poniedziałek, 8 października 2012

11.

Jej, jak ja go dawno nie widziałam. To już... 3 lata. To on był moją pierwszą miłością. To on darzył mnie uczuciem, za jakim tak bardzo tęskniłam. Ale dlaczego pojawia się akurat teraz.?
-Lol.-powiedziałam to z takim uczuciem, że nie czułam żadnego bólu.
-Nath.-na to jedno słowo ukazał wszystkie swoje białe zęby.
-Tęskniłem...-podszedł do mnie i się przytulił.
Jeżeli nadal nie wiecie o kogo chodzi, jest to Nathan Sykes. Byłam z nim jakieś dwa lata. Poznaliśmy się w liceum. To była moja pierwsza miłość. Niestety on przeprowadził się z rodzicami do Ameryki okrągłe trzy lata temu. Korespondowaliśmy ze sobą cały czas, jednak związek na odległość nie jest idealny, więc zostaliśmy przyjaciółmi. Pisał mi ostatnio, że zamierza przyjechać do Anglii, ale nie wiedziałam, ze to będzie tak szybko.
-Co tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
-Pojechałem do studia, do Simona. Opowiedział mi, że jesteś w szpitalu.
-Mhm....-przerwał nam Zayn.
-O... Zayn to jest Nathan, mój przyjaciel. Nathan, to Zayn mój narzeczony.
-Hey, miło poznać.-podał rękę mulatowi.
-Siemka....
-Tam siedzi Louis, Harry, Liam, Danielle, Niall.-przywitał się ze wszystkimi, po czym podszedł do mojego łóżka.
-A więc skąd się znacie?-zapytał mój chłopak..
-Byliśmy parą w liceum.-odpowiedział z uśmiechem brunet.
-Tak, ale Nathan wyjechał z rodzicami do Chicago, i pozostaliśmy przyjaciółmi.
-Mhm...
-A teraz wróciłem.
-Co?
-Mam już 19 lat, więc mogę mieszkać sam. Wróciłem do Londynu na stałe.-oznajmił z uśmiechem.
-Mieszkasz sam?
-Mhm....-przytaknął głową.- To znaczy, nie całkiem sam, bo wynajmuję mieszkanie z przyjacielem. Nazywa się Tom.
-O...
-Wiesz co, ja muszę lecieć, bo idę szukać pracy.
-Pogadam z Simonem, może znajdzie tobie coś. Wie, że znasz się na muzyce jak niemało kto. Wiesz, co, przyjedź do nas po jutrze na kolację z tym Tomem.
-Jasne, chętnie. Wyślij mi szczegóły sms'em. Papa Lol.-pocałował mnie w policzek, pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł. Jeszcze chwilę posiedziałam z przyjaciółmi, a około 21 zaczęli się zbierać do domu. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudził mnie płacz dziecka. Gdy otwierała powoli oczy zauważyłam Zayna karmiącego małego. Nic nie mówiłam, tylko patrzyłam na jego szczęśliwą twarz. To było niesamowite. Widzieć dwie osoby najważniejsze w moim życiu.
-Oo... Obudziłaś się już..
-Mhm...-pociekła mi łza szczęścia.
-Nie płacz. Mały jest zdrowy. Ma 58 cm i waży 3,45 kg. Dziękuję ci. I Kocham cię.-powiedział, po czym mnie pocałował.
Na chwilę zatraciliśmy się w pocałunku.
-Za co mi dziękujesz?
-Za to, że urodziłaś mojego małego Nathanka Zayna Malika.
-Nie musisz. ja ci dziękuję, że jesteś z nami. I też cię Kocham...-odwzajemniłam jego wcześniejszy pocałunek.
-Aalle to słodkieeee...-wparował Louis, a za nim Loczek i reszta ekipy. Przyszła również Danielle.
-Hey mała.-podeszła i przywitała się ze mną.-Jak się czujesz?
-Dobrze, brzuch tylko boli. Wczoraj mocniej, dzisiaj dostałam tabletki.
-Oj moja, ty biednaaa...
-Zobaczymy jak ty będziesz miał dzieciaka Lou.
-Nie nastąpi to szybko.
-Taaa, ja też tak mówiłam...
-Żałujesz?-wtrącił Harold.
-Nie, no coś ty. Mam prześlicznego malucha i mojego bruneta.-uśmiechnęłam się.
Wszyscy się rozsiedli, a ja usiadłam. Chłopacy okrążyli go i zaczęli cykać fotki.
-Dajcie mu trochę spokoju.!-wpadł Zayn.
-Jak go nazwaliście?-zaczął Niall
-Nathan Zayn Malik.-odpowiedział mulat.
-Słodko...
-Wiem, gadaj co tam gadają na mieście...-zagadałam Dan.
-A no wiesz, cały Londyn już widział fotki, jak zawoziliśmy cię do szpitala, no i oczywiście wiedzą o porodzie.
-Ahhh.. A ty jak się czujesz?
-Dobrze... Wiecie już kiedy wychodzicie?
-Lekarz powiedział, że ja mogę wyjść już jutro, a mały niestety nie. Musi zostać na razie pod obserwacją, ponieważ musimy poczekać, aż rana od operacji się zagoi.
-Czyli?-wtrącił Li.
-Za jakieś góra półtora tygodnia.
-To super. Akurat zdążymy...-powiedział dość cicho Daddy, lecz nie zbyt cicho, bo usłyszałam...
-Z czym zdążycie?
-Nic, niczym takim. Tak sobie gadałem...
-Jasneeee...
-O, skarbie zapomniałem ci powiedzieć, że Adam ma już klucze do tego domu, który kupiliśmy.
-To super.
-Zajmę się remontem, to zdążymy do powrotu małego.
-Mówiłam już, że cię Kocham..?
-Jasne, ale mogę to słuchać do śmierci.
Uśmiechnęłam się, a on zrobił to samo.
Po jakiś trzech godzinach wszyscy wrócili do domu, a ja zostałam sama z Zaynem. Patrzyliśmy na małego, w końcu zobaczyłam mojego laptopa na parapecie.
-Podaj mi go.-powiedziałam do bruneta wskazując palcem na rzecz.
Wstał i podał mi go bez słowa... Przesunęłam się na łóżku na brzeg i poklepałam miejsce obok mnie. Usiadł. Włączyłam mojego tt. Roiło się i mnożyło wiadomości od Directionerek. Większość była typu: "Pokaż synka.";"Gratulacje.;*"; itp. Włączyłam TwitCama. Momentalnie pojawiło się około 600 osób oglądających. Liczba cały czas rosła.
-Witajcie.-pokiwałam im.
-Hello!-zaśmiał się Zayn.-Nim odpowiemy na wsze pytania wiedzcie, że jesteśmy w szpitalu. Synek ma się dobrze, ale nie wyjdzie za wcześnie.
-Jest to spowodowane tym, że miał on operację i jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to
już w przyszłym tygodniu wszyscy będziemy w domu.
-Dobra, dobra. Wiem, że się niecierpliwicie, więc zaraz wstawimy naszą słodką foteczkę na tt z małym.
-Pytania czekają. Pierwsze od Megan. "Ile dzieci planujecie?" Nie wiem jak ten tutaj obok, ale ja to bym chciała dwóch chłopców i dziewczynkę.
-A ja to bym chciał na odwrót dwie córeczki i jednego chłopca, którego już mam.-dał smile.- Kolejne od Patrycji z Polski. "Czy odwiedzicie Polskę?"
-Ja bardzo chętnie pojechałabym do mojej rodziny i jeżeli tylko będę mogła to zabiorę ich ze sobą. Następne od Max'a. "Czy będziecie dziecko wychowywali jako bogatego rozpieszczonego malucha, czy jako skromne i poukładane dziecko?" Szczerze, to chcę, aby on miał poczucie własnej wartości, żeby szanował wszystko i wszystkich. Na pewno nie chcę go przekupywać pieniędzmi, bo pragnę, żeby był dobrym człowiekiem i żył normalnie, tak jak zwykli ludzie.
Odpowiadaliśmy tak na pytania, aż zauważyliśmy, że jest za kwadrans 12. Z powodu tego, że Zayn jest ojcem dziecka lekarz pozwolił mu tutaj zostawać na noc.

*
Następnego ranka, gdy się obudziłam była rocznica naszego poznania z chłopakami i Zaynem. Właśnie tego dnia rok temu zmieniło się moje życie. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. było duże z parapetem, na którym można było usiąść. Wzięłam mp4 i usiadłam na nim. Przyglądałam się postaciom za oknem. Była to wczesna godzina i wszyscy wychodzili do pracy. Włączyłam piosenkę  "A Thousand Years". Słyszałam pierwsze nuty piosenki, po czym zaczęły mi lecieć łzy. Na początku były one nieliczne, lecz po chwili popłynęły mi strumienie. Zaczęłam sobie robić podsumowanie całego roku. Więc. Dostałam pracę asystentki managera. Mam przecudownego narzeczonego. Mam niesamowitych przyjaciół. Urodziłam synka. Straciłam przyjaciółkę "od pieluch". Wydarzyło się jeszcze więcej, ale te punkty są dla mnie najważniejsze. Myślałam o naszym wspólnym życiu, jak ono będzie wyglądało. Z zamyśleń oderwał mnie czyiś dotyk na moim ramieniu. Odwróciłam się, a to był Louis, a za nim stała cała grupa osób, dzięki którym moje życie diametralnie się zmieniło. Wyciągnęłam słuchawki, a po chwili dostałam pytanie.
-Czemu płaczesz?-zapytał blondyn wcinający bajgla.
-No bo dzisiaj jest rok, jak już się znamy.-powiedziałam, po czym się rozbeczałam.
Od razu podszedł Lou, który był najbliżej. Przytulił mnie, i po chwili czułam grupowy ścisk.
-Dobra, dobra. Bo udusicie mojego skarba.-odezwał się brunet.
Momentalnie wszyscy odeszli, a podszedł do mnie Zayn. Przytulił mnie, po czym złożył na moich ustach delikatny, ale jakże namiętny pocałunek.


_
Hey. Sorki, że nie dodałam rozdziału w weekend, ale niestety nie miałam czasu, gdyż, iż, ponieważ musiałam zajmować się moimi niedorobionymi rodzicami. haha.;D
Mam nadzieję, że podoba się dzisiejszy rozdział. Ciesze się, że tylko osób mnie odwiedziło, i nadal odwiedza. Jest to dla mnie kolejny powód, by pisać. Wiem, że większości nie chce się komentować, ale proszę. Można dodawać anonimowo. To tylko chwila, a dla mnie więcej powodów do pisania.
GŁOSUJCIE również w ankiecie. Mam ochotę zacząć nowego blooga, ale potrzebuję waszej pomocy. To tyle.
Zachęcam do dalszego czytania.

Jeżeli ktoś chce mnie o coś pytać to oto mój e-mail: carmelek@op.pl

Natalie Malik.<3

2 komentarze:

  1. fajny, fajny ;d
    rozwalił mnie jeden moment.
    NATHAN <3 <3
    czekam jak zaawsze na kolejny :D :*


    Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zawsze cudowny :D
    przed chwilą ogarnęłam tego Nathana i pierwsze co sobie pomyślałam na widok jego zdjęć to: O MAMO JAKIE CIACHO !
    ładny i w ogóle.
    czekam na kolejny rozdział :D ;*

    OdpowiedzUsuń