-No bo widzisz....
-Mów w końcu.
-Bo ja się w tobie kochałem.
-Co?
-No bo pamiętasz jak kiedyś się poznaliśmy przed twoim stażem?
-I co?
-No bo wtedy zabujałem się w tobie, ale ty wyraźnie powiedziałaś, że chcesz mnie mieć jako przyjaciela.
-Bo myślałam, że ty też tego chcesz....
-Mogłem powiedzieć ci co czuję.
-Mogłeś, ale tego nie zrobiłeś. Teraz jestem szczęśliwa i na prawdę cieszę się, że mam ciebie. Jesteś dla mnie jak brat. Nie psujmy tego...
-Ja ciebie też kocham siostrzyczko.-przytulił mnie swoim ciepłym ramieniem i pocałował w czoło.
-Mój Louisek...-wtuliłam się w jego tors, co okazało się błędem.
-Co wy tuu...? Louis? Jak możesz? Ty, mój przyjaciel??
-Zayn, co ty tu robisz?
-Ja? Ja właśnie widzę jak znowu mnie zdradzasz. Jaki ja głupi zaufałem tobie. Uwierzyłem, że to był błąd, że mnie kochasz.!-gdy krzyczał te słowa, pod miną twardziela widziałam małego bezsilnego chłopca, którego po raz kolejny skrzywdziłam. Nie dało się nie zauważyć jego łez, które powoli spływały po jego lekkim zaroście. Oczywiście za mulatem wyszli nasi przyjaciele, którzy zapewne słyszeli krzyki.
-To nie tak.! Nie wiesz nawet o czym mówiliśmy, a już wysuwasz wnioski.! Wiesz, że nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił.!-naskoczył na niego brunet.
-Tak? Taki mądry?
-A co?
-Ey, przestańcie.-próbowałam się wydostać z pomiędzy ich ciał. Na zimnym powietrzu, które było wszędzie doskonale czułam ich oddechy blisko mojej głowy. Skakali do siebie już nie jako przyjaciele. Ja to popsułam. Popsułam więź, która ich łączyła. Nie zdążyłam odepchnąć ich od siebie, a już poczułam jak Zayn wali z pięści w twarz bruneta, przy tym pchając moje ciało na zaspę śniegu. Niestety trafiłam źle, ponieważ była tam rzeźba gipsowa o którą uderzyłam głową. Sami zaczęli się bić. To było okropne. Nigdy sobie nie wybaczę tego co popsułam. Momentalnie podbiegły do mnie dziewczyny, pomogły mi wstać. Gdy moje ciało przyzwyczaiło się znów do pozycji pionowej widziałam zakrwawioną twarz Louisa oraz cieknącą z nosa mulata, których przytrzymywali ich przyjaciele.
-O co chodzi?-jako pierwszy się odezwał się Liam, który spojrzał na mnie.-Jezu, co ci jest?
-Co?-zaczęły spoglądać na mnie twarze wszystkich.
-Leci ci krew.-Taylor szybko otarła mi strużkę, która ciekła zapewne z czoła, które strasznie mnie bolało. Widziałam już tylko jak moi przyjaciele o coś się kłócą, potem pamiętam jak Niall niósł mnie do auta i jego ostatnie słowa: "Wszystko będzie dobrze.".
*Perspektywa Liama*
-Ja pierdolę, co wy jej zrobiliście? Dosyć, że sami jesteście nieźle poturbowani, to jeszcze ona... Za trzy dni mamy święta, to nie jest najlepszy czas na jakieś sprzeczki.
-Witam, jesteście jej rodziną?-zapytał nas lekarz po polsku, lecz my nic z tego nie zrozumieliśmy.
-Jestem kuzynką Loli.-podeszła do siwiejącego lekarza Natalia.- Co z nią?
-A kim oni są?
-To są moi i jej przyjaciele, są jak rodzina.
-No dobrze. Na razie nic nie mogę państwu zagwarantować. Jedyne co wiemy to, że ma wstrząśnienie mózgu i śpi, nie wiemy jak długo to może potrwać i jakie są urazy tego wypadku.
-Możemy do niej wejść?
-Tak, ale tylko na kilka minut. Jutro odwiedziny są od ósmej rana do 16.
-Dobrze, dziękujemy.-odwróciła się do nas.
-I co jest?-zapytali równo Malik i Tomlinson.
-Chodźcie.-kiwnęła głową i weszliśmy wszyscy do sali. Usiedliśmy wszyscy wokół Loli, która najwidoczniej spała.
-Powiesz coś w końcu?-zapytał ją Zayn.
-No więc. Lola doznała wstrząsu mózgu bo upadła uderzając głową o rzeźbę. I na razie nic lekarze nie wiedzą, bo śpi i mu musimy czekać. Nie wiadomo kiedy się obudzi.
-A święta?-zapytał Niall.
-Przez tych debili,-wskazała na chłopaków.-będą takie, jakie będą.
Siedzieliśmy tam z Lolą dość długo, jednak w końcu zrezygnowaliśmy i wróciliśmy do domu. Następnego dnia ponownie pojechaliśmy do niej około czternastej po obiedzie.
-O co wam poszło?-zapytałem na Malika, który cały czas siedział przy Loli a po przeciwnej stronie na krześle siedział Lou.
-Nie moja wina, że cały czas kręci się wokół Loli.
-Co?-wtrąciła Nat.
-Nic, takiego skarbie. On ma paranoję.
-Tak? No to pochwal się nam wszystkim co jej powiedziałeś.
Zapadła dziwna cisza, Louis zbierał się na to, żeby to w końcu wypowiedzieć.
-Louis powiedział, że kochał się kiedyś we mnie.
-Louis?-zapytała go jego dziewczyna.
-To nie ja powiedziałem.
-A kto?-spytała blondynka.
-Ja.-przeleciałem wzrokiem salę i zauważyłem moją przyjaciółkę która próbuje się uśmiechnąć.
-Lolaaa...
-Siemka wszystkim.
-Ale nam stracha napędziłaś...-oznajmił Niall wcinając bułkę.
-Też się cieszę, że was widzę. Co się w ogóle stało, bo niezbyt pamiętam. W ogóle gdzie my jesteśmy..? Bo chyba nie w Londynie....
-No nie, przyjechaliśmy do Polski na święta.
-Już święta?
-A co ostatniego pamiętasz?
-Jak... jak wróciliśmy do siebie i Danielle urodziła.
-No to ominął cię jakiś miesiąc.
-Nieźle..
___
No to tutaj macie rozdział 24.
Nawet nie wiecie jak bardzo się ucieszyłam, gdy zauważyłam aż 3 komentarze pod notką, oby było tak przy tym.
Im więcej komentarzy, tym szybciej kolejne rozdziały...
Pytajcie o wszystko:
www.ask.fm/xnataliemalik
+zapraszam na nowego blooga. Czyta go ktoś..?
www.1d-help-me.blogspot.com
Natalie Malik.<3
utrata pamięci ?
OdpowiedzUsuńO lol xd
strasznie dużo się dzieje w tym rozdziale co mnie bardzo cieszy :D
czekam na kolejny :)
ale jeśli on się kochał to znaczy ze teraz juz nie wiec po co Zayn suę wkurza? mamm nadzieje ze sie zejdą zreszta skoro Zayn jej nie ufa to to chyba nie ma sensu. Podstawą związku to zaufanie. czekam na next
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
prosze o komentarz
http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com
trochę bezsensu, że ona teraz nie będzie pamiętała wyznania Louis'a :(
OdpowiedzUsuńale jak kocham to co piszesz <3
i ty o tym dobrze wiesz :D
no i nie wiem co jeszcze napisać.
może się powtarzam ale dodam, że mimo wyznania miłości wyżej wymienionej osoby Lola i Zayn muszą być razem gdyż iż ponieważ dlatego że pasują do siebie mimo jakichkolwiek kłótni.
Pozdrawiam.
Twój murzyn.