy długim stole a ja stałam przy mównicy.
-No więc zacznijmy od tego, że nieco powiększyliśmy naszą trasę koncertową. Dodaliśmy dwa koncerty w Polsce oraz jeden w Belgii. Pytania?-skierowałam się w stronę reporterów.
Zauważyłam bruneta, który podniósł rękę.
-Słucham?
-A więc. Skoro weszliśmy na temat Polski proszę mi powiedzieć dlaczego dopiero teraz dodaliście ten kraj do listy koncertowej?
-Po pierwsze nie wiedzieliśmy czy rząd Polski się na to zgodzi oraz chcieliśmy  zrobić niespodziankę fanom. Kolejne pytanie, pani w żółtym sweterku.
-Dziękuję. Mam pytanie do Nialla.
-Słucham?
-A więc ostatnio byłeś widziany z pewną blondynką. Czy piosenki miłosne na płycie dotyczą jej?
-Nie, nie.. Poznaliśmy się dopiero przy przygotowaniach do trasy.
-Kolejne pytanie, pan w szarej bluzie.
-A więc mam pytanie do Loli i Zayna.
-Tak?-zapytaliśmy równo.
-Czy dziecko przeszkadza wam w obowiązkach? Jest tutaj z wami?
-Tak, jest z nami i zawsze będzie.-odpowiedział mulat.
-Kolejne pytania proszę aby dotyczyły płyty bądź trasy, nasze życie prywatne będzie później.
-Mogę?-zapytała pewna młoda brunetka.
-Tak, słuchamy.
-A więc jestem z pisma europejskiego "BRAVO" i mam pytania od fanek. Pierwsze. Co zmieni się w ich koncertach?
-Dużo, dodaliśmy wiele efektów specjalnych oraz mamy specjalne filmiki z poprzedniej trasy oraz życia poza mediami.-dodał Li.
-Kolejne. Czy teksty w tej płycie są bardziej dorosłe i poważniejsze niż w poprzedniej?
-Myślę, że chłopacy zgodzą się ze mną, gdy powiem, że każdy z nas trochę dorósł, jednak piszemy to co czujemy, to o czym chcemy mówić. Nasz pierwszy singiel "Live while we're young" napisaliśmy po powrocie z Ameryki. Byliśmy bardzo podekscytowani i chcieliśmy stworzyć piosenkę, przy której będziemy mogli się powygłupiać i znów poczuć jak nastolatki.
-Mhm. Tak. Dobrze mówisz.-gadali jedne przez drugiego.
-Okey, mam ostatnie pytanie. Co macie na myśli w tytule albumu "Take me home"? Czy chcielibyście wrócić do czasów, gdy byliście zwykłymi chłopakami, których kręciło śpiewanie dla zabawy, czy wolicie teraz to jako pracę?
-Wiesz.. To dość trudne. Chcieliśmy pokazać innym, że pomimo sławy nadal pozostaliśmy takimi samymi ludźmi jakimi nas wychowali rodzice.-odpowiedział Zayn.
-Tak, tylko tak mogliśmy im naprawdę pokazać ile dla siebie znaczymy. Jesteśmy przyjaciółmi na całe życie, traktujemy siebie jak najbliższą rodzinę.-dodał Harold.
-Dobrze, dzięki.-odpowiedziała brunetka i usiadła na krześle.
-Jeszcze jakieś pytania na temat płyty?-pustak, totalna pustka. Nikt nie podniósł ręki.-Dobrze, a jakieś z życiem prywatnym?-momentalnie do góry podnieśli ręce wszyscy reporterzy.-To zacznijmy od początku. Pani po prawej w pierwszym rzędzie.
-Co cie łączy Harry z niejaką Taylor?
-Jesteśmy przyjaciółmi.
-Na pewno?
-Tak.
-Następna osoba.-wskazałam na kolejnego reportera.
-Zayn jak znosisz żałobę Loli po stracie Nathana?
-Nijak, wiem, że ona Kocha mnie, a ja Kocham ją. Temat skończony.
-Kolejny.-wtrąciłam
-Jak wpłynęła na was śmierć Nathana?
-A jak miała wpłynąć. Poznaliśmy go jako przyjaciela i tak go pochowaliśmy.-odpowiedział Liam.
-Kolejny.
-Lola, jak możesz pracować nad trasą koncertową, gdy twój przyjaciel został pochowany trzy tygodnie temu?
-Wiem, że Nathan chciałby, abym dokończyła to co zaczęłam. Kolejny.
-Niall, czy poznałeś już swoją miłość?
-Może tak, może nie.
-Kolejne pytanie.
-Lola, czy pozostałaś wierna Zaynowi i nie zdradziłaś go z Nathnem?
-Jak możecie osądzać ludzi na podstawie fałszywych informacji.-wykrzyczałam i wybiegłam ze sceny.
Wybiegłam za kulisy i pobiegłam do toalety. Siedziałam i płakałam, aż po kilku minutach usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka.
-Lola, jesteś tu?-zapytał Lou.
-Mhm...
-Wyjdź. Zayn wkurzył się na nich i powiedział, że konferencja zakończona. Zrozumiemy, jeżeli będziesz chciała jechac do domu i nie zajmować się trasą.
-Ale pamiętaj, że zawsze będziemy z tobą.-dodał Niall.
-Na zawsze.-dodał Daddy.
-Jesteś dla nas jak siostra. Kochamy Cię.-dopowiedział Harry.
-A ja cie Kocham najmocniej.-zapukał w drzwi Zayn.
Po chwili namysłu otworzyłam drzwi od kabiny i mocno wtuliłam się w mulata. Po chwili wszyscy tkwiliśmy w grupowym uścisku. Spojrzałam jemu w oczy, on otarł delikatnie moje łzy.
-Zostanę i zrobię wam najlepszą trasę koncertową jaką kiedykolwiek widziano.
-Uhuuu..!-zaczęli krzyczeć pozostali, a Zayn pochylił się i mocno, a zrazem namiętnie mnie pocałował.

_
Rozdział pisany na szybko, chyba wyszedł nawet fajny. W piątek, ewentualnie w sobotę kolejna notka.

Mam do was kilka pytań i mam nadzieję, na szczere odpowiedzi.
1. Czy nie nudzi was stałe szczęście u Zayna i Loli?
2. Czy Zayn powinien być tak jak teraz opiekuńczy i kochany, a może lepiej wygląda w roli Bad Boya?
3. Co myślicie na temat ich historii? Nuda, czy może pełna wrażeń?

To tyle, głosujcie w ankiecie. Zostały tylko 4 dni.!!

Natalie Malik.<3



poniedziałek, 15 października 2012

14.

-Więc on... On....
-On jest jej byłym.-dodał Zayn łapiąc mnie za rękę, którą po chwili delikatnie musnął ustami.
-Byłam z nim około dwóch lat.
-A co się stało?
-Wyjechał do Chicago z rodzicami, a ja zostałam sam. Nic mnie nie obchodziło. Marzyłam, żeby cofnąć czas i w ogóle go nie poznać. Chciałam urwać z nim kontakt, jednak po miesiącu naprawdę za nim tęskniłam, myślę, że dobrze zrobiłam bo nadal jesteśmy przyjaciółmi.
-Mhm.. A tobie nie przeszkadza, że twoja przyszła żona spotyka się z wrogiem?
-Ja również mam przyjaciół, więc toleruję jej, no i poza tym mamy do siebie zaufanie i bardzo się kochamy. To najważniejsze.  A w rynku muzycznym jest wiele gwiazd, gdyby każdy miał żyć sam byłoby nudno...
-To prawda.
-Co planujecie ciekawego na trasę? Powiem szczerze, że mam już chyba z pięć biletów...
-Hhah... Wiesz co, trudno powiedzieć, my zajmujemy się muzyka, a za resztę jest odpowiedzialny Adam i Lola.
-A więc będzie coś ciekawego?
-Tak, razem z Adamem długo pracowaliśmy nad materiałem, ale myślę, że będzie jeszcze lepszy niż poprzedni. Razem z chłopakami ustaliliśmy, że pozostawimy filmiki z życia codziennego oraz pytania od fanów. Dodaliśmy również więcej efektów specjalnych no i pojawią się goście.
-Kto?
-Między innymi Edd, Cher Lloyd, Justin Bieber oraz nowa wschodząca gwiazda Taylor Jones.
-Widzę, że będzie naprawdę ciekawie...

-A singiel główny?
-"Live While We're Young".  W sobotę zaczynamy kręcić teledysk, a wydamy go w rekordowo szybkim tempie, bo już w sobotę za dwa tygodnie...
-To faktycznie szybko...
-Chcemy się wyrobić przed trasą.

-I mam jeszcze jedno pytanie... Czy zamierzacie wyprowadzić się z Londynu?
-Jasne, że nie....-zapowiedział Zayn.
-Nie, mamy tutaj wszystkich blisko i nie chcemy iść gdzieś indziej...
-Super. A teraz specjalnie dla fanów mamy kilka prywatnych zdjęć tej oto młodej pary.
















Po wywiadzie pojechaliśmy do Tesco, kupiliśmy potrzebne artykuły wraz z % i pojechaliśmy do Louisa.
-Siema laseczkaa.-wpadł do niego Zayn.
-Ciszej pedalee.-naskoczył na niego brunet.-O masz procentyy..
-Dla ciebie nie ma. Jesteś niegrzeczny.
-Daj spokój, mały śpi na górze... Właśnie dzwoniła do mnie Taylor, bo do ciebie nie mogła.-spojrzał na mnie.
-Co chciała?
-Pytała się, czy idziemy jutro do klubu.
-Idziemy?-spojrzałam na mulata, który wyciągał rzeczy na wieczór.
-Możemy, młodego miała wziąć moja mam, więc spoko.
-Super, zaraz jej napiszę.
-Weźmiesz kogoś?-zapytałam uradowanego bruneta.
-Mhm... Chciałbym wam kogoś przedstawić.
-Jak wygląda?-zapytał Zayn.
-A ty już o wygląd? Lepiej mów jak ma na imię.
-No więc ma na imię Natalia Nowak, ma 19 lat i pochodzi z Polski.
-O, stamtąd pochodziła moja mama...
-Ma dzisiaj do mnie przyjechać, więc...
-Super, poczekamy na nią.-zapowiedział mulat.
-No dobra....-zgodziłam się.
Wzięłam wino, a chłopacy piwa i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Namówiłam ich, abyśmy obejrzeli "Trzy metry na d niebem". Byliśmy właśnie na momencie, gdy Acze wygrał konkurs w podciąganiu się na drążku, gdy zadzwonił dzwonek.
-Idę otworzyć.-oznajmił Lou wychodząc z pokoju.
Zatrzymałam film, po chwili usłyszeliśmy głosy na korytarzu, zbliżały się w naszą stronę. Jedne z nich znam a drugi już chyba gdzieś słyszałam... Z Zaynem spojrzeliśmy na siebie i po chwili ujrzeliśmy w progu pokoju drobną blondynkę. Miała na sobie jasne rurki, koszulkę z flagą amerykańską i czerwona czapkę a'la smerf.
-Nat....-zaczęłam z kręcącą się łezką w oku.
-Lol...
-Jak ja za tobą tęskniłam.-podeszłam do niej szybko i ja przytuliłam z całej siły. Zaczęłyśmy rozmawiać po polsku.-Co u dziadków?
-Dobrze, trzymają się. Tęsknią za tobą, i to bardzoo. Z resztą moja mama i ja również.
-Dobrze że tu jesteś... A właśnie, co ty tu robisz?
-Przyjechałam na studia artystyczne.
-Możecie gadać normalnie?-wparował Lou.-Skąd wy się znacie?
-No bo widzisz głuptasku, to jest moja najbliższa kuzynka...
-Na prawdę?-zapytał mulat.
-Nie, na niby... Zayn, to moja kuzyneczka Natalie.
-Siema, i może usiądziemy i powiecie nam skąd się znacie i wgl...
-Chętnie.-przytaknęła blondynka.
Usiedliśmy wszyscy na małych kanapach Louisa, Nat piła ze mną wino.
-No więc jak to się stało, że jesteście rodziną?-zapytał w końcu Lou.
-Louise ty mój kochay, pewnie wiesz, że moja mama była z polski.
-No i ?
-No i ma siostrę, która mieszka w Polsce, a to jej córeczka.
-Aaaa....
Siedzieliśmy wszyscy prawie do północy. Razem z Zaynem poszliśmy do siebie około 1, gdy obudził się mały. Nakarmiłam go i położyłam do łóżeczka, a Zayn w tym czasie poszedł się umyć. Wzięłam laptopa i weszłam najpierw na tt, gdzie dodałam wpis:


"@Natalie_Nowak najwspanialsze wspomnienia tyko z tobą... Kocham i tęskniłam.<3 ;* + Dzięki za niesamowity wieczorek. z @LouisTommo_Official i @ZaynMalikOfficial "

Następnie weszłam na fb, nie było nic ciekawego, więc zamknęłam system. Poszłam do garderoby. Ściągnęłam ubrania, po czym usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odebrałam niepotrzebnie.
-Hey, chciałem tobie tylko powiedzieć, że oglądałem twój wywiad. Kocham cię i nigdy nie przestanę, a widok ciebie z nim mnie dobija. Zrobię to dla ciebie i możesz o mnie zapomnieć, mnie nigdy nie było. To koniec. AAAAAAAAAAAAA........-usłyszłam tylko jego krzyk, a następnie sygnał się urwał.
Usiadłam na łóżko jak sparaliżowana, zaczęłam płakać, a raczej lać strumienie łez. Czy on to naprawdę zrobił? Czy on popełnił samobójstwo? Ubrałam dresy i pojechałam do jego mieszkania. Otworzył mi Tom.
-Siema, jest Nath?
-Nie, poszedł gdzieś.
-Mówił kiedy wróci?
-Nie, a coś się stało?
-Nie jestem pewna, ale on chyba.... chyba popełnił samobójstwo.
-Co?
-Dzwonił do mnie jakieś 20 minut temu, powiedział, że nie jest już dla mnie ciężarem i że to koniec, potem usłyszałam jego krzyk i sygnał się urwał.
-Chodź, pojedziemy na policję.-wziął kurtkę, zamknął mieszkanie i poszliśmy do samochodu.
Jadąc na posterunek zadzwonił do mnie Zayn.
-Skarbie, gdzie jesteś?
-Pojechałam na chwilę do centrum. Niedługo wrócę.-zakończyłam rozmowę. po kilku minutach byliśmy pod głównym posterunkiem policji.
Tom rozmawiał cały czas z policjantami, ja nie miałam siły. Czekaliśmy około 30 minut, aż podszedł do nas jakiś starszy mężczyzna.
-Ile lat miał wasz kolega?
-19.
-Imię?
-Nathan
-Nazwisko?
-Sykes.
-Kolor włosów?
-brązowe.
Musicie zidentyfikować ciało. Prawdopodobnie skoczył on z dachu jednego z wieżowców.
-Poradzisz sobie, czy ja mam iść sam?-zapytał mnie Tom.
-Idę.
Weszłam powoli do kostnicy, Tom objął mnie ramieniem, lekarz podniósł prześcieradło a tam ukazała się jego twarz. Wpadłam w nieopanowany płacz. Wyszliśmy z Tomem na korytarz, ja nie mogłam się powstrzymać i szlochałam, a on dzwonił do jego znajomych i jego rodziców. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Zayna.
-Co jest?
-Przyjedź na posterunek policji.... Nathan nie żyje.-rozbeczałam się na dobre. 
Siedziałam na korytarzu wpartując się w jeden punkt. Po jakiś 15 minutach poczułam zapach jego perfum. Wtuliłam się w jego umięśniony tors. Płakałam i płakałam....
-Ciii.....-głaskał mnie po plecach.
-Lola?-podszedł do nasz Max, jeden z jego przyjaciół z zespołu.-To jest chyba do ciebie.-powiedział podając mi białą kopertę.
-Co to?
-List, Nathan miał go przy sobie.
-Dzięki.-wzięłam go do rąk, po czym schowałam do torby.
Siedzieliśmy prawie do piątej nad ranem na posterunku. W końcu ustaliliśmy, że pogrzeb odbędzie się pojutrze. A jutro całe The Wanted miało iść do programu "GO Show". Gdy zajechaliśmy do domu z Zaynem poszłam się położyć, on ułożył się obok mnie. Nie spałam, raczej tylko kimałam. Wstałam rano, wzięłam prysznic, ubrałam się. Wzięłam małego, nakarmiłam go. Nie musiałam długo czekać,a  na dół zszedł Zayn. Oboje mieliśmy kijowe nastroje.
-Jadę zawieść małego do Trish, jedziesz ze mną?
-Tak, daj mi pół godzinki.-poszedł na górę i po 20 minutach zszedł.
Pojechaliśmy do mamy Zayna. Siedzieliśmy u niej na kanapie, on i ona rozmawiali w kuchni, mały spał w nosidełku, a aj siedziałam i gapiłam się w telewizor. Nareszcie pokazali wywiad z TW.  Cały czas widziałam pośród nich mojego Nathana, widziałam go uśmiechającego się tak jak kiedyś... To już nie wróci...
-Witajcie chłopcy... A co was tak mało?
-Widzisz, wczoraj zdarzył się wypadek... Nathan popełnił samobójstwo. On nie żyje.
Gdy usłyszałam to zdanie z ust Toma zdałam sobie sprawę, że to dzieje się tutaj, teraz i na prawdę. On już nigdy nie wróci...


__
Wiem, że krótki dzisiaj jest rozdział... 
Powinien być dłuższy i szczęśliwy z powodu tego, że mój bloog ma już ponad 1000 wyświetleń. Ale jakoś tak dzisiaj zamulam...

Jak myślicie, czy Lola pogodzi się z utratą Nathana?
Czy nadal będzie szczęśliwa z Zaynem?
Czy pogodzi się z jego śmiercią?

NN postaram się na środę lub czwartek.

Natalie Malik.<3

sobota, 13 października 2012

13.

Wkurzona odłożyłam mój telefon i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam pizzę,a w tym momencie do domu weszła zgraja rozbrykanych buraków, czyli 1D.
-Siemaa..-weszli wszyscy do kuchni. Zayn postawił zakupy na blacie i poszedł się przebrać.
-Hey.-odpowiedziałam im chłodno.
-Co jest skarbie?-zapytała Dan.
-Pogadamy jak pójdziemy do mnie na górę.
-Dobrze...
-Siema młodaaa...-wparował Niall z Harry, który obejmował Taylor.
-Siema blondyneczkooo... Zaraz powinna wpaść Emily.
-Super... To znaczy, fajnie. Mi to obojętne.
-Jaaasne..-dodał Lou, który pomagał mi rozpakowywać zakupy.
-Siadajcie w salonie, zaraz wam przyniosę pizzę,a ja zjem coś innego z dziewczynami.
-Oke.-dodał Harry wychodząc z pokoju.
-Biorę procentyy..-powiedział Lou wychodząc ze skrzynkami piwa z kuchni.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Dan, otwórz Em i możecie iść na górę. Ja zaniosę im pizzę i pójdę do was.
-Okey.-zniknęła mi z oczu razem z Taylor.
Zaniosłam chłopakom moje kulinarne dzieło, małego położyłam w pokoiku, wzięłam cztery butelki wina i poszłam do dziewczyn. Siedziałyśmy na tarasie, który jest zabudowany z racji tego, że dzisiejszy wieczór jest naprawdę cudny, co w Londynie zdarza się bardzo rzadko.
-Możemy zaczynać.
-Widzę, że mamuśka się wyrobiła... Czyżbyś już straciła brzuch ciążowy?-spytała Em.
-Nie wiem, nie dbam o to.
-Jasne.
-Otwieraj wino mała.-dodałam podając butelkę Taylor.
Nalałyśmy sobie do kieliszków, a Dan piła sok. Niestety, uroki ciąży.
-No, to o czym dzisiaj plotkujemy? Może o gwieździe serwisów plotkarskich?
-Niby o czym tutaj gadać.?-zapytałam ironicznie.
-No wiesz, niby się tylko przyjaźnicie z Nathanem, a może coś więcej...
-Głupia jesteś Emily.
-Dzięki.-odwzajemniła uśmiechem.
-Dobra mała, gadaj mi co się stało, że tak się odzywałaś na dole...
-Nathan?-zapytała Taylor.
-Mhm...
-Co się dzieje?
-No bo on dzisiaj wyznał mi, że mnie kocha i chce ze mną być...
-Czy go popierdoliło?-zdenerwowała się dan.
-Ey, spokojnie, ja go nie kocham.-uspokoiłam ją.
-Oby, bo inaczej go uduszę za to, że rujnuje nam wszystko. Najpierw konkuruje z chłopakami na scenie, a teraz jeszcze chce ciebie odbić Zaynowi.
-Gnój.
-Ey, stop.!-wydarłam się.- Nie macie pojęcia jak długo chciałam do niego wrócić, dopiero Zayn pomógł mi o nim zapomnieć i mogłam żyć na nowo. On tez tego potrzebuje. Dajcie mu czas, a znajdzie sobie kogoś.
-Inaczej go uduszę....-dodała Em.
-Dobrze.
Gadałyśmy godzinami o sprawach moich, dziewczyn. Gdy o 22:30 skończył się mecz wszyscy się rozeszli,a ja zostałam sama z Zaynem.
-Jak się bawiłyście?-zapytał mulat, gdy chowałam naczynia do zmywarki.
-Jakoś, wiesz, Dan nie może pic, więc była trzeźwa...
-Jeszcze cztery miesiące i będzie mogła pić...
-Noo...
-A jakie mamy plany na dzisiaj księżniczko??-zapytał całując mnie w szyję i obejmując rękoma moje biodra.
-Co proponujesz skarbie?
-Mmmm... Chyba wiesz...
-Taak.-odwróciłam się i zaczęłam go namiętnie całować.
Tak bardzo brakowało mi tych pocałunków, tulenia, ale najbardziej naszych nocy....
Zaniósł mnie na górę, położył na łóżku, po czym zachłannie zaczął całować. Nawet nie spostrzegłam, kiedy ściągnęliśmy z siebie odzież. Wszedł we mnie, w końcu, po tak długim czasie mogłam to poczuć.... Wiem, że to może wydaje się głupie, mam tylko 19 lat, ale ja wiem, że spotkałam mojego jedynego. Gdy oboje doszliśmy on opadł na miejsce obok mnie, pocałował mnie namiętnie, a ja jego. Położyłam się na jego torsie słysząc jego szybkie bicie serca.
-Kocham cię.-zaskoczył mnie, ponieważ pierwszy raz powiedział mi to po skończonym seksie.-Wiem, że mówię to tobie często, ale chcę żebyś wiedziała ile to dla mnie znaczy... Ile ty i mały dla mnie znaczycie.
-Wiem, ja ciebie mocniej.-pocałowałam go w nos i powróciłam do rozmyślania o naszej przyszłości.

Rano poczułam zapach jakiś perfum oraz czyjeś pocałunki na moim ramieniu... Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nathana.
-Co ty tu do cholery robisz??
-Jak to co kochanie, próbuje cię obudzić. Mały jest głodny i trzeba mu zrobić mleczko.-usiadłam jak zdębiała i nie mogłam pojąć o co chodzi...-Nie zapominaj, że za kilka godzin masz przymiarkę sukni ślubnej. Ja lecę, Kocham cię. Zobaczymy się na ceremonii ślubnej pojutrze.-dał mi całusa i odszedł.

-Skarbieeee.! Obudź się....-poczułam jak ktoś mnie szarpie. Otworzyłam oczy, na szczęście to był zły sen. Przed sobą zobaczyłam Zayna.- W końcu.
-Co się stało?-zapytałam zdezorientowana.
-Zaczęłaś się kręcić, a raczej rzucać na łóżku. Nie wiedziałem o co chodzi i cię obudziłem...
-Zły sen...
-O czym był?
-Mógłbyś darować....?-wstałam z łóżka i poszłam w stronę drzwi.
Zeszłam po schodach na dół do kuchni, wzięłam szklankę wody i poszłam na taras za domem.
-Powiesz mi co się dzieje?-zapytał opierając się o drzwi tarasu.
-Po co, to nic nie da...
-Ale skarbie...-uklęknął przede mną i złapał moje ręce.-Za pół roku będziemy małżeństwem, więc chcę abyśmy byli ze sobą szczerzy...
-No dobrze.... Tylko obiecaj, że nic głupiego nie zrobisz...
-Tak.-spojrzał na mnie z takim szczęściem, którego nie idzie opisać.
-No więc, ta wczoraj sza afera w Starbucksie, tam Nathan.... Powiedział mi, że mnie Kocha i chce abyśmy wrócili do siebie...
-Co? No kurwa, zabije gnojkaa..! JA pierdole... Kurwa zabije i tyle....-zaczął wymachiwać rękoma i w końcu wziął moją szklankę z wodą i ze złości rzucił nią w budynek gospodarczy. Zbił tym szybę w malutkim okienku...
-Uspokój się.... Ciszej, bo obudzisz innych... Wiedz, że powiedziałam mu, że ja Kocham ciebie i tylko Ciebie. I to się nie zmieni. On równa się Przeszłość.-pocałowałam go.
-Wierzę ci, ale nie wierzę jemu....
-Więc zaufaj mi, że ja tego nie chcę, bo jestem szczęśliwa z tobą.... A teraz chodźmy spać. Jutro jedziemy na zakupy....
Objął mnie ramieniem i poszliśmy do sypialni. Przed kolejnym zaśnięciem spojrzałam na zegarek, była już 5:30.
Usłyszałam piosenkę chłopaków "Live While We're Young", więc dzwoni Adam.
-Siema mała. Masz dzisiaj wywiad...-zaczął
-Stop, stop... Chłopacy mają wywiad, ale o której?-zapytałam.
-Nie chłopacy, ale ty i Zayn. Bądźcie w studiu o 16.
-Ale, nie mamy z kim zostawić małego.
-On idzie z wami...
-Amm... No nie wiem...
-No zresztą jak chcecie. O 16 a raczej pół godziny wcześniej bądźcie w studiu.
-Dobra.
-Witamy naszą panią...-wszedł do pokoju mój brunet z małym na rękach.-Kto dzwonił?
-Adam.
-Co chciał?
-O 16 mamy wywiad.
-Mhm.. Zaraz zadzwonię do chłopaków.-Najwidoczniej on jak i ja na początku nie zrozumiał o co chodzi.
-Zayn?
-No...
-Ten wywiad to jest dla mnie i ciebie. Bez młodych...
-Aaa....
-Mhm.
-Któla jeszt godzinkaa?-złapałam małego z rączkę, a on zaczął się uśmiechać.
-Jest już 11. Jeżeli mamy jechać na zakupy, to musimy się śpieszyć.
-Daj mi pół godziny...
-Okey, to my czekamy na dole...
-A mały jedzie z nami?
-Nie, podwieziemy go do Louisa, powiedział, że może się nim zająć.
-Ok.
Weszłam do garderoby, przebrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. O umówionej godzinie zeszłam na dół. Zayn poszedł do garażu, a ja zaniosłam małego do Louisa, który mieszka trzy domy dalej. Zostawiłam mu również klucze od naszego domu, żeby mógł w razie czego do niego wejść. Ja zaraz po tym wsiadłam do auta. Pojechaliśmy do centrum. Kupiliśmy dużo ubrań, po czym poszliśmy po kawę do Starbucksa. Gdy wzięliśmy nasze napoje pojechaliśmy do studia. W środku byliśmy już o 15:15.
-Witamy serdecznie, w kolejnym odcinku naszego show. Dzisiaj na naszym kanapach siedzi jeden z członków popularnego na całym świecie One Direction oraz... No właśnie Zayn. Jak mam ja nazwać? Jesteście już małżeństwem?
-Hey, nie jeszcze nie....
-Ahh jeszcze... Więc powitajmy równie gromkimi brawami narzeczoną Malika, Lolę.
-Hi.
-No dobrze, szybciutko gadajcie co u was ciekawego...
-Dobrze.-odpowiedział jemu mulat.
-A coś więcej?-spojrzał na mnie prowadzący.
-Mogę ci powiedzieć, że jest wyśmienicie...
-Wiecie, ja tak jak i pewnie reszta świata chcielibyśmy wiedzieć jak w końcu nazwaliście waszego malucha?
-Nathan Zayn Malik.
-OOo... Jak słodko.
-On również jest słodki.
-Nie wątpię, skoro ma takich rodziców, to będzie niesamowity.
-Dzięki.
-No więc, gadajcie jak wam się układa w związku. Nie ukrywajmy, jesteście już ze sobą ponad rok. Macie dziecko i planujecie ślub.
-Wiesz, jest dużo fanów, którym nie podoba się to, że jestem z nią szczęśliwy, ale musza się do tego dostosować. Kocham Lolę i będę z nią do końca moich dni.
-Lola, czy to prawda, że są takie fanki?
-Tak, ale według mnie one nie mają prawa nazywać siebie Directionerkami, ponieważ wiadomo, że każdy z chłopaków kiedyś założy rodzinę, a one powinny się tylko z tego cieszyć, a nie mnie wyzywać.
-To przykre, mam nadzieję, że wam się ułoży. Lola, mógłbym tobie zadać prywatne pytanie?
-Jasne...
-Co cię łączy z Nathanem Sykes'em?
O kurwa, co ja mam mu odpowiedzieć?? Że byłam z nim szczęśliwa? Że on chce być ze mną?
-Więc on.....

_
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Kocham to, że jest tyle wejść i to, że podoba się wam moje opowiadanie.
+ANKIETA SIĘ KOŃCZY, GŁOSUJCIE..!
+Dziękuję wam za to co robicie...<3

NN w pon. :)

Natalie Malik.<3 <3 <3

czwartek, 11 października 2012

Great Job.!

Kochani, strasznie miło mi to pisać, ponieważ wczoraj pobiliście rekord w odwiedzinach.
Wczoraj odwiedziło mnie 66 osób,
a w tym miesiącu aż 605.

WIELKIE BRAWA.! 




+ Kocham was i ciesze się, że tak wam się podobają moje wypociny.<3


TERAZ DO ROBOTY, KOMENTOWAĆ I ODWIEDZAĆ.!




Natalie Malik.<3 <3 <3

środa, 10 października 2012

12.

Umówiliśmy się na kolację u mnie i Zayna. Szczerze, to nie wiem nawet jak wygląda teraz mój dom. Mulat remontował go z chłopakami, ale zdałam się na gust Dan. Cały dzień siedziałam z Zaynem przy dziecku. Jednak o 6 wieczorem postanowiliśmy się przebrać i pojechać do nas do domu. Przy małym siedziała Waliyah, która przyjechała nas odwiedzić. Pojechaliśmy nowym samochodem bruneta. Musiał on go wymienić, ponieważ teraz jesteśmy rodziną, a on miał małe dwuosobowe porsche. Około 6:30 byliśmy już w domu. Otworzył mi drzwi przed jednym z domków jednorodzinnych w zamkniętej okolicy. Weszliśmy do środka. Skierowałam się do kuchni, wzięłam butelkę wody, oblukałam co jest w lodówce i poszłam do salonu.
-Kotek, musimy jechać do Tesco.
-A możesz jechać sama? Ja bym przygotował chałupę.
-No dobraaa...
Wzięłam kluczyki od mojego samochodu, torbę z portfelem oraz komórkę, po czym poszłam do garażu. Wsiadłam do auta i wyjechałam przed posesję. Następnie wyjechałam za bramę i pojechałam w kierunku marketu.Zrobiłam zakupy i do domu wróciłam około 19. To dobrze, bo na 19:30 mają przyjść wszyscy. Weszłam do domu, a Zayn pił piwo i palił fajki. Wydarłam się na niego, po czym poszłam do kuchni. Wstawiłam zapiekankę do piekarnika i poszłam na górę się ubrać. Po chwili namysłu postanowiłam założyć coś wygodnego i eleganckiego. Ubrałam się i umalowałam, a następnie zeszłam na dół. gdy byłam koło drzwi zadzwonił dzwonek. Otworzyłam, był to Liam z Danielle, a za nimi szedł Niall, Lou i Harold. Po otwarciu szybko pobiegłam do kuchni. Wyciągnęłam zapiekankę, po czym poszłam przywitać gości. Po ściskach i całusach weszliśmy do salonu. Poprosiłam Dan o pomoc w zastawianiu stołu, czego nie zrobił Zayn pomimo próśb.
-I jak wam się układa?
-Nie wiem samaa... Niby jest okey, ale czas pokaże.

*Trzy tygodnie później*

Umówiłam się na kawę z Nathanem w Starbucksie o 13. Jest dopiero 10, więc pojadę jeszcze na jakieś zakupy. Wzięłam małego do nosidełka, torbę dla dziecka i torebkę. Poszłam do samochodu i wsiadłam do niego. Najpierw zapięłam synka i dopiero potem wyjechałam z domu. Jadąc usłyszałam piosenkę Rihanny "You Da One", co oznaczało, że dzwoni mój mulat. Włączyłam telefon na głośnomówiący.
-Witaj mała.
-Hey...
-Co robicie?
-Właśnie jedziemy na małe zakupy na miasto.
-Mhm... Ja mam przerwę w nagrywaniu. Około 19 powinienem być już w domu.
-Super. Może dzisiaj zawieziemy małego do twoich rodziców?
-Po co?
-Bo chciałabym pobyć trochę sam na sam z tobą kotek...
-Kusząca propozycja.... Pogadam z mamą i napiszę ci. Muszę już wracać. Pa...
-Pa.
Gdy skończyliśmy rozmawiać zajechałam na parking centrum handlowego. Rozłożyłam przenośny wózek, i włożyłam do niego małego. Zabrałam rzeczy z auta i pojechaliśmy do sklepów. Zakupy z dzieckiem są trudne, a jeszcze gorsze są, gdy to dziecko piosenkarza. Co chwilę zaczepiały nas jakieś fanki, ale po chwili rozmowy i fotkach, szły dalej. Kupiłam sobie sukienkę, dwie pary spodni oraz czapkę.
Za dziesięć 13 poszłam do Starbucksa. Nie musiałam czekać, bo Nath już siedział w kącie i czekał na mnie.
-Siemka.
-Hey Lola.-podszedł i pocałował mnie w policzek. -Siema mały...-zaczął jemu podnosić rączkę, a on odwzajemnił to uśmiechem.
-Co państwo zamawiają?-zapytał kelner.
-Ja poproszę Latte Macchiato. A ty?
-Ja wezmę Cappucino.
-Zaraz przyniosę.
-Co tam u ciebie? Jak się sprawuje mały?
-Na razie tylko śpi i płacze...
-Poczekaj aż podrośnie...
-Lepiej gadaj co tam u ciebie. Jak się pracuje u Simona?
-Dobrze. Dzisiaj pracowałem z Cher a jutro mam pomagać Little Mix.
-Mhm....
-Znasz je? Podobno śpiewa tam była Zayna.
-Tak, znam... Wiesz, nie tylko ty pracujesz w branży muzycznej.
-Chłopacy planują już trasę?
-Tak, kończą nagrywać płytę i w przyszłym miesiącu zaczniemy trasę.
-Chyba będziesz za nimi tęsknić...
-Nie, jadę z nimi.
-O?
-Noo... Jako asystentka managera oraz przyszła żona Zayna.
-No to super.-posmutniał.-Ale będę miał cię daleko.
-Zawsze jest internet i telefony. Ale zaproszę cię na mój ślub na stówę.
-Super.-powiedział bez entuzjazmu.
-Co jest? Nie cieszysz się?
-Lol, musimy poważnie pogadać.
-O czym?
-O tym co do ciebie czuję.
-Co?
-Ja nie zapomniałem. Nie masz pojęcia jak mi ciebie brakowało przez te 3 lata. Czekałem na moje urodziny i czekałem aż będę mógł tu do ciebie wrócić. Kocham cię i zawsze kochałem.
-Proszę cię, przestań.-poleciały. Tak bardzo nie chciałam tego robić, a zrobiłam.
-Nie płacz..-przytulił mnie i otarł moje łzy. Nagle dostrzegłam pełno fleszy, przez które nic nie widziałam. Momentalnie poczułam, że wychodzimy ze Starbucksa. Ocknęłam się, gdy siedziałam już w moim aucie zauważyłam, że Nathan kieruje, a mały śpi z tyłu.
-Gdzie jedziemy?
-Do mnie. Posiedzimy na spokojnie i pogadamy, a potem pojedziecie do domu.
-Ok.
Zajechaliśmy po około 15 minutach. Weszliśmy do małego mieszkania na 4 piętrze. Było ono dwupokojowe.
-Sorki, że tutaj nie ma takich luksusów.
-Brakowało mi tego.
-Czego?
-Tej skromności, i naszych spotkań.
-Mi też.
-Zaniosę małego do pokoju obok, to na spokojnie sobie pośpi.
-Dzięki.
Usiadłam na kanapie. Spojrzałam na komodę przy oknie. Stoi na niej pełno zdjęć. Podeszłam i zobaczyłam jedno największe i na środku. Ja i on z naszym pocałunkiem. Momentalnie poczułam jak wszystko wraca... Te uczucie ogarnęło mnie w całości. Pewnie większość ludzi miała w życiu takie coś, gdy tam miłość, ta pierwsza, która wydawała się jedyną powraca ze zdwojoną siłą. Wzięłam je do ręki i zaczęłam płakać.
-Coś się stało?-przybiegł do mnie i przytulił.
Znowu zaciągnęłam się zapachem jego koszulki. Nasze twarze były tak blisko siebie, te spojrzenia w oczy, aż w końcu nasze usta się złączyły.
-Nie, Nathan przestań, proszę cię....-odeszłam od niego jak poparzona i skierowałam się do drugiego pokoju. Wzięłam małego i wyszłam z nim z mieszkania.
Wsiadłam do samochodu i łamiąc wiele przepisów po dwudziestu minutach byłam w domu. Posadziłam małego w kojcu w salonie, a sama usiadłam na kanapie. Spojrzałam na małego i poszłam szybko do garderoby. Wyciągnęłam wielkie pudło z napisem "pamiątki Loli". Zniosłam je na dół, zaczęłam oglądać te wszystkie zdjęcia. Oczywiście nie obyło się bez płaczu. Nagle usłyszałam dźwięk silnika samochodu w garażu. Wrzuciłam wszystko do pudła i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam jakieś składniki na blat, wzięłam cebulę i zaczęłam ją kroić.
-Jestem.!-usłyszałam głos mulata wchodzącego do mieszkania.
-Jestem w kuchni.-odpowiedziałam.
Po chwili stał już za mną i całował mnie w szyję.
-Jakie plany na dziś mała?
-Zależy co proponujesz.-uśmiechnęłam się lekko.
-Ja proponuję wieczór we dwoje...
-Mhm... Muszę zobaczy w kajecie, czy mam czas dla pana, panie Malik.-zachichotałam. Odwrócił mnie do siebie, ja odłożyłam, a raczej odrzuciłam nóż. Przyciągnął mnie do siebie, a aj się jemu całkowicie oddałam... Po dłuuuugim pocałunku spojrzałam w jego oczy, to były te jedyne.
-Zgadnij jaką mamy konkurencję...-zaczął siadając na taborecie przede mną.
-Hmm?
-The Wanted.-odpowiedział z petardą.-Wydają płytę w tym samym czasie co my.
-I? Jesteście świetni i na pewno jesteście ładniejsi od nich...
-A wiesz w ogóle kto tam śpiewa?
-Nie. A co? Może Nathan?
Nic nie odpowiedział.
-On?
-Mhm...-wyciągnął swój tablet z pokrowca, co znaczyło, że będzie sprawdzał serwisy plotkarskie.
-Widziałaś dzisiejsze nagłówki serwisów?
-Nie.
-Jesteś ty z Nathanem... A tak w ogóle, to kiedy wy się widzieliście?
-W centrum jak byłam na zakupach, poszliśmy na kawę.
-Skarbie, wiesz, że nie trawie tego faceta. Według mnie on tylko cię picuje, żeby zdobyć sławę.
-Dobrze wiem....  Gadałeś z twoją mamą?
-Mhm... Waliyah weźmie małego na weekend do rodziców i przyjadą do nas  na tydzień. Co ty na to?
-Kto?
-Mama, Wal i Don oraz Safaa...
-Ok. Dzisiaj na kolacje będzie pizza domowa.
-Super. Jutro mamy wolne, więc dzisiaj wpadają do mnie chłopaki na mecz.
-Okey. Jedź do Tesco i zrób zakupy, kup alkohol i jakieś przekąski, a a zdążę zdobić kolację.
-Coś jeszcze?
-Nie wiem, chyba nic. Albo możesz wziąć płatki, bo nie ma.
-Dobra, wrócę góra za trzydzieści minut.-powiedział i wyszedł.
Ja wstawiłam pizzę do piekarnika i poszłam do salonu, wzięłam pudło i zaniosłam do garderoby. Schowałam na najwyższej półce, po czym ubrałam się i zeszłam na dół. Wzięłam mojego i'Phona i zadzwoniłam do Dan, żeby przyszła wieczorem oraz do Emily, która pracuje ze mną nad garderobą chłopaków na trasę. Lubie ją i Niall chyba też...  Zaprosiłam również Taylor, która spotyka się już jakiś czas z Harrym.  Włożyłam go do tylnej kieszeni, nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wzięłam telefon i szybko odebrałam.
-Co zapomniałeś ćwoku?
-Lola?
-Tak, sorki.
-Słuchaj wiem, że możesz się zezłościć, ale Kocham cię i będę o ciebie tak długo walczył, aż będziesz ze mną.
-Daruj sobie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-To dobrze, bo w takim razie zawsze możemy pójść o krok dalej....

_____

Wiem, że może trochę mnie zabijecie za to, że psuję ich idealny świat, no ale cóż.
Prawdziwe życie nigdy nie jest "perfect", więc komentujcie i dodawajcie mi sił na kolejne rozdziały...
GŁOSUJCIE w ankiecie..!
+ ZMIANA W BOHATERACH.!!!!

Natalie Malik.<3

wtorek, 9 października 2012

DOM.

Hey, Zapraszam do przeczytania, lub obejrzenia ich nowego Domu. Jest to kolejna strona:"Dom.".
Pojawią się w nim już w NN.

Natalie Malik.<3

poniedziałek, 8 października 2012

11.

Jej, jak ja go dawno nie widziałam. To już... 3 lata. To on był moją pierwszą miłością. To on darzył mnie uczuciem, za jakim tak bardzo tęskniłam. Ale dlaczego pojawia się akurat teraz.?
-Lol.-powiedziałam to z takim uczuciem, że nie czułam żadnego bólu.
-Nath.-na to jedno słowo ukazał wszystkie swoje białe zęby.
-Tęskniłem...-podszedł do mnie i się przytulił.
Jeżeli nadal nie wiecie o kogo chodzi, jest to Nathan Sykes. Byłam z nim jakieś dwa lata. Poznaliśmy się w liceum. To była moja pierwsza miłość. Niestety on przeprowadził się z rodzicami do Ameryki okrągłe trzy lata temu. Korespondowaliśmy ze sobą cały czas, jednak związek na odległość nie jest idealny, więc zostaliśmy przyjaciółmi. Pisał mi ostatnio, że zamierza przyjechać do Anglii, ale nie wiedziałam, ze to będzie tak szybko.
-Co tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
-Pojechałem do studia, do Simona. Opowiedział mi, że jesteś w szpitalu.
-Mhm....-przerwał nam Zayn.
-O... Zayn to jest Nathan, mój przyjaciel. Nathan, to Zayn mój narzeczony.
-Hey, miło poznać.-podał rękę mulatowi.
-Siemka....
-Tam siedzi Louis, Harry, Liam, Danielle, Niall.-przywitał się ze wszystkimi, po czym podszedł do mojego łóżka.
-A więc skąd się znacie?-zapytał mój chłopak..
-Byliśmy parą w liceum.-odpowiedział z uśmiechem brunet.
-Tak, ale Nathan wyjechał z rodzicami do Chicago, i pozostaliśmy przyjaciółmi.
-Mhm...
-A teraz wróciłem.
-Co?
-Mam już 19 lat, więc mogę mieszkać sam. Wróciłem do Londynu na stałe.-oznajmił z uśmiechem.
-Mieszkasz sam?
-Mhm....-przytaknął głową.- To znaczy, nie całkiem sam, bo wynajmuję mieszkanie z przyjacielem. Nazywa się Tom.
-O...
-Wiesz co, ja muszę lecieć, bo idę szukać pracy.
-Pogadam z Simonem, może znajdzie tobie coś. Wie, że znasz się na muzyce jak niemało kto. Wiesz, co, przyjedź do nas po jutrze na kolację z tym Tomem.
-Jasne, chętnie. Wyślij mi szczegóły sms'em. Papa Lol.-pocałował mnie w policzek, pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł. Jeszcze chwilę posiedziałam z przyjaciółmi, a około 21 zaczęli się zbierać do domu. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudził mnie płacz dziecka. Gdy otwierała powoli oczy zauważyłam Zayna karmiącego małego. Nic nie mówiłam, tylko patrzyłam na jego szczęśliwą twarz. To było niesamowite. Widzieć dwie osoby najważniejsze w moim życiu.
-Oo... Obudziłaś się już..
-Mhm...-pociekła mi łza szczęścia.
-Nie płacz. Mały jest zdrowy. Ma 58 cm i waży 3,45 kg. Dziękuję ci. I Kocham cię.-powiedział, po czym mnie pocałował.
Na chwilę zatraciliśmy się w pocałunku.
-Za co mi dziękujesz?
-Za to, że urodziłaś mojego małego Nathanka Zayna Malika.
-Nie musisz. ja ci dziękuję, że jesteś z nami. I też cię Kocham...-odwzajemniłam jego wcześniejszy pocałunek.
-Aalle to słodkieeee...-wparował Louis, a za nim Loczek i reszta ekipy. Przyszła również Danielle.
-Hey mała.-podeszła i przywitała się ze mną.-Jak się czujesz?
-Dobrze, brzuch tylko boli. Wczoraj mocniej, dzisiaj dostałam tabletki.
-Oj moja, ty biednaaa...
-Zobaczymy jak ty będziesz miał dzieciaka Lou.
-Nie nastąpi to szybko.
-Taaa, ja też tak mówiłam...
-Żałujesz?-wtrącił Harold.
-Nie, no coś ty. Mam prześlicznego malucha i mojego bruneta.-uśmiechnęłam się.
Wszyscy się rozsiedli, a ja usiadłam. Chłopacy okrążyli go i zaczęli cykać fotki.
-Dajcie mu trochę spokoju.!-wpadł Zayn.
-Jak go nazwaliście?-zaczął Niall
-Nathan Zayn Malik.-odpowiedział mulat.
-Słodko...
-Wiem, gadaj co tam gadają na mieście...-zagadałam Dan.
-A no wiesz, cały Londyn już widział fotki, jak zawoziliśmy cię do szpitala, no i oczywiście wiedzą o porodzie.
-Ahhh.. A ty jak się czujesz?
-Dobrze... Wiecie już kiedy wychodzicie?
-Lekarz powiedział, że ja mogę wyjść już jutro, a mały niestety nie. Musi zostać na razie pod obserwacją, ponieważ musimy poczekać, aż rana od operacji się zagoi.
-Czyli?-wtrącił Li.
-Za jakieś góra półtora tygodnia.
-To super. Akurat zdążymy...-powiedział dość cicho Daddy, lecz nie zbyt cicho, bo usłyszałam...
-Z czym zdążycie?
-Nic, niczym takim. Tak sobie gadałem...
-Jasneeee...
-O, skarbie zapomniałem ci powiedzieć, że Adam ma już klucze do tego domu, który kupiliśmy.
-To super.
-Zajmę się remontem, to zdążymy do powrotu małego.
-Mówiłam już, że cię Kocham..?
-Jasne, ale mogę to słuchać do śmierci.
Uśmiechnęłam się, a on zrobił to samo.
Po jakiś trzech godzinach wszyscy wrócili do domu, a ja zostałam sama z Zaynem. Patrzyliśmy na małego, w końcu zobaczyłam mojego laptopa na parapecie.
-Podaj mi go.-powiedziałam do bruneta wskazując palcem na rzecz.
Wstał i podał mi go bez słowa... Przesunęłam się na łóżku na brzeg i poklepałam miejsce obok mnie. Usiadł. Włączyłam mojego tt. Roiło się i mnożyło wiadomości od Directionerek. Większość była typu: "Pokaż synka.";"Gratulacje.;*"; itp. Włączyłam TwitCama. Momentalnie pojawiło się około 600 osób oglądających. Liczba cały czas rosła.
-Witajcie.-pokiwałam im.
-Hello!-zaśmiał się Zayn.-Nim odpowiemy na wsze pytania wiedzcie, że jesteśmy w szpitalu. Synek ma się dobrze, ale nie wyjdzie za wcześnie.
-Jest to spowodowane tym, że miał on operację i jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to
już w przyszłym tygodniu wszyscy będziemy w domu.
-Dobra, dobra. Wiem, że się niecierpliwicie, więc zaraz wstawimy naszą słodką foteczkę na tt z małym.
-Pytania czekają. Pierwsze od Megan. "Ile dzieci planujecie?" Nie wiem jak ten tutaj obok, ale ja to bym chciała dwóch chłopców i dziewczynkę.
-A ja to bym chciał na odwrót dwie córeczki i jednego chłopca, którego już mam.-dał smile.- Kolejne od Patrycji z Polski. "Czy odwiedzicie Polskę?"
-Ja bardzo chętnie pojechałabym do mojej rodziny i jeżeli tylko będę mogła to zabiorę ich ze sobą. Następne od Max'a. "Czy będziecie dziecko wychowywali jako bogatego rozpieszczonego malucha, czy jako skromne i poukładane dziecko?" Szczerze, to chcę, aby on miał poczucie własnej wartości, żeby szanował wszystko i wszystkich. Na pewno nie chcę go przekupywać pieniędzmi, bo pragnę, żeby był dobrym człowiekiem i żył normalnie, tak jak zwykli ludzie.
Odpowiadaliśmy tak na pytania, aż zauważyliśmy, że jest za kwadrans 12. Z powodu tego, że Zayn jest ojcem dziecka lekarz pozwolił mu tutaj zostawać na noc.

*
Następnego ranka, gdy się obudziłam była rocznica naszego poznania z chłopakami i Zaynem. Właśnie tego dnia rok temu zmieniło się moje życie. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. było duże z parapetem, na którym można było usiąść. Wzięłam mp4 i usiadłam na nim. Przyglądałam się postaciom za oknem. Była to wczesna godzina i wszyscy wychodzili do pracy. Włączyłam piosenkę  "A Thousand Years". Słyszałam pierwsze nuty piosenki, po czym zaczęły mi lecieć łzy. Na początku były one nieliczne, lecz po chwili popłynęły mi strumienie. Zaczęłam sobie robić podsumowanie całego roku. Więc. Dostałam pracę asystentki managera. Mam przecudownego narzeczonego. Mam niesamowitych przyjaciół. Urodziłam synka. Straciłam przyjaciółkę "od pieluch". Wydarzyło się jeszcze więcej, ale te punkty są dla mnie najważniejsze. Myślałam o naszym wspólnym życiu, jak ono będzie wyglądało. Z zamyśleń oderwał mnie czyiś dotyk na moim ramieniu. Odwróciłam się, a to był Louis, a za nim stała cała grupa osób, dzięki którym moje życie diametralnie się zmieniło. Wyciągnęłam słuchawki, a po chwili dostałam pytanie.
-Czemu płaczesz?-zapytał blondyn wcinający bajgla.
-No bo dzisiaj jest rok, jak już się znamy.-powiedziałam, po czym się rozbeczałam.
Od razu podszedł Lou, który był najbliżej. Przytulił mnie, i po chwili czułam grupowy ścisk.
-Dobra, dobra. Bo udusicie mojego skarba.-odezwał się brunet.
Momentalnie wszyscy odeszli, a podszedł do mnie Zayn. Przytulił mnie, po czym złożył na moich ustach delikatny, ale jakże namiętny pocałunek.


_
Hey. Sorki, że nie dodałam rozdziału w weekend, ale niestety nie miałam czasu, gdyż, iż, ponieważ musiałam zajmować się moimi niedorobionymi rodzicami. haha.;D
Mam nadzieję, że podoba się dzisiejszy rozdział. Ciesze się, że tylko osób mnie odwiedziło, i nadal odwiedza. Jest to dla mnie kolejny powód, by pisać. Wiem, że większości nie chce się komentować, ale proszę. Można dodawać anonimowo. To tylko chwila, a dla mnie więcej powodów do pisania.
GŁOSUJCIE również w ankiecie. Mam ochotę zacząć nowego blooga, ale potrzebuję waszej pomocy. To tyle.
Zachęcam do dalszego czytania.

Jeżeli ktoś chce mnie o coś pytać to oto mój e-mail: carmelek@op.pl

Natalie Malik.<3