wtorek, 27 listopada 2012

29.

Tak na początku strasznie dziękuję za już prawie 3,500 wyświetleń.
Ostatnio pobiliście swój rekord i moja storna została wyświetlona ponad 100 razy w ciągu jednego dnia, więc wielkie brawa i podziękowania, bo to dzięki wam mam motywację do pisania bloga.
Dzięki również za komentarze pod notkami. <3
Dodawajcie je nadal, a rozdziały będą się częściej pojawiać.
_____

-Jak się czujesz???-wpadli na mnie Liam, Niall, Harry, Danielle, Taylor i Em, gdzy tylko przekroczyłam próg mieszkania. Nadal pozostaliśmy u Trish. Według starych planów reszta miała dzisiaj wyjeżdżać, a ja z Zaynem mieliśmy planować wesele.... Muszę z nim poważnie porozmawiać, bo nie jestem pewna, czy dobrze robię będąc z nim.
-Zaraz mnie udusicie...-spojrzałam na marchewkę, która stała koło mulata i Trish z Nathankiem.-A ty nie żyjesz. Miałeś nikomu nie mówić...
-Moja wina, że oni mają wszędzie uszy.-przewrócił oczyma.
-Dobra, dobra. Hey skarbie...-uśmiechnęłam się i podeszłam do mojego małego chłopczyka. Wzięłam go na ręce i zaczęłam się uśmiechać i go całować...-Byłeś grzeczny?
-Gromada, idziemy się pakować.!-zarządził Liam i poszedł z resztą na górę.
-Jadę na zakupy, dziewczyny pojechały na koncert, a Safaa jest u koleżanki. Wrócę późno....-Trish złapała kluczyki z komody i wyszła za drzwi. Ja stałam tam jak wryta z Nathanem na rękach i patrzyłam prosto w oczy bruneta.
Jednak to prawda. Z czyiś oczu można wyczytać wszystko... Uczucia, emocje. Oczy są odzwierciedleniem naszych dusz. W tych czekoladowych tęczówkach widać dokładnie te uczucia, które ja czułam, gdy mówiłam mu o Tomie.
-Kocham Cię, wiesz... Nie zmienię decyzji, przez nasze głupoty. Podeszłam bliżej niego, otarłam łzę, która spływała po jego lekkim zaroście. Pocałowałam go namiętnie, odwzajemnił go. Czuć było jak się uśmiecha.
-UUUuuuuu!-zaczęli krzyczeć i klaszczeć.
-Ja ciebie mocniej. Obiecuję, że od teraz zmądrzeję i wydorośleję.
-To nasza ostatnia szansa....
-Wiem.
-Wracamy do Londynu bitches!-wykrzyczałam na cały dom, a nasi przyjaciele zaczęli się śmiać. Po chwili poszliśmy do salonu, gdzie w kojcu zostawiliśmy Nathana, a Silver spała w nosidełku.
-Alle słodka...
-Jesczez kilka miesięcy i będziemy mięli też taką ślicznotkę.
-Wiem... Co? Dziewczynka??-pokiwałam głową, a on zaczął skakać. Po jakiś 15 minutach jego radości na dole zagościła nasza 'Ekipa'.
-Co temu debilowi dolega?-zapytał lokowaty obejmując Tay.
-Będę miał córeczkę debile..!-zaczął skakać w okół nich... Oczywiście reszta 1D skakała z nim w kółku, a dziewczyny dosiadły się do mnie.
-Dziewczynka?-pokiwałam głową. Jedyna Danielle pomyślała i wyciągnęła i'Phona i nakręciła dziki taniec naszych tygrysów...
-To teraz Twitter.-zapowiedziała brunetka.- Napiszę tak: " Radość naszych chłopców jest nieograniczona na wiadomość o jeszcez jednej panience w zespołowych dzieciakach... Kochamy was @1DOfficial / @DaniellePeazer , @TaylorJackie01, @EmStonesxx @NaataliexN and @Lola_Cowell "
-Bosko złotko...-Payne puścił do niej oczu, a na jej polikach zawitał rumieniec.-Mówimy im?
-No dobra.
-A więc w skrócie...
-Chcemy się pobrać.
-Serio?-poprawił grzywkę Lou wcinając kolejną marchew.
-Na niby...- odburnął blondyn. Reszta wpadła w nieopanowany napad śmiechu.
-Może zrobimy podwójną ceremonię?-zaproponował mój narzeczony...
-To wcale nie jest taki głupi pomysł...-dodał Liam.
-Party Hard..!-wydarł się loczek z marchewą i zaczęli tańczyć swoimi tyłeczkami kręcąc przy tym grzywą. Cała zgraja zaczęła się z nich śmiać...

#dwa dni później#
Louis, Harry, Niall, Taylor i Emily wrócili do Londynu, a ja z mulatem oraz przyszłe małżeństwo Payne zostaliśmy i razem z Trish planujemy ślub. Oczywiście trzeba było powiększyć wszystko dwukrotnie. Właśnie razem z Dan szukamy suknię ślubną dla mnie, bo jak się okazało przytyłam o wiele więcej niż się spodziewałam....
W końcu znalazłam idealną sukienkę.
Dan wybrała coś bardziej eleganckiego, długą prostą białą kreację, dzięki czemu można było spokojnie powiedzieć że ma metr dziewięćdziesiąt.

#półtora tygodnia później#
*Perspektywa Zayna*
-Gotowy?-zacząłem pomagać Liamowi z jego krawatem, choć mnie samemu ręce chodziły jakbym był alkoholikiem.
-Przestań poprawiać, bo go rozwalisz...-pomógł mi Lou, który stał tuż obok mnie. Na początku ma się odbyć ceremonia Paynów a później nasza... Lola nie może tutaj być, ponieważ jak to według przesądów 'nie mogę widzieć panny młodej w sukni przed ślubem'... Wiem, wiem-pierdoły. Ale zależy mi na niej jak na nikim innym, więc to musi być najlepsza i najbardziej szczęśliwa chwila w naszym życiu.
Ich zaślubiny trwały około dwudziestu minut, następnie ja stanąłem obok księdza, a obok mnie chłopacy ( Louis, Niall, Harry ), po drugiej stronie stały druhny, czyli ( Natalie, Emily, Taylor ). Z głośników ustawionych w okół gości popłynął marsz weselny. Zza szklanych drzwi, które otworzyli kelnerzy wyszła Lola w pięknej długiej białej sukni. Prowadził ją Simon ( jej biologiczny ojciec ). Jerry siedział na miejscu dla rodzin, czyli w pierwszym rzędzie. Na około to wszystkich gości na naszej wspólnej ceremonii jest jakieś osiemdziesiąt osób, czyli według mnie skromnie, bo tylko znajomi i rodzina. Z Polski przyleciała nawet rodzina Loli, więc chodziła uradowana jak nigdy. Nim się obejrzałem stała tuż przede mną.
-Zgromadziliśmy się tutaj, aby połączyć tych dwoje węzłem małżeńskim na całe życie. Najpierw wysłuchajmy krótkich wypowiedzi obu stron. Damy mają pierwszeństwo.
-Znamy się niedługo, bo około dwóch lat. Mogę powiedzieć, że nasza droga do związku była jedną z trudniejszy tras. Moglibyśmy odpuścić już na pierwszym życiowym zakręcie, jednak Bóg chce, abyśmy byli razem. Zawsze, gdy patrzę w twoje oczy wiem, że wyczytam z nich uczucie, którym mnie darzysz. Wpadliśmy. Wpadliśmy w niejedną pułapkę i problem, jednak nie zamieniłabym się z nikim.-po jej prawym policzku spłynęła łza, a ręka z mikrofonem zaczęła się trząść.-Wiedz, że dzięki tym przeszkodom Kocham cię każdego dnia coraz to mocniej.-teraz to ja poczułam na mojej twarzy cieknącą łzę. Łzę szczęścia.
-Gdy się poznaliśmy mieliśmy prawie dziewiętnaście lat. Wielu dorosłych powiedziałoby, że w  tym wieku powinnyśmy się zachowywać jak szalone nastolatki. Jednak dwa lata temu poznałem ciebie. Wiedziałem, że to z tobą chcę już być na zawsze. Gdy jestem smutny, bądź jestem gdzieś bez ciebie wystarczy, że pomyślę o tobie, a w moim sercu znów jest szczęście.
Każda sprzeczka, nawet o najmniejszą błachostkę, zbliża nas do siebie jeszcze bardziej. A tylko trzy słowa potrafią opisać moje uczucia. Kocham Cię Lola.-oddałem mikrofon kapłanowi.
-A więc rozumiem, że możemy pójść dalej.-otarłem łzę.-Podajcie sobie ręce.-przewiązał je stułą.- A teraz będzie powtarzać moje słowa. Zacznijmy od damy. Powtarzaj. Ja Lola Cowell.
-Ja Lola Cowell.
-biorę sobie ciebie Zayanie Maliku za męża...
-Biorę sobie ciebie Zaynie Maliku za męża.
-i ślubuję ci...
-I ślubuję Ci.
-wierność...
-Wierność.
-miłość...
-Miłość.
-i uczciwość małżeńską...
-I uczciwość małżeńską.
-oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci...
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci.
-Teraz ty. Ja Zayn Malik...
-Ja Zayn Malik.
-biorę sobie ciebie Lolu Cowell za żonę...
-Biorę sobie Ciebie Lolu Cowell za żonę.
-i ślubuję ci...
-I ślubuję Ci.
-wierność...
-Wierność.
-miłość...
-Miłość.
-i uczciwość małżeńską...
-I uczciwość małżeńską.
-oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci.
-Oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci.
-Jeżeli jest ktoś, kto chce się sprzeciwić woli tych młodych ludzi, niech powie to teraz, lub zamilknie na wieki wieków.-spojrzał wśród gości. Rozwiązał nasze dłonie.-Wymieńcie się obrączkami, które będą znakiem waszej miłości.-podszedł Louis i otworzył pudełeczko z obrączkami z białego złota.-Teraz powtarzaj za mną.-złapałem jej kruchą dłoń, przyłożyłam obrączkę do palca serdecznego.
-Lolu, proszę, przyjmij tę obrączkę...
-Lolu, Proszę, przyjmij tę obrączkę.
-jako znak mojej miłości...
-Jako znak mojej miłości.-wsunąłem ją na palec, a ona wzięła większy pierścień.
-Zayanie, proszę, przyjmij tę obrączkę...
-Zayanie, Proszę, przyjmij tę obrączkę.
-jako znak mojej miłości.
-Jako znak mojej miłości.
-Tak więc, ogłaszam was mężem i żoną. Oto przed wami Lola i Zayn Malik. Możesz pocałować pannę młodą.-nie wachałem się ani chwili... Podszedłem do niej, moją dłoń położyłem na jej poliku, a na ustach złożyłem namiętny pocałunek, który ona odwzajemniła. Po chwili jej ręka powędrowała w moje włosy. Teraz liczyliśmy się tylko my. Odwróciliśmy się ku gościom i powędrowaliśmy wyznaczoną ścieżką do środka sali, gdzie obok nas stali Liam i Danielle. Złożyliśmy sobie nawzajem życzenia, a po chwili nadeszli goście.

______

+KONKURS.! Zasady są proste.
Każdy, kto chce wziąć udział musi mi wysłać takie mini streszczenie i zachętę do czytania blooga. Musi on być również obserwatorem mojego blooga.
Historia, która będzie dla mnie najbardziej ciekawa i będzie fajnie opisana wygraa.!
Nagrodą będzie dodanie w każdej notce linku i krótkiej zachęty ode mnie do czytania tego blooga, oraz moje odwiedziny i komentarze....
Swoje streszczenia i  link blooga przysyłajcie na mój adres e-mail: carmelek@op.pl
Czas do 28 grudnia!!


Natalie Malik.<3

2 komentarze:

  1. Wzruszajacy rozdział genialny ale mam proźbe niech ona nie umiera tym bardziej przy porodzie bo wszystkie blogi jakie ostatnio czytam właśnie tym sie kończą. Gratuluje ilości wejść i życzę jak najwiecej
    Zapraszam do mnie
    Pozdrawiam
    Paula:*

    OdpowiedzUsuń
  2. podwójny ślub *.*
    kochaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam cię i ten rozdział :D
    nie mogę się doczekać następnego :)
    :*

    OdpowiedzUsuń